Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2016, 23:11   #110
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
wchodzi do baru anioł, demonica, saurio i kobieta...

(...)
- W dzisiejszych czasach przysługa więcej warta niż brzęk monet - stwierdziła Reeva mówiąc wprost do hobbita. - Jesteśmy jednak po długiej drodze i jeśli byłby pan tak łaskaw to najpierw chcielibyśmy odpocząć nim zajmiemy się znalezieniem pana zguby.
Złotowłosa uśmiechnęła się jeszcze uprzejmie.
- I proszę się nie martwić, mamy własny prowiant i jedyne czego potrzebujemy to suchego i ciepłego kąta - dodała kobieta w tonie zapewnienia.
- Tak, miejsce na odpoczynek to dobry pomysł - zawtórował jej Gonael. - Jesteśmy nieco zmęczeni, a tamta jaskinia z pewnością nie znajduje się dwa kroki stąd.
- Oczywiście. - odparł Lotho wychodząc prośbie naprzeciw - Możecie zająć jakiś wolny dom po ludziach, jeden z kopców lub przenocować się u mnie, aczkolwiek może być wam nieco ciasno. - stwierdził, choć faktycznie kopiec hobbita nie był największy. - Dom starego Ragnara to najlepiej trzymający się dom w okolicy, reszta chatek z roku na rok coraz bardziej niszczeje przez wiatr znad morza, a chata Ragnara nie, bo jest schowana za tamtym wzniesieniem. Mogę was do niej zaprowadzić, a jutro znowu porozmawiamy o naszych prośbach. - zaproponował Lotho.
- Prowadź zatem - powiedział Gonael. Może decyzję powinien pozostawić Reevie, ale... W końcu chodziło o drobiazg. - Co cię tu trzyma, na tym wigwizdowie? - zagadnął.
Lotho wszedł na chwilę do domu, założył mocna skórzane buty i ciemno-zielony płaszcz. W usta włożył sobie fajkę i pykając nią, ruszył przed siebie, gestem zapraszając do spaceru.
- Spokój. - odpowiedział hobbit, wypuszczając przed siebie chmurę dymu o owocowym zapachu - We wsi zabrakło młodych, starzy zmarli lub wyruszyli do swych dzieci, ja zostałem bo nie miałem dzieci i nie miałem dokąd się przeprowadzić. - powiedział znowu nabierają dymu w płuca - Mieszkam tu sam już z 30 lat i ostatnim jaki wyruszył stąd łodzią na północ to był Jack, ale nie wiem co się dzieje z moimi dawnymi sąsiadami. A mi tu dobrze, mam czystą wodę ze strumyka, w morzu zawsze się znajdzie coś do jedzenia. Tylko ludzi mało tędy przechodzi, często nie są tak mili jak wy. No i potwory, dziwne dziwadła, czasami musiałem się barykadować w kopcu na całe miesiące, nim sobie poszły dalej. Na szczęście moje zapasy suszonych ryb są olbrzymie, nie tak łatwo zagłodzić hobbita. - znowu zaciągnął się fajką i wypuścił obłok dymu - Swego czasu przyszła tutaj taka jedna, elfka, wypytywała się o transport na wyspę, tak samo jak wy, ale kazałem się jej popukać w głowę i przegoniłem ją gdzie pieprz rośnie. Byłem wtedy nieco spanikowany, dopiero co poszły sobie takie dziwne, podobne do psów stwory, a ta chciała żebym ją do Saniby zabrał. Wariatka! - hobbit znowu się zaciągnął, był to prawdopodobnie jeden z lepszych momentów żeby mu przerwać nim znowu zacznie strzępić język.
- Pamiętasz może imię tej elfki? - spytał Gonael.
- Nie przedstawiała się, ale była to stuprocentowa elfka z dobrego domu, dobrze ubrana. Nie zdziwiłbym się gdyby miała rasowe imię, jakieś pomieszanie z poplątaniem. Ty jak masz na imię? - zwrócił się do bardki.
- Ivyet. - ta odpowiedziała krótko.
- Dziwne. Krótkie, łatwe. Oboje rodzice to elfy?
- Nie. I nie interesuj się. - odcięła się.
- A ty? - zwrócił się do anioła - Skąd podchodzisz, z daleka?
- Z daleka. Dużo dalej niż stąd do Wyspy - odparł Gonael.
- Marenwen Tas’artir? - odezwała się w pytającym tonie złotowłosa wchodząc im w konwersację. - Czy ta elfka tak się nazywała? - dodała zaraz gdyby ktoś miał wątpliwości o czym mówi.
- To może być to, może być. Ale nie zabrałem jej, pojechała dalej. Tam nad brzegiem wzdłuż klifów. Ale tam dalej to same puste osady, ludzie uciekli albo coś je zeżarło. Byłem tam jak sześć roków temu mnie jakieś choróbsko wzięło, szukałem znachora. Tylko sobie buty podarłem i nic nie załatwiłem, tam pusto tak jak i tu. Wiatr tylko hulał między domkami. - Weszliście na wzgórek, a u dołu stała chata, prosta przypominająca te które stały w okolicy Moronzgul. Z drewnianych belek, słomiana strzecha nadal dobrze się trzymała, otoczona była niewysokim kamiennym murkiem. Tak samo jak tamte i ta była opuszczona.


- Oto i chata Ragnara - rzekł hobbit - Powinny być w niej jakieś skóry i łóżka, nie zaglądałem do niej od dawna. Źle się czuję, mając sufit tak wysoko nad głową, szczerze wolę kopce.
- Bardzo dziękujemy za przyprowadzenie nas tu - powiedziała Reeva po czym porozumiewawczo spojrzała na Seta by ten sprawdził ich dzisiejszy nocleg. - O świcie zajmiemy się twoimi skradzionymi dobrami. Na tą chwilę żegnamy się, przyjdziemy do ciebie gdy uporamy się ze złodziejami - zapewniła go z uprzejmym uśmiechem.
- Bardzo mnie cieszy ta wiadomość, jeżeli wam się uda, spakuję wam nieco moich zapasów na drogę, a może i nieco pieniążka się znajdzie. Jeśli nie będzie mnie w domu, będę się kręcił pewnie po okolicy.
- Dziękujemy. Zobaczymy się wkrótce - w bardzo przyjazny sposób dała mu do zrozumienia, że chcieliby teraz zostać sami. - Chodźmy - powiedziała do swoich towarzyszy i ruszyła do chaty.

* * *

Domek Ragnara w środku przedstawiał ze sobą nędzę i rozpacz. Widać było że jedynymi mieszkańcami od jakiegoś czasu były tu szczury, korniki i karaluchy. Kiedy tylko drzwi się uchyliły, widać było jak kilka niewielkich myszek pierzcha pod butwiejące meble. Skóry leżące na łóżkach na szczęście uniknęły losu mebli, choć same łóżka już nie. Przez strzechę w niektórych miejscach można było zobaczyć niebo, a niektóre okna były rozbite i wiatr zamiatał do środka jeszcze więcej kurzu z zewnątrz. Ale cały czas mieliście tu więcej miejsca niż w ciasnym domku hobbita. Domostwo nie było podzielone na pokoje, nie licząc przystającej do niego obory. W oborze po krowach i świniach zostały tylko zasuszone odchody. Na środku głównego pomieszczenia znajdowała się klapa w podłodze zamknięta na kłódkę i solidny łańcuch, trochę czasu zajęłoby dostanie się tam, chyba że wytrychami.
Poza tym obrazem rozpaczy na szczęście było kilka nadal przydatnych rzeczy, jak na przykład dwie lampy olejowe wraz z olejem, garnki, za domem znajdowało się porąbane drewno, a w butwiejącej szafie wisiały ubrania w całkiem zacnym stanie. Zainteresowanie budziły także upchnięte w róg domu skrzynki, które jak się okazało zawierały puste flakony. Set mógł z łatwością rozpoznać większość wywarów: fiedler (znany jako mikstura przyśpieszająca gojenie się z ran), sok z sigurda (z drzewa będącego silną toksyną), cunlei (ten środek z kolei był bardzo popularny wśród wszelkiej maści oszustów bowiem ogłupiał ofiarę i stała się podatna na polecenia), olahg (to był olej z wątroby morskiego stworzenia, który działał bakteriobójczo) oraz najdziwniejsze znalezisko tj. płyn ibar (był to wytwarzany przez wodniaków specyfik pozwalający im przez dość znaczny czas przebywać na powierzchni, u innych ras miało niestety skutek inny). Znalezienie tak drogich i wyselekcjonowanych fiolek było zastanawiające, aczkolwiek niestety wszystkie co do jednej były puste. Zastanawiające było kim był ów Ragnar.

- Dawno nikogo tu nie było - mruknął Gonael. - Ale wygląda na to, że Ragnar planował powrót. To nie wygląda na paniczną ucieczkę.
- No cóż, wyszedł doglądać zwierząt w oborze i pewne coś go zjadło - odparła Reeva nie szczególnie przejęta losem właściciela domostwa. Rozejrzała się po wnętrzu krytycznie oceniając jego wystrój, co było widać po jej grymasie. - Trzeba będzie nieco ogarnąć tu... - powiedziała pod nosem patrząc na wybite okno i zaraz przeniosła wzrok na dach.
- Wyruszymy przed świtem - oznajmiła zmianę planów. - Trzeba będzie uważać, bo zdarza się, że takie zadania okazują się pułapką - stwierdziła łapiąc się pod boki.
- Jak nie pójdziemy, to się nie dowiemy - odparł anioł. - Ale na nocleg ta chata nadaje się całkiem nieźle. Nie zawali się nam na głowy.
- Zaraz zabijemy te dziury i będzie całkiem przytulnie - zgodziła się z nim złotowłosa z uśmiechem. - Już różne typy spotykaliśmy - nawiązała do poprzedniego tematu. - Udają biednych i skrzywdzonych przez los, a później próbują tylko cię okraść - westchnęła. - Ale wtedy przynajmniej nie ma się skrupułów, żeby siłą odzyskać zapłatę za robotę - wzruszyła ramionami.
- Łatwiej zabić hobbita, niż te dziury - uśmiechnął się Gonael. - Ale to pierwsze na razie nie wchodzi w grę. - Rozejrzał się dokoła, zastanawiając się, czego użyć do załatania wszystkich dziur. - Zobaczę, co da się zrobić z dachem.
- Zabić hobbita? - powtórzyła z rozbawieniem łapiąc go za słówka. - Śmiałe słowa jak na anioła - dodała po czym spojrzała w kierunku drzwi. - Z pewnością jak nie w domu to w okolicy gospodarstwa coś się znajdzie. Oczywiście nie ma sensu za bardzo się z tym starać, ale dach warto nie mieć dziurawy jak zacznie padać - skinęła do niego głową w podzięce za inicjatywę jakiej się podjął anioł.

Set wstał wreszcie znad fiolek, które pozostawił po sobie Ragnar. Zanotował wszystko w pamięci i odwrócił się do reszty.
- Jeśli wam się chce to bawcie się w dekarzy. Uważam, że powinniśmy się skupić na odpoczynku.
- Jeszcze trochę czasu zostało, zanim słońce zajdzie - odparł Gonael. - Zdążymy wszystko zrobić.
- Zgadzam się - złotowłosa skinęła głową do słów anioła. - Trzeba się tylko rozejrzeć i zatkamy te dziury, żeby nam wiatr nie hulał - gdy to powiedziała w końcu odłożyła swoje rzeczy obok jednego z posłań.
Saurio nie pozostało nic innego jak wzruszyć ramionami. Jego interesowało coś zupełnie innego. Stanął nad zamkniętą klapą i szarpnął próbnie za łańcuch. Nic nie wskazywało na to, że łatwo puści.
- Mamy tutaj jakąś siekierę? - rzucił pytaniem.
- Znajdź to ci otworzę - uśmiechnęła się Reeva.
- Szkoda, że nie mamy jakiegoś dobrego fachowca od włamań w drużynie - stwierdził Gonael. - A swoją drogą... nie pomyślałem, że się mogą przydać wytrychy.
Kobieta machnęła ręką.
- E tam, odpowiednio duży młotek i otworzy się praktycznie wszystko - stwierdziła Reeva z rozbawieniem. - No a na zewnątrz przy porąbanym drewnie widziałam siekierę.
- Pójdziesz po nią? - zapytał Set. - Tymczasem poproszę o chwilę ciszy - przyłożył ucho od klapy starając się chociaż wstępnie sprawdzić, czy nie czeka ich tam jakaś potworna niespodzianka.
Reeva skinęła mu głową i wyszła na zewnątrz, by przynieść odpowiedni "wytrych".

Tiria dalej podążała za pozostałymi, z pewnym zaciekawieniem przysłuchując się słowom hobbita, jednak nie biorąc udziału w dyskusji. Podobnie rzecz się miała gdy dotarli do domku niejakiego Ragnara. Szczerze mówiąc demonica spodziewała się czegoś nawet gorszego, więc te kilka dziur tu i tam nie zrobiło na niej aż takiego wrażenia. Nie było tu niczego, czego nie dałoby się naprawić przy odrobinie czasu poświęconego na takie działanie. Bez wątpienia bardziej interesująca okazała się klapa w podłodze, którą zainteresował się Set. Dla Tirii było nieco dziwnym, że nikt wcześniej nie zainteresował się tym, co ukryto w podziemiach chaty. Z zasady zamknięte miejsca budziły ochotę do tego, by sprawdzić co też ukrywały. Hobbit miał tę wioskę tylko dla siebie, miał więc całkiem dużą ilość okazji, by zbadać każdy dom. Na wszelki wypadek cofnęła się nieco, mając w pogotowiu swoją magię, z której to skorzystała od razu, rzucając zaklęcie lepszego słuchu.

Pod klapą panowała cisza. Stwierdziły to tak samo gadzie zmysły Seta, jak i wspomożone magią zmysły demonicy Tiri. Słychać było tylko hulający wiatr, a poza tym cisza. Kiedy Reeva wróciła z siekierą, żadną niespodzianką było, że lepiej i szybciej było porąbać klapę niż łańcuch, który naprawdę budził respekt, tak samo jak i kłódka. Sama klapa musiała też być całkiem solidna, bowiem napracowaliście się przy jej sforsowaniu co zajęło niecała godziną. Belki i dechy z jakich była klapa z pewnością były z drzewa nie występującego w tej okolicy. Przez ten czas Set stał z ze skrzyżowanymi rękami i nadzorował pracę wojowniczki. Anioł nie zamierzał bezczynnie stać i zajmować miejsce więc od razu zajął się naprawą dachu, a Tiria początkowo trzymała się z boku by nie przeszkadzać ale hałas jaki towarzyszył rąbaniu sprawił, że podeszła do okna i wyglądała czy hobbit przypadkiem nie zainteresuje się głośnymi sąsiadami.
Gonael ukończył łatanie poszycia dachu prawie równo z tym jak złotowłosa w końcu uporała się z klapą piwnicy.
Po jej odrąbaniu, dzierżąca siekierę Reeva mogła dostrzec długą drabinę prowadzącą w dół, której koniec niknął w mroku.


Kobieta odsunęła się od zejścia do piwnicy by zabrać lampy które wcześniej zauważyli. Obie sprawdziła i wysuwając knot by łatwiej było go podpalić użyła hubki i krzesiwa jakie przy sobie miała. Gdy ogień tlił się pewnym płomieniem skróciła knot i zakryła za szkłem. To samo zrobiła z drugą lampą, którą zaraz po tym podała Setowi w dłoń. Sama chwyciła swój miecz w prawą dłoń a w lewą ujęła źródło światła. Razem z Jaszczurem wrócili do dziury. Set zarzucił na plecy kuszę i ostrożnie stawiając stopy na szczeblach drabiny zaczął schodzić w dół.
Wkrótce jego oczom ukazała się niewielka grota. Przed sobą miał dość spore pomieszczenie, spokojnie mógł w niej stanąć wyprostowany i w dodatku podskoczyć. Lampa olejna oświetlała stary, ale naprawdę dobrze wyposażony w naczynia alchemiczne stół. Obok stołu, który był naprzeciw drabiny, po prawej stronie znajdowały się puste skrzynki i tak samo puste worki. W nich po zapachu można było wnioskować, iż znajdowały się alchemiczne składniki. Najbardziej wonny był worek pachnący lawendą kymską. Po lewej znajdował się tunel prowadzący do nie wiadomo dokąd, tak samo jak wcześniej drabina, i on niknął w mroku.
Reeva która zeszła po drabinie jako druga uważnie rozejrzała się trzymając w pogotowiu gotowy do użycia miecz. W wyciągniętej przed sobą ręce trzymała lampę oświetlając nią sobie widok.
- Obstawiam, że ten tunel prowadzi do jaskini - powiedziała złotowłosa stawiając swoją lampę na stole alchemicznym. - Właściciel tego domu raczej tędy nie opuścił swojego dobytku.
Anioły nie należały do istot, które lubiły podziemne korytarze, ale żaden z nich nie cierpiał na klaustrofobię. Gonael również. Jednak swoje dalsze poczynania uzależniał od decyzji Tirii.
- Idziemy z nimi, czy czekamy tutaj na ich powrót? - spytał.
Saurio zaśmiał się na sugestię kobiety odnośnie tego co znajduje się na drugim końcu tego tunelu.
- Szykowałby się nam kawał drogi w takim wypadku, choć uważam to za mało prawdopodobne rozwiązanie. W każdym razie nie będę mógł spokojnie zasnąć, bez poznania tego co się tam kryje.
Kucnął by poszukać jakichś ewentualnych śladów.
- Proponuję byście wraz z Tirią poprawili co jeszcze się da w chacie poprawić, a my sprawdzimy w tym czasie tunel - powiedział w trakcie badania podłoża głośno i wyraźnie w kierunku wejścia do piwnicy by anioł i demonica go usłyszeli.
- Ktoś powinien zostać na górze - stwierdziła demonica, dla której tunele i jaskinie nie stanowiły problemu, jednak wolała zostać z aniołem w chacie. Tym bardziej, że ta wciąż wymagała pewnych napraw by nadać się na ich nocleg.
- W takim razie wy idźcie, a my spróbujemy jeszcze podszykować nasz domek - stwierdził Gonael mówiąc do nich ze szczytu drabiny, gdy pochylił się nad dziurą w podłodze chatki.
- Będziemy krzyczeć gdyby coś miało nas zeżreć - zażartowała Reeva do tych którzy pozostali na górze po czym już z pełną powagą spojrzała na Seta. - Zostawię tu jedną lampę - wskazała skinięciem głowy na stolik alchemiczny. - Drugą będę nieść, żebyś mógł swobodnie iść przodem - zaproponowała przejmując od niego z ręki lampę.
- Trzymaj się blisko - powiedział jaszczur przystając na dobrą propozycję towarzyszki. W ręce ujął kuszę. Uważnie rozglądał się dookoła, poszukując wszelkich możliwych pułapek bądź tajnych przejść.
Reeva skinęła mu głową i idąc o krok za nim starała się oświetlać korytarz na tyle na ile było to możliwe. Poruszała się ostrożnie by nie robić niepotrzebnego hałasu i jednocześnie choć wcale w tym dobra nie była to próbowała nasłuchiwać odgłosów które mogłyby się pojawić z głębi jaskini.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 08-04-2016 o 10:09.
Mag jest offline