Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2015, 23:19   #36
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Cieszyła się na tą podróż. Nawet bardzo, chodź jedyne jak to okazywała to lekki uśmieszek jaki malował się na jej twarzy.
Ale musiała przyznać, że “byliście obserwowani i domyślam się co knujecie” wypowiedziane przez kapitana straży mocno podniosły jej ciśnienie. Całe szczęście nie uniosła się tym razem i dosłuchała jego słów do końca. Bardzo zdziwiła ją jego chęć pomocy. Zwykle strażnicy krzywo patrzyli na nią i Seta tytułujących się tępicielami potworów. Zawsze był problem z wyciąganiem od nich zapłaty za wykonaną robotę. Dlatego nigdy nie należało wierzyć im na słowo i zawsze brać przynajmniej połowę kwoty za robotę, a najlepiej przedpłatę. Z drugiej strony sama nosiła się jak większość strażników wyższego stopnia przez co odrobinę pomagało to w negocjacjach z nimi warunków pracy…
Teraz jak tak pomyślała to może elfka dała jej te wszystkie przedmioty, bo właśnie pomyliła ją ze stróżem prawa.
Zawsze nachodziło ją na rozmyślenia gdy była w siodle.

Jechała pierwsza w szeregu by nie dawać Ebonowi okazji do złoszczenia się, ale było tak też bezpieczniej. Zwierzak był już doświadczony w interakcjach ze stworami, więc w razie ataku nie spłoszy się, a że konie to zwierzęta stadne reszta powinna wziąć wzorzec zachowania od niego. Ważne też było by rumak skupił się na wypatrywaniu zagrożenia, zamiast na walce o pozycję w stadzie. Zwierzęta będące z natury tymi które muszą uciekać przed drapieżnikami były najlepsze w zauważaniu potencjalnego niebezpieczeństwa. Człowiek czy inny z ras “inteligentnych” nie miał ani tak dobrego wzroku, słuchu czy węchu.
Patrząc na pozostałości przy drodze to stworzenia zza Rozdarcia były jedynym co mogło im wyjść z losowych spotkań.

W drodze podjechał do niej Set zamienić słówko. Wcześniej jechał chyba na końcu, ale nie była pewna, bo nie zwracała na to uwagi.
Nie przepadała mówić w jaszczurzym. Nie lubiła mówić w żadnym obcym, bo to było dla niej upierdliwe i wymagało sporego skupienia. Język saurio był syczący i zdradliwy dla kogoś kto nie uczył się go od dzieciństwa. Posługując się nim Reeva powoli i dokładnie wypowiadała słowa by uniknąć na przykład widoku skonsternowanej twarzy Seta, czy co gorsze rozbawienia go do łez. On natomiast język ludzki bardzo szybko opanował. Paskudnik jeden.

Dotarli do Zimowego Lwa. Wioska pusta, porzucona i posępna. Reeva nim napoiła swojego konia sprawdziła czy studnia nie jest zatruta używając do tego jednego ze specyfików Seta. Później była już tylko masa standardowych czynności przy zakładaniu obozu czyli sprawdzenie z mieczem w ręku wszystkich chat które zamierzało się wykorzystać - również stodoły w której miały przenocować konie. Tam z widłami wydziubała siano by mieć pewność, że nic nie wszama im środków transportu nocą.
Bardziej z rutyny niż z ciekawości obejrzała truchła stworów, które sobie leniwie tu gniły.

- Co tak późno? -
zapytała retorycznie spoglądając w kierunku lasu, gdy dało się słyszeć wycie paskud. Spojrzała na Seta. On był specem od tego. Skowyt dochodził z pewnej odległości, więc mieli chwilę czasu na przygotowanie się do walki. A przyjdą na pewno, bo byli pewnym posiłkiem w tej okolicy.
Upewniła się, że hełm dobrze leży i jest umocowany. Zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści miecza.
Bardka zaczęła panikować. Reeva prychnęła bo podzielała zdanie kolegi. Trzeba się liczyć z tym wychodząc za płot miasta, bo po to właśnie mury miast są budowane w ostatnich latach.
- Jasna sprawa - odpowiedziała na słowa Seta by brała stwory na siebie. Prosta metoda na te stwory: posyłasz okutego w stal osobnika, który robi dużo hałasu i macha mieczykiem, a reszta w ciszy szyje w nich z bełtów i strzał.
- Staraj się nie zwracać na siebie uwagi. Pośpiewasz nam jak skończymy - powiedziała do bardki starając się wyzbyć złośliwej nuty z głosu po czym wyszła na przód stając w pewnej odległości od reszty.
Uważnie rozglądała się.
- Azriel uważaj, bo lubią skakać na plecy, więc oczy w koło głowy - nie wiedziała jakie doświadczenie z tym mógł mieć demon, więc dla wygody przyjęła, że żadne.

- Chodźcie tu małe popaprańce! - krzyknęła przed siebie i uderzyła płazem miecza o tarczę trzymaną w lewej dłoni. Stała na ugiętych nogach by zwiększyć swoją stabilność.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline