Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-10-2013, 02:19   #143
Kovix
 
Reputacja: 1 Kovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znanyKovix wkrótce będzie znany
Pamiętał wszystko jak przez mgłę. Oczy zaszły mu mgłą, kiedy pocisk wroga zwalił go z nóg i wpuścił do krwi tę parszywą truciznę. Walczył jeszcze ze sobą, z obezwładniającym bólem i strachem, walczył, by nie stracić przytomności, żeby stanąć na nogi i unieść miecz…

Nadaremno. Jego eskapada przyniosła klęskę i to nie tylko jemu. Zostali chyba otoczeni, tyle mógł wywnioskować z krzyków przebijających się przez dzwonienie w uszach. On sam nie był w stanie się ruszyć, chyba ktoś go ciągnął. Chciał coś powiedzieć, cokolwiek, ale upuścił tylko ślinę z ust. Potem zrobiło się już ciemno.
Obudził się przez straszny, tępy ból głowy. Jechał na koniu, a każde poruszenie się zwierzęcia miażdżyło mu czerep buzdyganem. Przy pierwsze próbie wydania z siebie jakiegokolwiek odgłosu zorientował się, że w ustach ma pełno śliny i brzmi jak gotująca się gęsta zupa. Ponadto od tego też łeb go bolał. Poddał się więc i postanowił nasłuchiwać.

Pomysł z wspięciem się na Mur był dobry, i gdyby Roddard mógł w jakiś sposób dać znak swojej aprobaty, na pewno by to zrobił. Nikt by ich tam nie ścigał, ba, nikt by nawet nie wpadł, że mogliby zrobić coś takiego. Mieliby sporą przewagę. Nie miał wątpliwości, że gdzie indziej Agneta Harlane dopadnie ich w mgnieniu oka, choćby dlatego, że póki co jego stan bardzo ich spowalniał. Nie miał też wątpliwości, że kolejnym razem ich pozabija, a Alysę pojmie.
Wracały mu zmysły. Powoli rozglądał się i mrugał oczami, mógł też ruszać wszystkimi palcami, choć na razie tylko w prawej ręce. Zapragnął gorzały, tego najprostszego i najskuteczniejszego środka na wszystko, ale nikt jakoś nie kwapił się odczytać tego z jego spojrzenia. Spojrzał nawet na Morta, ten jednak zajęty był dłubaniem w zębach. Westchnął w duchu i próbował pokręcić głową.

Zanim zorientował się, gdzie jadą, jego wzrok padł na Iorwetha. Temu skurwysynowi nie ufał za grosz i jako, że nie słyszał wszystkich rozmów i negocjacji, nie wiedział, czemu go ze sobą ciągną. Trzeba było go zabić i Roddard w duchu przyrzekł sobie, że to zrobi.
Tymczasem jednak ze strzępów rozmowy, które prowadził ktoś na czele i zmiany krajobrazu wywnioskował, dokąd jechali. Zrobiło mu się zimno zanim jeszcze nazwa przyszła mu do głowy. Stare drogi. Dar. Nawet spieprzając przed wszystkimi Harlenami świata nigdy nie wjechałby na ten trakt. Tylko dwa razy był w pobliżu tej ziemi i już wtedy czuł się źle. Tutaj Straż nie miała czego szukać. Nawet doświadczeni tropiciele tracili głowę w tym lesie, opowiadając o szepczącej nocy, słowach ukrytych w szumie liści i dziwnej melodii, która pojawiała się ponoć za każdym razem, gdy pojawiało się jakieś zagrożenie.

Nie, nie był przesądny. Był ostrożny, zwłaszcza przy sprawach, których nie rozumiał. Jedynym pocieszeniem było to, że istniało duże prawdopodobieństwo, że ścigający ich Harlenowie pogubią się w tej dziczy. A może nawet w ogóle do niej nie wejdą?

Pełnię zmysłów i jako taką władzę nad ciałem Roddard odzyskał niedługo później. Kiedy postanowił zrobić kolejne podejście do użycia zastałego i suchego gardła, usłyszał nagle krzyki.

Bojowe zawołanie Lannisterów. Ty idioto. Kupił im minuty, może mniej. Wiedział, jakiego konia ma Lannister, i wiedział, że choćby się usrał, nie pomoże mu.Zacisnął zęby i ruszył za Alysą.

Trzymaj się, szaleńcze. Wrócimy po ciebie.
 
__________________
Incepcja - przekraczamy granice snu...
Opowieść Starca - intryga w ogarniętej nową wojną Północy...
Samaris - wyprawa do wnętrza... samego siebie...
Kovix jest offline