Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2016, 23:21   #27
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Quinn była przestraszona tą dziwną postacią, która uwięziła każdego w czarnej kolumnie. Obawiała się go. Tak, zaliczała się do tej grupy która wolała swoją moc kryć przed innymi z obawy przed tym jak mogłaby zostać odebrana przez resztę. Jej moc służyła tylko do jednego i tylko dla tego Torm w tajemnicy wyjawiła ją ledwo paru osobom, do których czuła jakąś nić sympatii.
Czy potrzebowała dodatkowych wskazówek?
Nie było to pewne, bo jej dawny ukochany był magiem i opowiadał jej wiele o tym jak uczył się magii.

Informacja, że jej słowa będą słyszane tylko przez tego nieznajomego zasiały w niej chęć podzielenia się informacją o tym śnie. Założyła, że tu wszyscy nienawidzą magów bo to oni stali za cierpieniem każdego mieszkańca Ostatniej Przystani.
- W śnie szłam ubrana w zdobioną lekką zbroję. W prawej dłoni miałam długi miecz o dziwnym kształcie, który dokładnie pamiętam, i trzymając go w dole szłam z nim przez tłum. Po wyżłobieniach na zdobionym ostrzu spływała ciemna ciecz i kapała gęstymi kroplami na szary bruk. Wiem, że była to krew. Ludzie, którzy mnie otaczali upadali bez ducha, gdy się do nich zbliżałam. Wiem, że umierali, zupełnie jakby stało przed nimi Morges we własnej osobie. Nie czułam się z tym źle. Jednocześnie ta otaczająca mnie śmierć dodawała mi sił. Gdy się obejrzałam za siebie to ujrzałam ścieżkę z ciał, na której początku leżało rozcięte ciało w okrwawionych szatach maga. To z niego była krew na moim mieczu.

- Śmierć może zawładnąć emocjami. ” - wyszeptała mroczna mgła “ - Czy z tobą to się stało? Chcesz zabijać?

- Nie wiem - odparła szczerze. - Na razie staram się przeżyć i odkryć o co tu chodzi.

- Wyspa cię zepsuje. Każdego psuje. Jednych wcześniej, innych później. Zabijanie staje się jedyną drogą. ” - szeptała ciemność. “ - Twoja magia jest od szkodzenia. Nie będziesz mogła zrobić nią nic dobrego, nie krzywdząc kogoś lub czegoś w zamian. Jesteś gotowa ponieść takie brzemię?

- Wiem, zdaję sobie sprawę z tego jaka jest moja moc... - zamilkła wpatrując się gdzieś w przestrzeń. - Nie chce krzywdzić innych takich jak ja... Nie chce chyba tak naprawdę nikogo krzywdzić... Nie wiem…

- Nie chcesz krzywdzić takich jak ty… a kogo chcesz krzywdzić?

- Magowie wydają się odpowiednim celem dla tej mocy - odparła nieco wymijająco.

- Wszyscy magowie? Chcesz skrzywdzić wszystkich magów? Dlaczego?

Z każdym kolejnym pytaniem uświadamiała sobie, że tak naprawdę nie przemyślała swojej “zemsty”. Po co jej ona? Przez te parę miesięcy spędzone w Przechowalni nawet całkiem dobrze odzwyczaiła się od wygód swojego poprzedniego żywota. Nie była sama, bo miała oparcie w Tugalu, który co prawda w ostatnim czasie ją zaniedbywał, ale był. Może poprawi się po tych dwóch tygodniach rekonwalescencji?
- Tak, wszystkich - odparła po dłuższej chwili namysłu.
A może propozycja Nidrosa by dać sobie z tym spokój to dobry pomysł? Żyć z dnia na dzień, miesiąca na miesiąc i tak dożyć swoich ostatnich dni? Sama już nie wiedziała. Rozsądek to popierał, ale ambicja wolała gonić za snem.
- Za wszystko to co doprowadziło mnie i innych na tą wyspę - dodała.

- Za wszystko… Czyli za co?” - spytała mgła, z lekka ironiczną nutką.

- Za życie skazańca i niewolnika… - Torm już miała wypowiedzieć kolejne słowa, ale to było bez sensu. Starała się kłębki mgły przekonać do swojego zdania w sytuacji, kiedy jeszcze sama nie była pewna tego wszystkiego co w tej chwili myślała.
- Na razie próbuję przeżyć - zmieniła nagle zdanie. - Całkiem dobrze idzie mi uczenie się mocy. Mam pewne pojęcie jak do tego podchodzić, ale dziękuję za podpowiedź w tym temacie. Na pewno się przyda.

- Kiedyś może się dowiesz, kto odpowiedzialny jest za to, że skończyłaś jako skazaniec i niewolnik. Ale to jeszcze nie dzisiaj. ” - wyszeptał mrok “ - Skoro jednak przeżycie jest ważniejsze dla ciebie, pozwól, że pomogę ci nakierowując cię na konkretne użycie twej mocy.” - ciemność podzieliła się z dziewczyną pomysłem na użycie zdolności. “ - Wydaje mi się, że to powinno być dla ciebie najłatwiejsze w opanowaniu.

- Dziękuję - powiedziała uprzejmym tonem choć nie uważała, że wiele jej pomógł.

- Znajdź cel dla swego życia i się go trzymaj. Inaczej ta wyspa cię zepsuje. ” - usłyszała jeszcze nim kolumna mroku zniknęła.

Drugą połowę tygodnia Quinn przywitała z nadzieją, że zacznie się układać. Praca już jej tak bardzo nie męczyła. Głównie za sprawą wycwanienia się by nie być nadgorliwą podczas patroli, ale również jej ciało wzmocniło się. Zdecydowanie lepiej jadła w porównaniu z okresem spędzonym w przechowalni. Tak, na jedzenie przeznaczała to co zarobiła a czego nie wydała na "wynajem" łóżka w damskim domku sypialnianym. Nie lubiła tamtego miejsca, ale gdy alternatywą było spanie bez dachu nad głową to nie jęczała tak bardzo.

Do połowy trzeciego tygodnia czas wlókł się niemiłosiernie. Liczyła, że Nidros w końcu się wykaże inicjatywą, ale poza treningami szermierki to chyba już nic go nie interesowało z jej strony. Irytowało ją to. Jakby ostatnie dwa tygodnie czekania dość w tej materii nie zrobiło.
Zdecydowała, że nie będzie czekać tylko zbierze swoją frustrację i zrobi mu awanturę o to. Wóz albo przewóz. Miała dość czekania. Miała go za kogoś bardziej rozważnego.
Zrobiła jak planowała, przy okazji opieprzając Nidrosa za to, że o siebie nie dba i wygląda gorzej niż po miesiącach w Przechowalni. Chyba go to ruszyło, ale co najważniejsze Quinn skutecznie osiągnęła to czego chciała. Kochanie się w ustronnym miejscu jakim było zaplecze pracowni medyka było zupełnie innym doznaniem.

Rankiem do pracy stawiła się radosna niczym skowronek. Jej nastrój wydawał się dziwny dla kolegów z którymi pracowała w milicji. Zwykle nerwowa Torm teraz nie przestawała się uśmiechać, brakowało tylko, żeby zakłócających porządek chciała wyściskać zamiast okładać pałką. Koło południa, tuż przed końcem zmiany zaczęła powracać swym zachowaniem do normy.
Tego dnia trafiła jej się zmiana w której był też jej znajomy. Kean, gość od snu o smoku niszczącym miasta, potomek Przeklętych. Lubiła go.

Nic dziwnego, że zaproponowała mu pomoc. Ale wolała nie obnosić się publicznie swoją wiedzą, szczególnie jej źródłem, dlatego zaproponowała spotkać się podczas posiłku.
Wciąż w pełnym rynsztunku zajęli z Keanem miejsce z dala od ciekawskich uszu. Przegryzając swoje jedzenie rozmawiali. A raczej Quinn prowadziła monolog o tym co kiedyś brzmiało dla niej niczym bełkot, a teraz nabrało sensu. Pamiętała co sprawiało jej magowi problem w opanowaniu magii. Teraz mogła to wykorzystać w praktyce. Różniło się tylko to, że Przeklęci nie potrzebowali białego mageralu. Zapewniła Keana, że chętnie mu będzie dalej pomagać.

Po tym spotkaniu Quinn wróciła do swojej codziennej rutyny. Teraz przynajmniej było przyjemniej spędzać dni w oczekiwaniu na wieczór. Pilnowała Tugala zarówno by dotrzymał umowy jaką mieli po awanturze jaką mu zrobiła, ale też uważnie przyglądała się panienkom które się przy nim kręciły. "Kontrola najwyższą formą zaufania" stwierdziła z rozbawieniem, gdy nie dopatrzyła się w zachowaniu Nidrosa zachowania, które powinno ją zaniepokoić.

“Znajdź cel dla swego życia i się go trzymaj” wspomniała słowa Pana Ciemnej Mgiełki. Założyła że jest “panem”, bo mówienie o nim bezosobowo było męczące. Pan Ciemna Mgiełka miał rację, Quinn nie miała celu. Zemsta była tylko górnolotnym, nic nie znaczącym pojęciem.
Nie miała celu, ale... mogła go pożyczyć. Od osoby będącej jej teraz najbliższą. Bez Tugala nie zaszłaby tak daleko. I na pewno nie byłoby też tak przyjemnie. On popychał ją do działania.
Lekcje szermierki, do których ją namówił bardzo przypadły jej do gustu. O dziwo całkiem dobrze szło jej to nauczanie. Dużo wtedy rozmawiali, wymieniając opowieści o tym co działo się w ciągu dnia, albo opowiadali sobie o swoich postępach jakie mieli w dole. Na co wieczornej aktywności już nie tracili czasu na słowa. Zaplecze pracowni medyka po zamknięciu przyjęć stawało się całkiem przyjemnym miejscem dla tej pary.

Na koniec ostatniego tygodnia tego miesiąca, Torm należała do tych osób, które były pewne siebie i drzemiącej w nich mocy. Nie była to liczna grupa.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline