17-04-2016, 20:13
|
#512 |
| Prosto w środek tarczy strzelniczej, pomyślał Lino. Faktycznie, było zaledwie około stu kroków odległości między nim a celem - zupełnie jak podczas ćwiczeń. Łowca stał przez chwilę z napiętym łukiem, po czym posłał kolejną migoczącą błyskawicę. Bicie serca później kędzierzawy rozbójnik leżał ze strzałą w grubej szyi.
Ręka drugiego łucznika zadrżała ze strachu. Kargar wykonał unik, gdy strzała wbiła się w drzewo tuż za jego głową i skoczył jak uwolniona sprężyna. Bandyci nigdy wcześniej nie mierzyli się z tak groźnym nieprzyjacielem. Wojownik walczył w straszliwy sposób. Z niejasną świadomością, że wrogowie go ranią, rozszczepił czaszkę oraz ciało zniewieściałego scultimidonusa aż po mostek i, parując z zimnym wyrachowaniem długie cięcie, przeszył ciało uszatego chojraka. Śmiałek upuścił najbrzydszy miecz, jaki Kargar widział, a z jego ust wydobyło się coś między cichym stęknięciem a westchnieniem.
- Och, bogowie - jęknął. Plama na jego koszuli powiększała się. - Wyciągnij go. Byłem przecież dobrym... Zagrodnikiem... Naprawdę nie chciałem... Zabić... Jelenia... Płaciłem podatki... Zawsze pła...
Kiedy zbój osunął się na ziemię, z jego ust chlusnęła krew, a z rany na brzuchu płynęła druga struga. Kargar, stojący nad parą szkarłatnych postaci, jakie zaległy nieruchomo na ziemi, nie miał czasu do stracenia - łucznik o uroku głodnej łasicy składał się do strzału.
Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 17-04-2016 o 20:20.
|
| |