21-11-2014, 20:35
|
#44 |
| Arno bez słowa wręczył kuszę Svenowi. Dało się przewidzieć, że w swej alkoholowej dumie Francksen poważy się na szaleństwo, szczególnie gdy celnym strzałem skosztował już nieco krwi zielonoskórych. Ogarnięty mocno podchmieloną ekstazą łomotał poszczerbionym toporem w pogiętą tarczę, obracając się i uśmiechając w stronę każdego z towarzyszy. Nabrał tchu w piersi i mocniej ścisnął długie stylisko. Mimo że miał być to pojedynek jednego wojownika z drugim, w uszach grzmiały mu rogi i zwierały się zakute w stal szeregi. Z twarzy zniknęły wszelkie ślady cywilizacji, odsłaniając oblicze okrutnie spragnionego i głodnego wilka, spoglądającego na bękarta dwóch ras ślepiami pełnymi bezbrzeżnej nienawiści. Usta rozwarły się w zwierzęcym uśmiechu, ukazując nadpsute zębiska. Żyły na skroniach niemal pękały od gotującej się krwi. Jeśli miało dojść do walki, z pewnością nie będzie to walka między człowiekiem a bestią, tylko starcie między dwoma dzikimi, bezlitosnymi stworzeniami, uosabiającymi fizyczną zagładę. Wyglądał, jakby oszalał - a jednak w tych dziwnych oczach, taksujących niczym rachmistrz ruchliwość, rozmiar i zasięg przeciwnika, nie było śladu obłędu. Z potężnej piersi wydobył się basowy pomruk śmiechu.
- Powiedz mi, jak się nazywasz... - mruknął, stawiając na pniu drzewa pierwszy krok.
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 29-12-2014 o 12:40.
|
| |