Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2016, 09:41   #130
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Ze zdenerwowania miała ściśnięty żołądek. O ironio będąc w Kraycie nie strosowała się tak bardzo jak teraz. Czuła się równie źle jak wtedy, gdy przeczuwała, że niebezpieczeństwo grozi jej siostrze. Ale jej siostra była bezbronna i bez niej nie byłaby w stanie się obronić. A w dzisiejszej sytuacji musiała wierzyć, że samo ostrzeżenie będzie wystarczającą pomocą z jej strony.
Dlatego więc snuła się po korytarzach Akademii bez celu starając znaleźć sobie miejsce. Najchętniej wyszłaby na zewnątrz i zajęła myśli choćby kręcąc się po jakimś centrum handlowym. Ale tego nie mogła zrobić. Była uziemiona w murach gmachu Akademii nie za karę tylko ze względów bezpieczeństwa. Dopóki nie upewnią się co do poczynań Krayta względem śmierci Lany Derei to musiała być cierpliwa i czekać.

Laurie przyglądała się Mistrzyni Visas początkowo nie wiedząc o czym ona mówi. Zmrużyła oczy zastanawiając się czy może jednak Mical już jej powiedział, ale gdy ta dokończyła zdanie i do tego ten jej smutny uśmiech to zwątpiła całkiem.
"Miałabym zastąpić Micala na wykładach?" uniosła brwi w zdziwieniu. Owszem po cichu zakładała, że mogłaby to robić skoro nie może opuszczać murów akademii, ale nie sądziła by Mistrzowie podzielali to zdanie.
- Chyba jeszcze dla mnie za wcześnie jest, żeby uczyć innych - odparła Hayes. - A Mistrzowie Brianna i Mical udali się z Solem zbadać sprawę lidera Krayta, który ponoć właśnie przebywa tu, na Coruscant. Z pewnością opowiedzą szczegóły gdy wrócą - stwierdziła, choć w głowie pesymizm dopowiedział jej "o ile wrócą".
- Krayt ma przywódcę? Z twojego raportu wynikało, że u nich na zebraniu obowiązuje… - tutaj się chwilę zawahała. - Demokracja?

Laurienn westchnęła.
- Bo tak jest. Ale jest taki jeden, który ich wszystkich zgrał do współpracy. Każdy się tam z nim liczy i na swój sposób podziwia - wyjaśniła jak to sama widziała.
- Hmm… grupa ludzi o równych prawach i osoba przewodząca im za pomocą autorytetu. Chyba najlepszy z istniejących utrojów władzy. Nieco ironiczne… - zamilkła na chwilę. - Nie martw się o Micala, jest mistrzem planowania, nigdy nie działa pochopnie. Wiesz dobrze, że trudne decyzje musi przemyśleć przez jakiś czas.
- Są lepiej zorganizowani niż jakikolwiek twór Republiki - westchnęła, ale uśmiechnęła się nieśmiało na to co powiedziała o Micalu. - Wierzę, że wszystko będzie dobrze - dodała.
- W każdym razie, w wolnych chwilach powinnaś zacząć się dokształcać w kwestiach, w których nie czujesz się jeszcze mocna. Żeby młodzi cię pytaniami za często nie zaskakiwali - uśmiechnęła się delikatnie. Czuć jednak było jej wewnętrzny smutek. Raptem tydzień wcześniej otrzymali informacje o śmierci Alkesa.
- Oh, nie wiem czy to takie będzie znowu konieczne - odparła. - Myślę, że Mistrz Mical może teraz zacząć więcej czasu spędzać w Akademii - stwierdziła uśmiechając się. Była pewna tego.
Sama jeszcze nie miała czasu by wdrożyć się we wszystkie sprawy związane z Akademią, bo była tu raptem kilka dni. Jej chwilowa wesołość ulotniła się, gdy przyjrzała się Mistrzyni Visas. Alkes był… specyficzny. Lubiła go jak każdego w Akademii. Tu nie miała wrogów i każdy był dla niej przyjacielem. Strata każdego była bolesna. Jednak Laurie nie zamierzała pocieszać Marr. To pewnie nic nie da. Dla niej to musiało być ciostem. Najpierw, dwa lata temu Vlad, teraz Alkes...
- To nie zmienia faktu, że tobie też przybedzie obowiązków - powiedziała grzecznie, ale stanowczno. Najwyraźniej rozmowa na temat szkolenia młodych sprawiała, że choć na chwilę zapominała o swoich swoim bólu. - Młodzi nie będą mieli tyle wolnego, ile wy mieliście.
Hayes mimowolnie uśmiechnęła się.
- Tyle nowych twarzy. Zdecydowanie za długo mnie tu nie było - pokręciła głową. - Pierwszego dnia to Mical musiał mi wskazać drogę do mojego dormitorium, bo sama bym się pogubiła w korytarzach - stwierdziła z rozbawieniem.
Hayes zastanawiała się co zrobić dalej.

- Dziękuję za rozmowę Mistrzyni - powiedziała Laurie wstając. - Wciąż jestem zmęczona po tych wszystkich wrażeniach z ostatnich tygodni. Gdyby ktoś mnie szukał to będę u siebie - skłoniła głowę w uprzejmym geście. W jej tłumaczeniu się było nieco prawdy, ale głównym powodem zrezygnowania z dalszej rozmowy była obawa, że powie za dużo. Hipokrytką byłaby mając pretensję do Micala, że jeszcze nie rozmawiał z innymi. W końcu Hayes sama czekała na “idealny” moment by powiedzieć mu o swojej tajemniczej Mistrzyni, której istnienie burzyło pewien porządek, który zakładała Akademia. Tak jak to powiedziała Marr, postanowiła wrócić do swojego pokoju. Po drodze tylko sprawdzi czy ich goście czegoś nie potrzebują. Oczywiście z wyjątkiem obiecanego im statku, który za kilka dni powinien tu przybyć.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline