16-05-2016, 14:35
|
#755 |
| Żar bił wściekle czerwonymi skrzydłami. Kiedy dym zgęstniał, cudownie ocaleni jak i gapiowie odsunęli się, kaszląc. Buchając jęzorem ognia i dymu trzydzieści stóp w górę, piętro karczmy zapadło się ostatecznie i runęło. Trzask był tak donośny, jakby rozpękł się cały świat. Awanturnicy byli pokryci sadzą, ubrania mieli spopielone, włosy przypalone... Ale obyło się bez ofiar. Deepingdellowie czuli w ustach gorycz złości, chociaż nie potrafili powiedzieć, na kogo mogliby być źli. Ranni jęczeli i zawodzili. Drużyna Mithrilowych Czaszek odczuła potrzebę krwawej zemsty, choć był to już temat na inną opowieść. Koniec |
| |