Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2015, 23:55   #33
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Założenie pełnego pancerza trochę zajęło. Zapinała ostatnie pasy i wiązała rzemienie już sama, bo Set by nie tracić czasu poszedł po bardkę. Nim wyszedł zdążył też wszystko popakować. Jak zawsze było to zrobione niezwykle skrupulatnie, przez co zawartość toreb miała co najmniej o połowę mniejsze objętości niż gdyby to sama zrobiła. Można by powiedzieć, że Set był mistrzem w tej dziedzinie.

Wstała i sigając po resztę rysztunku.
Miecz przy pasie. Sztylet też. Tarcza chwilowo uczepiona na przedramieniu. Nareszcie była gotowa. Przymocowała odpowiednie płaszcz na zbroi i zarzuciła na ramię bagaż swój oraz jaszczura. Stanęła w drzwiach i zlustrowała pomieszczenie dla sprawdzenia czy nic nie zostało. Wyszła.
Karczmarzowi zostawiła klucz i pożegnała się. Nie czekając na towarzysza ruszyła do stajni.
Po drodze minęła stojącego ze swym koniem Azriela, który tupał nogą ze zniecierpliwienia... albo z zimna miał tylko dreszcze. Skinęła do niego głową, ale nie odezwała się. Była obładowana niczym muł i chciała jak najszybciej zrzucić to z karku.
Nim weszła do stajni rozejrzała się. W oddali chyba widziała Arin prowadzącą czarne koniątko. Tehanu stał na uboczu i pakował całą masę zbędnych zdaniem Reevy drobiazgów na grzbiet jabłkowitej klaczy.
Wtedy też dopiero, o ironio, zauważyła Gonaela stojącego przy swoim środku transportu. Również skinęła do niego głową. Był sam, jego dwójki towarzyszy nie spostrzegła.
Weszła do środka cmokając głośno.
Powitało ją radosne rżenie. Dwa wielkie łby wychyliły się z ostatnich boksów.
Reeva rzuciła w kąt pakunki uprzednio upewniając się, że jest czysto. Otworzyła oba konie i najpierw osiodłała Bławatka.
- Osiodłać Bławatek, czy Bławatka? - zapytała siwą klacz głaszcząc ją po przedpiersiu gdy już skończyła z nią. W tym czasie kary ogier obwąchiwał pakunki co chwilę obrywając kuksańca od właścicielki, gdy chciał zębami napocząć plecaki.
Osiodłanie jednego było wyzwaniem. Dwa to już poważna przeprawa by była gdyby nie to, że zwierzęta były nauczone jak się zachowywać by właściciel się nie umęczył przy nich. Zawsze kolejność siodłania musiała być ta sama. W innym przypadku Ebon nie napatrzywszy się jak powinien zachowywać się grzeczny koń, zachowywał się po swojemu irytując właścicielkę.
- Chodź tu Łobuzie - pociągnęła czarnego do siebie by przestał się wiercić, gdy mocowała bagaż przy siodle. Nie wiedziała czy elfka będzie miała swoje zwierze, więc wolała założyć, że nie niż się na szybko przepakowywać. Nie był to też problem, bo nie tylko dla rozmiaru tego zwierzęcia wybrała tą rasę, ale również przez ich siłę, wytrzymałość i wydłużone życie względem reszty ras krainy. Choć prawdą było, że nawet stwory zza Rozdarcia dwa razy myślały zanim zaatakowały. Nawet jakby założyła na siebie pełną płytówkę, kopię i pawęż to może taki Ebon poczuł by, że ma jeźdźca. Mocarne cholery i lepiej nie zaniedbać układania ich, gdy są źrebiętami. Z karym trochę to zaniedbano i teraz.. jest wesoło. Koń bardzo nie lubił obcych w swoim otoczeniu, tak w promieniu jak miał zasięg swych kończyn i łba. W sumie to nawet było przydatne kiedy jakiś koniokrad się napatoczy. Jednego już zadeptał.

Po umocowaniu kusz i zapasowych bełtów w pokrowcach wszytych na stałe do dodatkowych pasków uprzęży na bokach obu koni, tak by były pod ręką w trakcie drogi była gotowa do drogi i poprowadziła konie do wyjścia. Nawet będąc w zbroi i szerokim zimowym płaszczu Reeva wyglądała na niewielką na tle tych dwóch rumaków. Głowy trzymały wysoko nad kobietą na wyprostowanych szyjach i zaciekawieniem rozglądały się po zebranych przed stajnią. Właściciel takich bydląt albo musiał mieć kompleksy, albo naprawdę potrzebował ich w swej pracy.

Stanęła między swoimi zwierzętami w pewnej odległości od zniecierpliwionego Azriela łypiącego na wszystkich czerwonymi oczami. Reeva siwego konia trzymała luźno w lewej ręce, natomiast karego złapała prawą dłonią za uzdę zmuszając go do trzymania nisko głowy ograniczając mu zerkanie na czarne koniątko Arin.
Set zaraz pojawił się z nową towarzyszką i przejął od złotowłosej wodze Bławatka. Wolna ręka Reevy zaraz powędrowała do łba Ebona by pogładzić go w nagrodę, że dobrze się zachowuje. Robił się spokojny, gdy tylko nim się zajmowała, bo tracił wtedy zainteresowanie otoczeniem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline