| Nie zamieniła nawet słowa z łuskowatym przyjacielem. Wstała prostując się i zarzucając na ramię torbę elfki z zawartością pomniejszoną o dziennik w lewą rękę chwyciła jeszcze tarczę. Słysząc oddalające się kroki Seta schyliła się jeszcze po swój plecak i chwyciła go w wolną rękę. Objuczona niczym koń nieśpiesznie podeszła do kapitana straży. Przed nią kogoś kończył składać zeznania, więc podsłuchała o co pytają. Człowieczek odszedł i kobieta stanęła przed kapitanem. - Reeva, tępiciel parszywców zza Rozdarcia - przedstawiła się zdawkowo. Stała wyprostowana, więc patrzyła z góry na siedzącego na zydelku dowódcę straży miasta - Znalazłam się przy trupie elfki jako jedna z pierwszych. Już wtedy zamieszani w burdę byli martwi - zeznała - A ruszyłam na pomoc strażnikom, bo jeden z napastników wpadł na stół, przy którym jadłam. Rozlał wszystko na mnie - spojrzenie skierowała w dół, gdzie na jej pancerzu było potwierdzenie jej słów - Wku... Zezłościło mnie to, więc postanowiłam interweniować. - wyznała powód, dla którego nie pozostała bierna.
Kapitan Edgar przyjrzał się zbroi jaką miała na sobie kobieta. Nie wstał, tylko wskazał stołek po drugiej stronie stołu.
- Usiądź. Wiesz kim była? - zapytał zdawkowo, widać już kończyła mu się energia na przesłuchiwanie ludzi zebranych w Lodowym Upiorze. - Masz pojęcie dlaczego chcieli ją zabić i kto to był, nie widziałaś ich może w czasie swych podróży? Pokaż co masz w plecaku, w kieszeniach.
Reeva wzruszyła ramionami. To co trzymała w rękach rzuciła na blat stołu przed oblicze kapitana straży. Tarcza upadła z głuchym łoskotem. Kobieta jeszcze rozsznurowała swój plecak i "zdobyczną" torbę. - Nie przedstawiła się, mamrotała coś, ale nie wsłuchiwałam się w bełkot konającego. Zwykle wtedy gadają od rzeczy - poniekąd nie skłamała mówiąc to, bo imię, które jej powiedziała nie musiało należeć do denatki - A cholera wie tych pieprzonych magów - prawie splunęła wspominając ich - Wszędzie tylko problemy przynoszą. - dodała ciszej i dopiero teraz usiadła na przeciw Edgara - I nie, wcześniej nigdy kogoś takiego nie spotkałam. - pokręciła głową - Myślę, że tylko przeszukanie resztek tamtego apartamentu coś da. - oparła się o blat i skierowała zmęczone spojrzenie na swój dobytek - Kieszeni nie mam, a sakiewki wole nie pokazywać, żeby nie kusić jakiegoś głupca, który później zechce mieć złamaną jedną czy więcej kończyn - dodała na koniec bez przechwałki w głosie wskazując na kolejnych chętnych do spowiedzi. - Proszę wybaczyć za mój brak entuzjazmu, ale dopiero co wróciłam z roboty chcąc odpocząć po całym dniu marznięcia i brudzenia miecza w posoce stworów. Marzę tylko by odpocząć w cieple - dodała na koniec z szacunkiem w głosie.
Kapitan Straży zajrzał do plecaka tępicielki potworów, a następnie od torby elfki. Można było zobaczyć, że nieco się zmieszał po zajrzeniu do tej drugiej.
- Strasznie drogie kosmetyki, jak na kogoś mordującego potwory... - zwrócił się do kobiety oczekując jej odpowiedzi, wyjmując jeden z flakoników i obracając go w dłoni - Kiedy Pani była ostatnio w południowych krainach, jeśli można wiedzieć?
Reeva spojrzała na niego ewidentnie urażona jego komentarzem. - Czyżby używał pan podobnych, że tak się pan zna? - zapytała z ironią w głosie - Jestem profesjonalistą w swym fachu, więc stać mnie na to - skazała na kosmetyki - Na to - wskazała na tarczę, która nawet pomimo brudu wciąż wyglądała na wartą jedną wioskę - Jak również na dobrego konia czy nocleg w takim przybytku jak ten. Nie obnoszę się ze swoim bogactwem by móc w spokoju zjeść czy przespać się - zmrużyła oczy i jeśli kapitan był żonaty to wiedział, że nie znaczy to nic dobrego - I zapewniam pana, że mimo, iż teraz nie wyglądam to całkiem dobrze mi w czerwonej kiecce i potrafię nawet tańczyć walca - mógł zauważyć, że bardzo uraził jej kobiecą dumę.
Mężczyzna spakował do torby na powrót wszystkie rzeczy elfki.
- Mam żonę. - odpowiedział na pierwsze pytanie - Używa takich samych. Następny!
Reeva wciąż z oburzoną miną chwyciła torbę zarzucając ją na ramię, później plecak i na koniec wzięła tarczę. Na odchodne prychnęła wyrażając swoją dezaprobatę na zachowanie kapitana i dopiero odeszła od niego kierując swoje kroki do wyjścia.
Przekraczając próg karczmy Lodowy Upiór uśmiechnęła się drwiąco.
Po wyjściu na ziąb i śnieg rozejrzała się za swoim kompanem. - Set, bierzmy konie i poszukajmy jakiegoś lokalu na noc - odparła widząc w ciemności żółte ślepia przyjaciela. Po tych słowach skierowała swoje kroki do stajni. Wchodząc do środka zaczęła wypatrywać ich wierzchowców - Bławatek, Ebon, gdzie do cholery jesteście - zacmokała.
Odpowiedziało jej rżenie jednego z nich dobiegające z końca stajni. - Tam się łachudry schowałyście - powiedziała i ruszyła do nich.
W tym czasie Set powoli ruszył w jej kierunku przeglądając dziennik, który mu przekazała. Prychnął z niezadowolenia, gdy dotarł do fragmentu w elfickim. - Mogła nam już tej roboty oszczędzić i pisać we wspólnym…
Schował książkę ponownie do kieszeni podchodząc do siwego konia. W ślad za Reevą wziął się za siodłanie go by na koniec zarzucić na grzbiet zwierzęcia swoje tobołki. - Znajdźmy rzeczywiście jakiś suchy i ciepły- zaakcentował - nocleg. Zarzucił sobie na głowę kaptur. Nadal zimno. - Jestem tak zmęczona, że nawet nie chce mi się gramolić na jego grzbiet - poklepała czarnego rumaka po szyi, gdy zawiązała ostatni rzemień mocujący jej dobytek do siodła. Odwiązali zwierzęta i trzymając za wodze wyprowadzili je ze stajni.
Szli przez miasto w milczeniu aż upewnili się, że nikt ich nie podsłuchuje. - Dostałam to od tej elfki - wyjaśniła cicho mając na myśli dziennik - Mam też od niej jeden z tych... - próbowała przypomnieć sobie jak to elfka nazwała. - … fragmentów klucza do zamknięcia Rozdarcia. - powiedziała z powagą.
Milczał. W ten sposób ciągnąc za sobą konie mijali kolejne kamienice. - To nader… interesujące - powiedział wreszcie. - Jesteś pewna, że to jeden z wspomnianych kluczy? - ktoś postronny mógłby odnieść wrażenie, że powiedział to z dozą lekceważenia. Jednak ludzka kobieta wiedziała, że on po prostu mocno się nad całą sprawą zastanawia. - Bo konający ludzie są bardzo skorzy do żartów - odparła mu z ironiną, ale wzruszyła ramionami - Może to ściema. Ale co szkodzi sprawdzić? - zapytała - Mówiła, że znalazła sposób na zamknięcie Rozdarcia. Informacje o tym są w dzienniku i w jakimś młynie… Zimowy Lew bodajże - zamyśliła się zastanawiając czy to wszystko co jej powiedziała nieboszczka. - Chyba gdzieś tu powinna być ta karczma Pod Krukiem co to nam się na początku nie podobała - dodała zmieniając temat na bliższy ich obecnej sytuacji.
Skinął głową zgadzając się odnośnie aktualnego celu podróży. - Zamknięcie Rozdarcia? - rzucił tylko retorycznie poprawiając sobie zarzucony na głowę kaptur. - No mowa jest o zamknięciu portalu, ale to jedna cholera - stwierdziła przyśpieszając kroku, gdy dostrzegła w oddali szyld karczmy.
Stukot podkutych kopyt zamilkł, gdy stanęli przed karczmą “Pod Krukiem”. - Zaprowadź konie do stajni, ja załatwię pokój i zaraz do ciebie przyjdę - powiedziała, na co Set skinął głową i wziął od niej wodze czarnego rumaka. Rozeszli się.
Reeva pewnym siebie krokiem przestąpiła próg karczmy rozglądając się za właścicielem lub kimś pokrewnym. Nie było tu tak wielkiego kominka jak w Lodowym Upiorze i to przypomniało jej czemu zakwaterowali się w tamtym miejscu. Zapytała o kogoś takiego pierwszą z brzegu kelnerkę, która zbierała ze stołów puste kufle. Ta wskazała jej z kim ma mówić. - Pokój z dwoma łóżkami, ale jak nie ma to może też być z jednym - odezwała się - Dwa konie wstawiłam do stajni, dajcie im coś żreć. Na czarnego uważajcie, bo nie lubi obcych. I gryzie. - położyła na ladzie monety - Do pokoju dajcie wiadro wody, miednice i szmaty. I butelkę oliwy. - stan jej pancerza był wystarczającą podpowiedzią po co jej to zamówienie.
Wkrótce dostała klucz i pomogła Setowi wnieść ich rzeczy do środka. Zostawiła w pokoju wszystko prócz miecza. Nie zastanawiali się też długo nad tym czy zrzucać z siebie pancerze. Zgodnie zdecydowali, że najpierw udadzą się napić czegoś dla rozgrzania. - Dzbanek grzanego wina - zamówiła u kelnerki, gdy razem z Setem zasiedli przy stole.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |