18-02-2015, 19:03
|
#97 |
| Iwan zaczął najlepiej jak potrafił osłaniać się przed lawiną dźgnięć, spadających na niego ze strony triumfującego wojownika. Ostrze włóczni zgrzytało po jego zbroi - gdyby nie ona, śmiałek już byłby tylko krwawym kadłubem, ledwo przypominającym człowieka.
Nagle kondotierska dzida upadła na ziemię, a siepacz krzyknął i zaczął szamotać się w uścisku olbrzyma o bezlitosnym uśmiechu i gorejących oczach. Obaj mężczyźni stali nieruchomo jak posągi. Tylko muskuły drgały na sztywnych ramionach i szeroko rozstawionych nogach. Zakuty w stal pogranicznik miał wrażenie, że nawet niedźwiedź nie dałby rady Małemu Wulfowi - i tak było. Cienkie usta Tileańczyka odsłoniły wyszczerzone zęby, spomiędzy których dobył się świst. Żyły pulsowały mu w skroniach. Oczy wyszły na wierzch. Narastało w nich potworne zdziwienie i lęk.
- Niech będzie przeklęty twój grzbiet! - zaklął siarczyście. - Puść... Mnie... - Na purpurowiejącej twarzy błysnął ostatni płomień gniewu, zmieszany ze strachem. Zwycięzca rzucił ciało nieprzytomnego zbója na ziemię i uśmiechnął się, a w jego oczach płonęły ogniki satysfakcji.
Erillan zaklął. Zdawało się, że kolczuga została rozcięta grotem strzały, ale zwierzęca żywotność zbira ani jego duch walki nie osłabł. Najemnicy chwiali się i kołysali na nogach, ale trzymali miecze z wielką mocą i pocąc się obficie, walczyli zaciekle. Mocno przetrzebieni, okazali się godnymi przeciwnikami, którzy woleli żołnierską śmierć od strzały w plecy lub powolnych tortur.
Roran podniósł topór i trzymał się dzielnie, otoczony przez tych morderców o zaciętych ustach i bezlitosnych spojrzeniach, lecz wkrótce stracił przewagę. Ledwie zdążył zablokować migającą mu przed oczami krawędź miecza, gdy drugie ostrze głęboko rozcięło mu skórę. Zawył z bólu. Uniósł w ślepej determinacji topór, mierząc w brzuch, lecz straszliwy cios został zablokowany przez opadające ze świstem ostrze miecza.
Kluczący ciężkim krokiem bohaterski Jochen ruszył wesprzeć krasnoluda, lecz z daleka wyglądało to tak, jakby awanturnicy przeszkadzali sobie nawzajem.
- Kończmy ten cyrk - zza podziurawionej zagrody zębnej wydobył się ponury syk.
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 18-02-2015 o 19:34.
|
| |