Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2015, 23:39   #16
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Westchnęła z ulgą, gdy zostali sami. Spojrzała na swojego towarzysza, który nie wyglądał na zadowolonego z zapewne w jego mniemaniu tak pochopnego podejmowania decyzji.
Reeva palcem uchyliła dzbanek upewniając się czy alby na pewno jest pusty. Miała ochotę wypić jeszcze jeden. Niestety zdrowy rozsądek brał górę, a raczej niechęć przed spaniem w pokoju gdzie leży zatęchła niewyczyszczona zbroja. Bo wypicie więcej grzanego wina, a trzeba przyznać że było wybitnie dobrze przyprawione, oznaczałoby położenie się od razu do łóżka odkładając obowiązki na kolejny dzień. Przez krótką chwilę ta myśl zdawała się kusząca…
Wtem skrzywiła się na to, że nieczyszczony pancerz by musiała co gorsze na siebie nałożyć.
Pal licho zatęchły pokój.

Odsunęła od siebie pusty kubek i spojrzała znacząco na Seta wskazując ruchem głowy w kierunku korytarza prowadzącego do pokoi gościnnych.
- Mhm - mruknął tylko. - Wezmę coś do przegryzienia jeszcze - wstał od stołu.
- Tylko nie bierz nic surowego - odparła za nim. Co prawda drobno skrojone surowe mięso wołowe z żółtkiem i równe drobno posiekaną cebulą było niczego sobie, ale konieczne było zapijanie tego ognistą wodą - dla lepszego trawienia oczywiście. Jednak nie miała dnia wolnego na regenerację po takim posiłku. A ostatniego razu dopiero na drugi wieczór po takiej “kolacji” była zdatna do życia.
Również wstała i swe kroki skierowała prosto do pokoju. Wypite wino tylko spotęgowało uczucie zmęczenia, które już i tak doskwierało jej od jakiegoś czasu. Z drugiej strony zrobiło jej się przyjemnie ciepło. Nie żeby narzekała na zimno, bo już dawno przywykła do różnych niewygód.
W myślach pochwaliła się za dobrze odegraną scenkę przed kapitanem straży i nawet uśmiechnęła szeroko przypominając sobie jego minę, gdy zaczęła robić mu wyrzuty.
Wyciągnęła klucz i otworzyła nim drzwi do pokoju. Mieli suchy, ciepły i całkiem przestronny pokój z dwoma łóżkami, w którym osoba ubrana w zbroję mogła się swobodnie poruszać. Na stole i pod nim stało już to o co poprosiła.
Zamknęła drzwi za sobą. Odpięła pas i razem z uczepionym do niego mieczem rzuciła na podłogę pod łóżkiem, które zamierzała tej nocy nazywać swoim. Wysunęła krzesło, a na podłogę zaczęła rzucać kolejne elementy swojego pancerza by w miarę możliwości ograniczyć robienie bałaganu.

Gdy Set pojawił się w drzwiach niosąc swoje nocne przekąski Reeva siedziała na krześle mając wciąż na sobie to do czego zdjęcia potrzebowała pomocy.

- Mówię ci - postawił żarcie na stoliku - kiedyś wymyślą takie zbroje, które same będą się zakładać i ściągać - nawiązał do rozmowy, którą onegdaj odbyli o “żelaznym człowieku”. - Tymczasem... - stanął za nią i rozwiązał rzemienie trzymające jej zbroję i ściągnął niedostępne dla jej rąk płyty.
- Sądzisz, że ta elfka może mieć rację? - powiedział w trakcie czynności.
- Było by pięknie mieć taką zbroję - rozmarzyła się ignorując jego pytanie. Wstała, żeby nie musiał się schylać - Ale albo tego nie dożyję, albo będę za stara, żeby w takiej paradować. - wzruszyła ramionami. Rozwiązanie rzemieni umożliwiło jej ostateczne uwolnienie się od zbroi. Te elementy też rzuciła na podłogę. Reeva przeciągnęła się i zrobiła kilka skłonów by dać trochę ulgi odrętwiałym plecom. To jej coś przypomniało.
- Ja wiem, że mieliśmy zrobić sobie wolne na kilka dni - zdjęła z siebie koszulę, rzuciła ją na łóżko i podeszła do miednicy zdejmując resztę odzieży. - Ale, załóżmy, że to jest prawda - związała włosy i umoczyła lnianą szmatkę w wodzie. Myśląc nad tematem rozdarcia zaczęła obmywać swoje ciało - Szkoda byłoby odpuścić taką okazję. Nie twierdzę, że będzie łatwo. Ale na końcu tej drogi jest coś co jest warte zachodu - wyżymała szmatkę w puste wiadro i znów zamoczyła ją w miednicy.
- Heh, ja dopiero jestem na etapie sprawdzenia, czy ona rzeczywiście pomylona nie była. - Oparł się o ścianę z założonymi rękami. - Jestem daleki od rozmyślania na jakie bagno mnie wyślą, gdy zabraknie potworów do zabijania.
Machnęła wolną ręką.
- To badziewie już i tak po tej stronie dobrze się zadomowiło, więc nawet jak by rozdarcie dziś zniknęło to na pewno na brak potworków nie będziemy narzekać co najmniej do emerytury - powiedziała. Gdy skończyła obmywać plecy, wytarła się suchą szmatką i podeszła do plecaka by wyciągnąć nową koszulę.
- To prawda. Emerytura… - zaśmiał się cicho. Ściągnął z siebie swoją ćwiekowaną skórznię i resztę ubrań. - To mnie nie ma na najbliższą godzinę - usiadł przy miednicy i rozpoczął swoje “rytuały”.
- Na stole jest oliwa - zwróciła mu uwagę. Sama, odświeżona już, usiadła na łóżku i wzięła do ręki swoją sakwę. Wyjęła z niej klejnot otrzymany od elfki, a z plecaka cienki długi rzemień. Owinęła go o kamień robiąc z niego wisior i zawiązała sobie na szyi. Skryła go pod koszulą w dekolcie. Nie przeszkadzała Setowi, który teraz nie był dobrym towarzyszem do rozmów. Sama też musiała zabrać się za czyszczenie swojego rynsztunku.
Przysunęła sobie, więc bliżej wiadro z wodą i drugie krzesełko. Zaczęła od podniesienia miecza z podłogi.
Wyjęła go z pochwy i położyła na krześle. Ostrożnie i z uwagą przyglądając się ostrzu zaczęła je czyścić. Kolejne wyżłobienia i zarysowania. Jedna z najlepszych stali ale jak wszystko to też nie będzie wieczne. Z oryginalnego oręża, które miała z rodzinnych stron została już tylko dyskretnie zdobiona rękojeść.
To nudne, ale potrzebne zajęcie pozwalało na spokojnie przeanalizować co tak naprawdę się wydarzyło.
“Co ta elfka tam robiła?”
“Czy, Set może mieć rację, że miała nie po kolei w głowie?” Co prawda tego nie stwierdził, ale w końcu była magiem.

Ostrze miecza zaczęło lśnić, prawie jak nowe. Schowała go do pochwy i odłożyła na łóżko. Teraz zastanawiała się czy nie schować go pod pierzyną, tak na wszelki wypadek…

“Dlaczego zaczęli walczyć?”
“Może byli razem i pokłócili się?” to mogło być prawdopodobne.
“Czy pozabijali się ze względu na te zapiski?” spojrzała na płaszcz Seta, w którym był dziennik. Wstała do drzwi i przekręciła klucz zamykając je.
“Może trzeba zastawić te drzwi łóżkiem?” zastanowiła się. Machnęła na to ręką.
Wróciła do łóżka i zabrała się tym razem za zbroję. Ta uwalona była wszystkim. I kleiła się od sosu z dziczyzny. “Była dobra” wspomniała.
Widząc, że Set siedzi do niej tyłem skubnęła trochę z tego co przyniósł. Przeżuwając uchwycony kąsek wróciła do swojego zajęcia.

Świece sporo się wypaliły, gdy Reeva nareszcie skończyła. Pancerz ułożony był na krześle i teraz błyszczał i pachniał czystością, a przeprane ubranie leżało na stole. Kosmetyki elfki znalazły w tym swój udział.
Kobieta zadowolona z efektu rozpuściła włosy, które opadły jej na ramiona. Położyła się na łóżku i ziewnęła przeciągle. Szybciej się z tym wszystkim uwinęła niż jej jaszczurzy kolega. Jak zawsze z resztą. Owinęła się kocem.
- Będziemy potrzebowali więcej jak wsparcie pana Mruczka - odezwała się patrząc w ogień świec. - W karczmie jak piliśmy zauważyłam anioła, który na pewno był w Upiorze. Przez te skrzydła jest charakterystyczny i rzuca się w oczy niczym meszki. Ale pewnie inni z Lodowego Upiora też tu przyszli - stwierdziła zaczynając swój monolog - Nie sądzę, że Mruczek jest jedynym, który widział, że dostałam tą torbę czy słyszał jej słowa. Wielu mogło to widzieć, a jednak straż mnie nie zatrzymała. Mam nadzieję, że ten kocur nie zacznie niczego głupiego rozpowiadać - mruknęła ledwo słyszalnie. - I potrzebujemy kogoś kto zna elfi. Bo cholera mnie weźmie jak dojdziemy do tego młyna a tam wszystko będzie w elfim. Może zgarniemy tą elfkę co tu śpiewa czy co ona tu robiła...
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline