Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2015, 18:50   #26
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Przeszła za drzwi przebieralni, zamknęła je za sobą i oparła się o nie plecami. Wciąż zastanawiała się co właściwie wydarzyło się w biurze Colberg. Gotka nie miała racji, żeby się wściekać i mieć pretensje do nich. Russel miał rację wytykając jej, że przecież i tak wszystko widać na nagraniach… Zresztą chyba wygodniej było wyczyścić nagrania z początku, żeby w ogóle nie było widać, że którykolwiek z Detektywów był w stanie wymagającym interwencji chirurgów. Ale cholera ich tam wie, może nie wiedziała czegoś co wiedzieli Badacze i Koordynatorka. W końcu Imogen była… zielona. No i właśnie, przecież to oczywiste, że i tak w niczym by Mary przy kompie nie pomogli.
Ale czemu skończyło się tak jak się skończyło?
Pokręciła głową z niedowierzaniem. Ruszyła się z miejsca w kierunku szafek. Pakowanie się zajęło jej moment. Tak to już jest jak prawie pół życia mija na walizkach. Skupiła się na tym bardziej niż było to konieczne. Do podręcznej torby podróżnej wrzuciła ładowarkę do telefonu, zapakowane w foliowy woreczek opakowania z płynem fizjologicznym, przybory kosmetyczne, duże ilości gumek… do włosów, bo zawsze je gubiła, bieliznę, krótką kieckę, która odpowiadała jej wymaganiom i jedną parę wygodnych butów. Do drugiej “wyjściowej” torebki wrzuciła telefon od Mary, pomadkę, krem o rąk i Impliker z myślą, że przekaże go któremuś z rodzeństwa Visser.

Przebrała się. Już miała założyć zegarek na rękę, ale odłożyła go, bo sobie przypomniała, że go nie potrzebuje.
Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze.

- No i pistolet będzie musiał wylądować w torebce - skrzywiła się. Sięgnęła jeszcze, po lekki, ale długi do połowy kolan czarny i obszerny sweterek o szerokich rękawach i kapturze. - W razie czego zawsze może robić za szlafrok… - skomentowała patrząc po sobie. W każdym razie dłuższy rękawek na pewno się przyda w klimatyzowanych pomieszczeniach. A tego na statku nie powinno zabraknąć. Zdarzało jej się marznąć przez to.

Zajrzała do skórzanej szaszetki z dokumentami i na szybko je przejrzała dzieląc je między torbę, a torebkę. Otworzyła paszport na stronie ze zdjęciem posiadacza. Obok zdjęcia uśmiechniętej blondynki widniało imię, nazwisko i narodowość amerykańska.
- Elsa Carlsson… - prychnęła z lekkim rozbawieniem. Wrzuciła paszport do torby podróżnej. Dokumenty potwierdzające bycie pracownikiem Interpolu i dokument tożsamości wylądowały w torebce. Reszta trafiła tam, gdzie paszport. Wstała gotowa do wyjścia.

Wahała się. Miała dylemat co dalej.
Westchnęła.
Nie wiedziała co zrobić.
- W zgodzie ze swoim sumieniem… - powtórzyła pod nosem.
Zacisnęła pięści. Nie mogła tego olać.

Immy wyszła z przebieralni bogatsza o trzymaną w ręku podręczną torbę podróżną, niewiele większą od torby na laptop oraz z przewieszoną przez ramię torebką ruszyła szybkim krokiem przez korytarz. Nie poszła prosto do Portalu.
“Czemu nie mogłeś po prostu odpowiedzieć na pytanie” pomyślała zła. Szczerze liczyła, że powie “tak, spoko, dam radę” opcjonalnie “nie, chcę do domu, do żony/dziewczyny/kochanki czy cokolwiek co mu się po domu pałęta”. To przecież nie boli, żeby odpowiedzieć na proste pytanie. A tak odpowiedzialność za podjęcie decyzji przerzucona została na nią.
Immy naprawdę była przekonana, że Loki namieszał Hayesowi w głowie i przez to facet zachowywał się tak… chaotycznie. Ale zdała sobie sprawę, że to co powiedziała Colberg było ubraniem w słowa obaw jakie sama miała.
Kątem oka dostrzegła przechodzącą korytarzem panią Koordynator. "No i mam cie"
Imogen wzięła głęboki oddech. Tak jak wytknęła to jej Mary, to był tylko ich problem. Detektywów śledczych i Koordynatorki. Jeśli Russel nie zapanuje nad sobą to im się dostanie w pierwszej kolejności.
- Pani Fennekin. - zwróciła na siebie jej uwagę by nie zniknęła za jakimiś drzwiami. - Czy możemy chwilę porozmawiać? - zaczęła zwalniać krok.
Koordynator przez krótki moment wydawała się zaskoczona. Lecz na pewno nie można było tego wyczuć w jej głosie, gdy przemówiła:
- Pani Cobham - skinęła jej głową. - W czym mogę pomóc?
- Chodzi o Hayesa - wypaliła Immy bez owijania - Ja wiem, że mamy braki kadrowe. Ale… - i zdała sobie sprawę, że nie przygotowała się na tą rozmowę. Powinna mieć już w głowie przemyślaną tą rozmowę. - Eh… - uznała, że powie dokładnie to co wcześniej powiedziała w biurze Mary - Czy Hayes zawsze tak się zachowuje czy po prostu można to zrzucić na to, że Loki namieszał mu w głowie? - zapytała, ale zabrzmiało to jakby nie oczekiwała odpowiedzi - Może go odesłać do domu? Niech sobie dogada się ze swoją połówką. Oczyści umysł. Za trzy dni go doślecie jeśli my do tego czasu nie będziemy niczego mieli - stała wyprostowana i ewidentnie spięta.
- Och - wymsknęło się zazwyczaj w stu procentach opanowanej pani Koordynator. Na krótki moment zamilkła, widocznie również nieprzygotowana na tego rodzaju rozmowę. - Czy coś się… stało?
- Ponad to co do tej pory pokazał? - Imogen skrzywiła się, bo wyglądało, że rozmowa będzie cięższa niż by tego chciała - Obawiam się, że takie sceny odstawi na statku. - załamała ręce - On nie panuje nad sobą - odparła w końcu z rezygnacją. - Zafiksował się na tym dzwonieniu do domu jakby miało go to zbawić, a po drodze skłócił się chyba z każdym kogo spotkał. Może Loki cały czas nim kieruje? - dodała bez przekonania.
Polly zastanawiała się przez chwilę. Wydawało się, że zupełnie zapomniała o tym, że zegar tyka, a do skoku na statek pozostawało coraz mniej czasu.
- Myślę, że to nie Loki. Chłopiec jest mimo wszystko zbyt logiczny i społeczny, żeby miał komuś narzucić tego rodzaju zachowanie - westchnęła. - Niestety charakterek pana Hayesa przejawiał się o wiele wcześniej, gdy chłopca jeszcze u nas nie było. Nigdy tego nie zapomnę. Egzekutor do spraw finansów pofatygowała się do Portland z Antarktydy, na podsumowanie kwartalnego rozliczenia. Na chwilkę usiadła w swoim tymczasowym gabinecie, gdy znikąd pojawił się właśnie on, zaczął krzyczeć, że jest… tutaj zacytuję… "zimną suką"… i co jakoby cały Oddział o niej myśli. Później pstrykał jej długopisem nad głową, chcąc w ten sposób wymazać pamięć. Proszę sobie tylko wyobrazić, jak długo później musiałam się tłumaczyć z postępowania mojego agenta. A pan Hayes wydawał się bardziej dumny, niż skruszony ze swoich poczynań. Postanowiłam dać mu jednak drugą szansę. I tak właśnie kończy się pobłażliwość z mojej strony - znów zamilkła, jakby wspominając scysję z Egzekutorem Seną Motu po wybryku Russela. - Nie możemy sobie pozwolić, żeby tego rodzaju ludzie reprezentowali Oddział w Portland. Łańcuch jest tak silny, jak jego najsłabsze ogniwo.
Imogen zatkało na to co usłyszała z ust koordynatorki…
- Zwyzywał egzekutora od suk?! - wydusiła z siebie w końcu z niedowierzaniem. Spuściła głowę i pokręciła nią. Już chciała powiedzieć do koordynatorki “Na serio tak zrobił?” Ale spojrzała jej w oczy i stwierdziła, że w tym temacie by nie żartowała. Musiała mieć wtedy nieźle przerąbane przez tego gościa.
Naprawdę Immy dałaby sobie rękę uciąć, że to “tylko” kwestia Lokiego bawiącego się laleczkami. Nie spodziewała się, że on po prostu “taki” jest.
To tylko utwierdziło Brytyjkę w przekonaniu, że dobrze zrobiła.
- No to… Ja może już pójdę pod portal… - miała już ochotę znaleźć się na tym cholernym statku i zostawić ten problem za sobą.
- W takim razie ja też jestem zmuszona udać się w stronę Portalu - Fennekin ze smutkiem pokiwała głową. - Piętnaście minut do skoku. Musimy się pospieszyć.
Cobham zacisnęła dłoń na trzymanej w torbie. Wolną rękę Brytyjka schowała do kieszeni szortów.

Detektyw śledcza Imogen Cobham razem z Koordynator Polly R. Fennekin ruszyły do sali z Portalem. Pozostawało już tylko czekać na to jak zostanie rozwiązana ta sprawa.

Russel w tym czasie rozpoczął nadawanie na radiu...
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline