Jeśli chodzi o balans, to wymienione przez Ciebie edycje również mają challenge rating (jeśli się nie mylę), ale nie zagłębiając się w dalsze szczegóły przypominam:
Ten wątek nie został pomyślany jako wojna edycji - chcę sobie pomistrzować w D&D 4 to albo znajdę tu chętnych graczy, albo oleję temat i wrócę do mistrzowania swoich równoległych sesji.
Nie grałem nigdy w 3.0, 3.5, Pathfindera, itd., bo te mechaniki nie oferują dla mnie nic unikatowego, co by usprawiedliwiało ich zakuwanie. D&D 4 to chociaż miła odskocznia od innych sesji w postaci wygrzewu na powersach i mapkach taktycznych. Poprowadziłem w nim lub grałem kilkadziesiąt sesji na żywo i było fajowo. Jeśli mowa o innych edycjach, to już większe doświadczenie mam z AD&D (Thac0 nie było tak trudne i wywołuje dobre wspomnienia, zarówno rpgowe jak i crpgowe).
"Planszówkowata" trzecia edycja WFRP też mi się po lekturze podobała, więc ogólnie jestem dosyć podejrzanym typem.
Tło z Runestaffa zostało wrzucone tylko dlatego, że jestem za leniwy na przyswajanie tysięcy stron settingów pokroju Forgotten Realms.
Po co miałbym się trudzić, jak na mapie naszego świata w nieco innym wydaniu można poprowadzić kampanie z większym rozmachem i większym zróżnicowaniem geograficznym (fajnie byłoby przenieść się na jakiś czas do Persji, później na Daleki Wschód, zaczepić o jakiś biegun, itd.). Poza tym gra w takim na pozór znanym świecie pewnie nieraz nas zaskoczy.
Jakbym chciał serio bawić się w Moorcock RPG, to po co mi jakakolwiek mechanika d20, jak mam masę świetnie wydanych podręczników na mojej ulubionej mechanice od panów z Chaosium?
All in all, to przede wszystkim sesja w czwartą edycję i skierowana do osób, które chcą w czwórkę pograć. Jak na forum będzie zainteresowanie na klimaty Moorcockowe, w przyszłości mogę spróbować poprowadzić Stormbringera albo Hawkmoona w oryginalnym wydaniu.