14-12-2014, 12:45
|
#101 |
| Rozmywające się chichoty oprawców i zagrzewające okrzyki łuczników miały być ostatnią rzeczą, którą Rottis usłyszy w swym przepełnionym okrucieństwem życiu. Zobaczył jeszcze, jak obok niego pada Dalaury, niemal złapany w kleszcze śmierci przez świszczące strzały. Oczy zaszły mgłą. Twarz spopielała. Wojownik, którego pokryta szramami twarz skrywała ponurą przeszłość, wyzionął tej nocy ducha, podczas starcia z przypadkowymi goblinami w bezimiennej jaskini. Varis złapał się za rozciętą grotem strzały rękę, gdy kątem oka zobaczył zbliżające się szparki przepełnione bezbrzeżną nienawiścią. Nieprzywykły do bliskiego starcia czarodziej musiał stanąć do walki wręcz.
Rozwścieczona maszkarada nie zamierzała odpuścić mnichowi - po krótkiej wymianie ciosów jej miecz boleśnie rozciął bok człowieka.
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 14-12-2014 o 14:05.
|
| |