02-02-2015, 00:51
|
#46 |
| świt 12 Kaldezeita 2514 KI Wzgórzyste obrzeża Steigerwaldu
Oddech przeszedł w świszczące sapanie. Wolfgang gonił Schmitza jak pies, pokiereszowany, ale niezwyciężony. Łowca czarownic, widząc, że Eisenhaurer nie chce dać za wygraną, odwrócił się i stanął z pochyloną głową, na rozstawionych szeroko nogach, niczym uosobienie niespożytej, pierwotnej siły. Na ramionach nabrzmiały mu węzły mięśni, a twarz zastygła w grymasie straszliwej wściekłości. Landsknecht cofnął się lękliwie - zdychający tygrys nie przestawał być niebezpieczny.
I tak było - miotający się drapieżnik skoczył do przodu, ogromny miecz wzniósł się w górę, a bohater ledwo zdążył wykonać unik ciałem - poczuł jak ostrze dosięga jego spodni i przecina mu skórę. Inkwizytor uśmiechnął się, a w jego oczach płonęły ogniki niemej satysfakcji, która trwała dopóki, dopóty nie poczuł zimnej stali sztyletu wbijającego się w bok. Z rękojeścią drgającą w ciele ostatni raz wrzasnął w krótkiej agonii i z jego twarzy uszedł cały rozsądek doświadczonego wojownika, zgasł jak zdmuchnięty płomień świecy.
Tak oto nieustraszony pogromca Chaosu zmarł w hańbie z ręki Sigmaryty, a jego krew użyźniła bezimienne wzgórza Steigerwaldu.
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 06-02-2015 o 21:46.
|
| |