Jedno z drugim ma tyle do siebie, że, śledząc od początku tok mojej wypowiedzi: ok, Planescape: Torment wychodzi poza nielubiany przeze mnie schemat, ale oprócz swoich niewątpliwych zalet ma wady, przez które w mojej czołówce się akurat nie znajdzie. Oczywiście jak się zagrywałem za młodu to był pełen odjazd, ale po konfrontacji po latach z podręcznikami źródłowymi ani estetycznie nie dorównuje pierwowzorowi (nic dziwnego, oryginalni graficy wtedy już nie pracowali), ani światem - wizja planów wyłaniająca się z podręcznika miała większy potencjał w stosunku do zubożonej gry. Mógłbym jeszcze ponarzekać na bezmyślne polskie tłumaczenie wielu zwrotów i nazw, ale da się to ominąć grając po prostu w wersję angielską. Już nie wspominając o modronach, nawet Pani Bólu wyglądała jakoś tak niewłaściwie, gdy miałem w głowie ilustrację z
DM Guide to the Planes. Widać nie powinno się wracać do starych gier po latach.
Poza tym bardzo wysoko cenię sobie nowsze cRPGi w świecie Shadowruna od Harebrained Schemes - w sumie powinny być w moim zestawieniu top, tylko że o nich zapomniałem w poprzedniej wypowiedzi.
E. O, i jeszcze Vampire: Bloodlines.