26 Mirtul Roku Księcia, 1357 DR
- Słyszeliście? Podobno Banda Żelaznej Obroży wyjeżdżała żegnana gwizdami i drwinami przez tłumy. Gdyby nie eskorta Purpurowych Smoków, zarobiliby jeszcze kilka guzów - rzekł Afrei, biorąc krzesło ze stolika obok i dosiadając się do bohaterów.
- Pewnie skierują się do Arabel - rzekła Salomme zza szynkwasu.
- Niech szukają szczęścia i zarobku gdziekolwiek, byle jak najdalej od nas.
- Kendrick się chyba już na dobre zestarzał, skoro nawet nie postraszył Randala chłostą albo grzywną.
- Z kolei ja mam wrażenie, że już dawno umarł, tak rzadko wynurza się z tej posępnej twierdzy.
- Nie zazdroszczę wam pogody. Zimno dzisiaj i wietrzyście, ale całe szczęście, że nie zapowiada się na deszcz, przynajmniej póki co. Macie jakieś cieplejsze ubrania, prawda?
- A śniadanie smakowało? - wtrąciła Amali, w oczekiwaniu na osąd, od którego może zależeć jej samopoczucie dzisiejszego dnia.
- Co to za poruszenie na dziedzińcu? - zapytała ciocia Randala, stając w progu drzwi.
- Podobno Fernand zbzikował! Ledwo co napił się wody z rzeki, a zaczął krążyć po wiosce i zaczepiać wszystkich, krzycząc "berek!". Ludzie w obawie przed postradaniem zmysłów rzucili się z wiadrami po wodę do twierdzy.
- Czy oni nie mają nic w głowie poza zabobonami? Nie znacie Fernanda? Przecież on uwielbia takie żarty - wyjaśnił łowca, widocznie rozbawiony absurdalnym poczuciem humoru.
- To ten mu się nadzwyczaj udał, aż zamknęli go w piwnicy.
- Ma za swoje!
- Pamiętam, że wspominaliście o Klarysie. Biedna kobiecina mieszka w domu po drugiej stronie rzeki, naprzeciw mostu. Pewnie się ucieszy na wieść, że chcecie odszukać jej dzieci. Warto ją odwiedzić, nawet jakbyście mieli tylko ofiarować jej nadzieję.
- A gnomi grobowiec... Niestety nic o nim nie wiemy. Fakt, zdarzali się tu tacy, co byli na jego tropie. Każdy wyruszał traktem na północ, w stronę tego przeklętego kanionu. Nigdy więcej ich nie widzieliśmy. Ciekawe, czy któremukolwiek się udało. Pewnie padli ofiarą innych zagrożeń...