Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2015, 18:37   #11
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie zamieniła nawet słowa z łuskowatym przyjacielem. Wstała prostując się i zarzucając na ramię torbę elfki z zawartością pomniejszoną o dziennik w lewą rękę chwyciła jeszcze tarczę. Słysząc oddalające się kroki Seta schyliła się jeszcze po swój plecak i chwyciła go w wolną rękę. Objuczona niczym koń nieśpiesznie podeszła do kapitana straży. Przed nią kogoś kończył składać zeznania, więc podsłuchała o co pytają. Człowieczek odszedł i kobieta stanęła przed kapitanem.
- Reeva, tępiciel parszywców zza Rozdarcia - przedstawiła się zdawkowo. Stała wyprostowana, więc patrzyła z góry na siedzącego na zydelku dowódcę straży miasta - Znalazłam się przy trupie elfki jako jedna z pierwszych. Już wtedy zamieszani w burdę byli martwi - zeznała - A ruszyłam na pomoc strażnikom, bo jeden z napastników wpadł na stół, przy którym jadłam. Rozlał wszystko na mnie - spojrzenie skierowała w dół, gdzie na jej pancerzu było potwierdzenie jej słów - Wku... Zezłościło mnie to, więc postanowiłam interweniować. - wyznała powód, dla którego nie pozostała bierna.

Kapitan Edgar przyjrzał się zbroi jaką miała na sobie kobieta. Nie wstał, tylko wskazał stołek po drugiej stronie stołu.
- Usiądź. Wiesz kim była? - zapytał zdawkowo, widać już kończyła mu się energia na przesłuchiwanie ludzi zebranych w Lodowym Upiorze. - Masz pojęcie dlaczego chcieli ją zabić i kto to był, nie widziałaś ich może w czasie swych podróży? Pokaż co masz w plecaku, w kieszeniach.
Reeva wzruszyła ramionami. To co trzymała w rękach rzuciła na blat stołu przed oblicze kapitana straży. Tarcza upadła z głuchym łoskotem. Kobieta jeszcze rozsznurowała swój plecak i "zdobyczną" torbę.
- Nie przedstawiła się, mamrotała coś, ale nie wsłuchiwałam się w bełkot konającego. Zwykle wtedy gadają od rzeczy - poniekąd nie skłamała mówiąc to, bo imię, które jej powiedziała nie musiało należeć do denatki - A cholera wie tych pieprzonych magów - prawie splunęła wspominając ich - Wszędzie tylko problemy przynoszą. - dodała ciszej i dopiero teraz usiadła na przeciw Edgara - I nie, wcześniej nigdy kogoś takiego nie spotkałam. - pokręciła głową - Myślę, że tylko przeszukanie resztek tamtego apartamentu coś da. - oparła się o blat i skierowała zmęczone spojrzenie na swój dobytek - Kieszeni nie mam, a sakiewki wole nie pokazywać, żeby nie kusić jakiegoś głupca, który później zechce mieć złamaną jedną czy więcej kończyn - dodała na koniec bez przechwałki w głosie wskazując na kolejnych chętnych do spowiedzi. - Proszę wybaczyć za mój brak entuzjazmu, ale dopiero co wróciłam z roboty chcąc odpocząć po całym dniu marznięcia i brudzenia miecza w posoce stworów. Marzę tylko by odpocząć w cieple - dodała na koniec z szacunkiem w głosie.

Kapitan Straży zajrzał do plecaka tępicielki potworów, a następnie od torby elfki. Można było zobaczyć, że nieco się zmieszał po zajrzeniu do tej drugiej.
- Strasznie drogie kosmetyki, jak na kogoś mordującego potwory... - zwrócił się do kobiety oczekując jej odpowiedzi, wyjmując jeden z flakoników i obracając go w dłoni - Kiedy Pani była ostatnio w południowych krainach, jeśli można wiedzieć?
Reeva spojrzała na niego ewidentnie urażona jego komentarzem.
- Czyżby używał pan podobnych, że tak się pan zna? - zapytała z ironią w głosie - Jestem profesjonalistą w swym fachu, więc stać mnie na to - skazała na kosmetyki - Na to - wskazała na tarczę, która nawet pomimo brudu wciąż wyglądała na wartą jedną wioskę - Jak również na dobrego konia czy nocleg w takim przybytku jak ten. Nie obnoszę się ze swoim bogactwem by móc w spokoju zjeść czy przespać się - zmrużyła oczy i jeśli kapitan był żonaty to wiedział, że nie znaczy to nic dobrego - I zapewniam pana, że mimo, iż teraz nie wyglądam to całkiem dobrze mi w czerwonej kiecce i potrafię nawet tańczyć walca - mógł zauważyć, że bardzo uraził jej kobiecą dumę.

Mężczyzna spakował do torby na powrót wszystkie rzeczy elfki.
- Mam żonę. - odpowiedział na pierwsze pytanie - Używa takich samych. Następny!
Reeva wciąż z oburzoną miną chwyciła torbę zarzucając ją na ramię, później plecak i na koniec wzięła tarczę. Na odchodne prychnęła wyrażając swoją dezaprobatę na zachowanie kapitana i dopiero odeszła od niego kierując swoje kroki do wyjścia.

Przekraczając próg karczmy Lodowy Upiór uśmiechnęła się drwiąco.
Po wyjściu na ziąb i śnieg rozejrzała się za swoim kompanem.
- Set, bierzmy konie i poszukajmy jakiegoś lokalu na noc - odparła widząc w ciemności żółte ślepia przyjaciela. Po tych słowach skierowała swoje kroki do stajni. Wchodząc do środka zaczęła wypatrywać ich wierzchowców
- Bławatek, Ebon, gdzie do cholery jesteście - zacmokała.
Odpowiedziało jej rżenie jednego z nich dobiegające z końca stajni.
- Tam się łachudry schowałyście - powiedziała i ruszyła do nich.
W tym czasie Set powoli ruszył w jej kierunku przeglądając dziennik, który mu przekazała. Prychnął z niezadowolenia, gdy dotarł do fragmentu w elfickim.
- Mogła nam już tej roboty oszczędzić i pisać we wspólnym…
Schował książkę ponownie do kieszeni podchodząc do siwego konia. W ślad za Reevą wziął się za siodłanie go by na koniec zarzucić na grzbiet zwierzęcia swoje tobołki.
- Znajdźmy rzeczywiście jakiś suchy i ciepły- zaakcentował - nocleg. Zarzucił sobie na głowę kaptur. Nadal zimno.
- Jestem tak zmęczona, że nawet nie chce mi się gramolić na jego grzbiet - poklepała czarnego rumaka po szyi, gdy zawiązała ostatni rzemień mocujący jej dobytek do siodła. Odwiązali zwierzęta i trzymając za wodze wyprowadzili je ze stajni.
Szli przez miasto w milczeniu aż upewnili się, że nikt ich nie podsłuchuje.
- Dostałam to od tej elfki - wyjaśniła cicho mając na myśli dziennik - Mam też od niej jeden z tych... - próbowała przypomnieć sobie jak to elfka nazwała. - … fragmentów klucza do zamknięcia Rozdarcia. - powiedziała z powagą.
Milczał. W ten sposób ciągnąc za sobą konie mijali kolejne kamienice.
- To nader… interesujące - powiedział wreszcie. - Jesteś pewna, że to jeden z wspomnianych kluczy? - ktoś postronny mógłby odnieść wrażenie, że powiedział to z dozą lekceważenia. Jednak ludzka kobieta wiedziała, że on po prostu mocno się nad całą sprawą zastanawia.
- Bo konający ludzie są bardzo skorzy do żartów - odparła mu z ironiną, ale wzruszyła ramionami - Może to ściema. Ale co szkodzi sprawdzić? - zapytała - Mówiła, że znalazła sposób na zamknięcie Rozdarcia. Informacje o tym są w dzienniku i w jakimś młynie… Zimowy Lew bodajże - zamyśliła się zastanawiając czy to wszystko co jej powiedziała nieboszczka. - Chyba gdzieś tu powinna być ta karczma Pod Krukiem co to nam się na początku nie podobała - dodała zmieniając temat na bliższy ich obecnej sytuacji.
Skinął głową zgadzając się odnośnie aktualnego celu podróży.
- Zamknięcie Rozdarcia? - rzucił tylko retorycznie poprawiając sobie zarzucony na głowę kaptur.
- No mowa jest o zamknięciu portalu, ale to jedna cholera - stwierdziła przyśpieszając kroku, gdy dostrzegła w oddali szyld karczmy.

Stukot podkutych kopyt zamilkł, gdy stanęli przed karczmą “Pod Krukiem”.
- Zaprowadź konie do stajni, ja załatwię pokój i zaraz do ciebie przyjdę - powiedziała, na co Set skinął głową i wziął od niej wodze czarnego rumaka. Rozeszli się.
Reeva pewnym siebie krokiem przestąpiła próg karczmy rozglądając się za właścicielem lub kimś pokrewnym. Nie było tu tak wielkiego kominka jak w Lodowym Upiorze i to przypomniało jej czemu zakwaterowali się w tamtym miejscu. Zapytała o kogoś takiego pierwszą z brzegu kelnerkę, która zbierała ze stołów puste kufle. Ta wskazała jej z kim ma mówić.
- Pokój z dwoma łóżkami, ale jak nie ma to może też być z jednym - odezwała się - Dwa konie wstawiłam do stajni, dajcie im coś żreć. Na czarnego uważajcie, bo nie lubi obcych. I gryzie. - położyła na ladzie monety - Do pokoju dajcie wiadro wody, miednice i szmaty. I butelkę oliwy. - stan jej pancerza był wystarczającą podpowiedzią po co jej to zamówienie.

Wkrótce dostała klucz i pomogła Setowi wnieść ich rzeczy do środka. Zostawiła w pokoju wszystko prócz miecza. Nie zastanawiali się też długo nad tym czy zrzucać z siebie pancerze. Zgodnie zdecydowali, że najpierw udadzą się napić czegoś dla rozgrzania.
- Dzbanek grzanego wina - zamówiła u kelnerki, gdy razem z Setem zasiedli przy stole.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline