Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-02-2016, 16:49   #6
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie spodziewała się innego rozwoju wypadków. Nawet nie spojrzała za odchodzącą kobietą. Halsey starannie zapakowała plecak. Kto by pomyślał, że igielnik, który dała jej starsza pani będąca właścicielką pokoju, który wynajmowała Alice tak bardzo się teraz przyda. Zawsze będzie dobrze wspominać tą marudną wdowę używającą strzelby w roli laski. Inna sprawa, że w razie zranienia to przecież Mandy miała brać się do roboty.

Alice usiadła podpierając się plecami o ścianę. Została sama. Była wdzięczna Andrei za pomoc, bo sama nadal by jeszcze się łatała, albo chrzaniła to i tylko owinęła jakąś szmatą. Może przy dobrych wiatrach z tydzień by tak pociągnęła nim załatwiłaby ją gorączka i zakażenie. Może więcej nie będzie potrzebować by dorwać tamtych skurwieli?

Zawsze otoczona ludźmi jeszcze nigdy nie była tak całkiem sama jak teraz. Teraz z uwagi na okoliczności była również bez drogi powrotnej. Trzeba jej było zostać w Teksasie, a nie znów szlajać się chuj wie gdzie po Zasranych Stanach. Ale stało się i czasu się nie cofnie.
Halsey postanowiła chwilę odpocząć. Upiła łyk wody i w zamyśleniu przegryzała pasek suszonej wołowiny. Andrea opisała jej napastników i o ile jak to mawia się nie jednemu psu burek to zawsze było to lepsze niż nic. Podejrzewała, że zabójcy nie spodziewali się, że przeżyła. Musieli zastrzelić płonące ofiary, bo cała trójka siedziała równo w fordzie jedno obok drugiego jak na niedzielnym kazaniu w kościele.

"Partacze" przeszło jej przez myśl.

Przykampili się tu na nią i jej towarzyszy. Tamci trzej musieli z jakiegoś powodu nie chcieć speca od rafinerii. Albo przynajmniej ten który zlecił im robotę nie chciał. Tony był najważniejszą osobą w jej wyprawie i to on dostał tą jakże według niego opłacalną robotę. Dla Alice to było na tą chwilę najpewniejszym powodem zabójstwa, bo nikt nie strzela z rakietnicy w auto, które chce przeszabrować. Widać komuś bardzo nie pasowało, że ktoś rozkręca tu rafinerię.

Może ten ktoś został pominięty przy dzieleniu tortu?

Skończyła jeść. Zdjęła z siebie ostrożnie zakrwawioną koszulę i zamieniła ją na podkoszulek. Odrobiną wody umyła rękę z pozostałości krwi wycierając do sucha porwaną koszulą, którą po wszystkim rzuciła między gruzy. Wyprostowała się i narzuciła kurtkę dzięki czemu nie było po niej widać, że miała ranną rękę. Założyła na siebie cały swój dobytek i była gotowa.

Wyszła z ukrycia zachowując ostrożność zupełnie jak gdyby szła przez pole frontu walki z Molochem i skierowała się na północ. Zarówno była tam rafineria, jak i był to kierunek, w który udali się mordercy jej przyjaciółki.
Będzie miała chwilę czasu na zadecydowanie co dalej ze swoim życiem. Przez ten czas głowa ochłonęła jej z emocji i poczuła powinność zgłoszenia tego co tu się wydarzyło do ludzi zarządzających rafinerią. Ich przecież najbardziej zaboli wieść o stracie speca z Teksasu, który miał zdziałać cuda z ich pompami i resztą ustrojstwa jaka potrzebna jest do wydobycia ropy. Alice miała pojęcie o tym tylko takie ile nasłuchała się bezkresnych dysput Wayena w tym temacie.

"Tak, do rafinerii. Może zechcą kogoś dać do polowania na tych skurwieli" pomyślała idąc ostrożnie przez ulice. Wraz z czasem wracała jej potrzeba dołączenia do innych ludzi, a jeśli miała się mścić to musiała to robić z głową.
Lewą rękę zamierzała oszczędzać na ile będzie w stanie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline