Całkowicie złe wnioski.
D&D 4 poniosło porażkę, ale w stosunku do M:tG*. Od strony podręczników była to wydana na najwyższym budżecie edycja D&D i wciąż nie potrafiła wyrobić nawet 10% przychodów, jakie Wizardom przynosi karcianka Magic. Czy były w niej rozwiązania MMO czy nie - biznesowo nobody gives shit. Taka bolesna prawda dla fanboja, który myśli, że jego zdanie jest najważniejsze i że to on powinien decydować, jak będzie się turlać 1k20 w kolejnej edycji.
Jedynym wnioskiem, jaki można z tego wyciągnąć, jest taki, że WotC przestało obchodzić wkładanie kasy w tak toksyczne środowisko jak RPG i już raczej nie ujrzymy edycji tak mocno wspieranych podręcznikami jak D&D 3 czy D&D 4 od tej spółki (czy AD&D 2 od TSR jako pierwowzór takich wielkich linii wydawniczych). Z tego powodu D&D 5 to takie Monopoly z kilkoma podstawowymi produktami - trójcą podręczników, przygódkami do nabycia i tzw. DM's Guild, a całe D&D to już to, co w marketingu określa się jako
legacy brand.
* Żadna edycja WoTC pod względem ilości sprzedanych podręczników nie przebiła Red Boxa z 1983.