Cytat:
A jednak to hobby należy trochę utożsamiać z biznesem, bo bez tego biznesu nie mielibyśmy różnorodności wszelakich gier i gralibyśmy do tej pory tylko w szachy lub warcaby. Pomysł, a potem chęć zrobienia na nim kasy spowodowało, że możemy sobie teraz pykać w D&D, Wampirka, Młotka, DeadLandsy i inne dziwadła, kto co woli.
|
Ale co to ma do wydawania kolejnych edycji tych gier? Stworzenie gry, która osiągnie miano kultowej, to dobra rzecz, wiadomo, ale z takim RPGiem wychodzi się raczej z piwnicy niż z korporacji (np. pierwszy nakład OD&D czy Runequesta, czy nawet wcześniejsze hobbystyczne rulesety wargamerów, z których RPG poniekąd wyrosło). Późniejsze dodawanie mniej lub udanych produktów do linii to już zwykłe odcinanie kuponów.
Problem leży w ciągłości biznesu i jednoczesnej ciągłości gry bez takich nachalnych resetów systemu jak End of Times i innych durnot. Albo po prostu w tym, że RPG powstało w piwnicy jako hobby dla ludzi lubiących majstrować i dzielić się owocami swoich przemyśleń z innymi grającymi.
Cytat:
I tak Clutterbane masz rację, druga edycja Młotka to jest wręcz powielenie pierwszej edycji
|
Jakby była kompatybilnym powieleniem pierwszej edycji, to bym nie miał nic przeciwko. A jest jak jest.
Poza tym komentarz do napływu nowych ludzi do hobby - chce się mieć nowych graczy lub Mistrzów Gry, to należy ich zaprosić na sesję. Obecność świecącego się podręcznika D&D na półce w Empiku będzie miał taki sam wpływ na liczbę grających, jak wszystkie nasze dyskusje o biznesie na politykę wydawniczą GW.