14-02-2016, 12:42
|
#43 |
| Zdyszani Reinmar i Roland obiegli karczmę dookoła, wskoczyli na śmigłe konie i pierzchnęli tak szybko, jakby chcieli tamtej nocy zajeździć konie na śmierć. Tymczasem pozostali awanturnicy, poważszywszy się na takie szaleństwo, jakim była zasadzka, szykowali żelazo w oczekiwaniu na swych oprawców, lecz ci najwidoczniej odpuścili po pewnym czasie gonitwę i powrócili do oberży.
Poszukiwaczom przygód nie dane było jednak uspokoić nerwów, gdyż byli świadkami incydentu, który nabrał nadzwyczajnego znaczenia w świetle wcześniejszych plotek. Mieszkańcy miasteczka chrapali głośno, kiedy Ulrich zauważył, jak kilka cienistych sylwetek z pustymi workami wielkości człowieka przekradało się do jednego z domów. Ostatnim, co uczony zauważył, zanim ukrył się za ścianą, były pozbawione źrenic purpurowe oczy jednego z porywaczy. Diaboliczny wygląd przekletego napełnił go niewysłowioną odrazą - był pewien, że tej nocy dręczyć go będą najszkaradniejsze sny... |
| |