Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-02-2016, 17:01   #7
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Shawn był naprawdę beznadziejnym towarzyszem podróży. Mrukliwy i nieskory do rozmów. Najgorsze co mogło się takiej gadule jak ona trafić. Znała go już trochę i wiedziała przez to, że nawet największe starania by prowadzić z nim konwersacje zawsze kończyły się niepowodzeniem. Pod tym względem wolała Sladka. Tamten co prawda miał specyficzne poczucie humoru, ale potrafiła z tematem rozmowy trafić w jego gust. Dlatego też całą drogę spędziła zaczytując się informacjami zgranymi na jej datapad: trochę polityki, trochę finansów i ekonomii oraz skrót tego co ją będzie czekało w najbliższych tygodniach by mogła zaplanować w którym momencie konieczne już będzie dla niej wycofanie się z akcji i zaszycia się na ten czas gdzieś daleko od wszystkiego...

Minęły jej już ponad dwa lata kiedy wkręciła się w łaski Tonego. W tym czasie okazało się, że tak naprawdę Kryatem była tylko grupa zarządzająca działaniami organizacji, a nie wszyscy w niej pracujący. Reszta tylko pracowała dla Czerwonego Kryata. Taka nic nie znacząca ciekawostka, którą usilnie starał się jej wytłumaczyć Sladek, gdy któregoś razu podkusiło ją, by z nim wypić. Wdzięczna była Mocy, że wytrwała tamten dzień, a i posiadanie wątroby zawdzięczała chyba tylko swoim nie małym zdolnościom leczniczym.

Westchnęła z nostalgią, gdy szła hotelowym korytarzem. Mając wciąż nie za wielkie pojęcie o organizacji, którą infiltrowała spodziewała się jakiejś speluny jak ta, w której zrekrutowała się u Morna i trafiła na Sladka. Tak czy inaczej w jej guście zdecydowanie bardziej był ten hotel. Lubiła od czasu do czasu odrobinę luksusu.
Shawn jak zawsze szarmancki wyraźnie dał jej do zrozumienia, że sama ma się przedstawiać. Nie zrażona zachowaniem swojego ochroniarza wyciągnęła rękę do Schuriga.

Nie spodziewała się, że do tego dojdzie. Decyzja Sladka zaskoczyła ją na tyle, że ledwo udało jej się skryć zdumienie jakie miało po tym zagościć na jej twarzy. Gdyby tylko wiedziała o tym wcześniej to z podjęciem pewnych decyzji poczekała by jeszcze chwilę. Chociaż... Nie. Nie mogła tak myśleć, bo ciągłe przekładanie tego w czasie sprawiło by tylko tyle, że byłaby już na to albo za stara albo co gorsze sama by w końcu odpuściła. Nie istnieje coś takiego jak “odpowiedni czas”, do którego on ciągle nawiązywał. Sama miała przeczucie, że nie należy dłużej czekać, bo lepszego czasu nie będzie. Najchętniej wytłumaczyłaby się z tego tym, że przemawia przez nią przeczucie, które w jej przypadku wspierane było przez Moc. Ale nie oznaczało to, że nie było to tylko jej samolubne pragnienie, któremu nie potrafiła się oprzeć...

- Lana Derei - przedstawiła się pewnym siebie głosem co pasowało do jej nieskrępowanej postawy. - Z decyzji Tonego Sladka zastępuję go - dodała w tonie wyjaśnienia. Odsłoniła połę białego płaszcza, pod którym skryta byla buława uczepiona przy pasie.
Jeśli oczekiwała, że te słowa go w jakiś sposób zaskoczą, to się zawiodła. Spokojnie się jej przypatrywał. Zaciągnął się cygarem po czym spojrzał na Shawna. Ten skinął głową. Schurig wypuścił dym z płuc.
- Co tam u tego krzykacza? Nadal ma do mnie żal za rękę?
Kobieta uniosła brew w zdziwieniu na jego słowa.
- Szef nie uskarżał się, więc pewnie nie żywi już urazy - odparła z dyplomatyczną poprawnością, ale uśmiechnęła się lekko po tych słowach. - W ostatnim czasie na brak zajęć nie może narzekać - dodała by podtrzymać konwersację.
Cyborg strącił popiół na podłogę, brudząc bardzo drogi zapewne dywan.
- Ja mu szczeny nie zapomnę - odparł. Jego sztywny głos sprawiał, że zabrzmiało to jak groźba. Kontrastowało to jednak z jego ogólną postawą ciała. Klonnet był spokojny, a nawet znudzony. Zdanie “miejmy to już za sobą” opisywałoby go teraz najtrafniej. - Zrobisz mi przysługę i znajdziesz mu kilka dni wolnego? Napiłbym się ze starym capem dobrej berbeluchy.
Mina jaką zrobiła Lana po tym jak wyznał kto mu załatwił facjatę dawała do zrozumienia, że wcale mu się nie dziwi.
- Zobaczę co da się w tej sprawie zrobić - odparła. - Szef na pewno nie odmówi okazji do zalania się w trupa - zapewniła Schuriga.
Ten się jej przypatrywał przez chwilę, jakby nagle coś mu się przypomniało.
- Moment… Czy to ona nie jest tą, która się nie pierdoli? Sladkowa Żelazna Dziewica? - zapytał nagle Shawna. Mężczyzna ponownie ograniczył się do skinięcia głową. Irytował się, że zmuszano go do brania udziału w tej rozmowie.

Lana starała się nie okazywać swojego zażenowania tym "przydomkiem" jaki niekiedy słyszała za plecami. Ale cóż, z dwojga złego już lepiej "dziewica" niż inne określenia jakie mogłyby wykwitnąć w wyobraźni tego typu ludzi co do jej osoby.
- Może nie każmy już dłużej czekać zebranym - powiedziała zmieniając temat.
- Mhm - zgodził się z nią Schurig. Być może dlatego, że właśnie kończył dopalać cygaro. - Panie przodem - powiedział i otworzył jej drzwi do sali konferencyjnej.
Kobieta spojrzała w kierunku przejścia. Lada chwila miała poznać wszystkich członków Kryata. Osiągnąć cel swojej misji danej jej wiele, wiele miesięcy temu przez Mistrzów Akademii Jedi. Nadal było to dla niej nieco nierealne. Uśmiechnęła się w lekkim i nieco oziębłym uśmiechu. Nieśpiesznym krokiem przekroczyła próg i weszła na salę konferencyjną.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline