Paladynka, nie zrażona sposobem w jaki patrzył na nią mężczyzna, przedstawiła mu się tak, jak to nakazywało jej dobre, świątynne wychowanie. - Poszukuję miejscowego kapłana Illmatera - dodała zaraz. - Mógłby mi pan wskazać gdzie go znajdę?
-Tak szybko przybyliście? Goniec pobiegł zaledwie wczoraj nad ranem.- mężczyzna zrobił zamyśloną minę i spojrzał na Venorę -Nasz kapłan, duchowy pasterz zniknął z wioski z całym zapasem złota, należącego do mieszkańców nie przyjezdnych klechów.- rzekł z dużą nutą sarkazmu -Znajdźcie gnidę i oddajcie nam nasze złoto.- dodał po chwili. - Oh… - Venora była wyraźnie zaskoczona tym co jej powiedział. - Nie wiedziałam... - przyznała zaraz. - Nie, my mieliśmy tylko odebrać jedna rzecz od niego, a po drodze z Suzail nie spotkaliśmy nikogo - przyznała. - Kiedy to się stało? Znaczy, kiedy zniknął kapłan? - zapytała podejrzewając, że musiało mieć to miejsce krótko przed tym jak wysłali gońca do stolicy.
-Przedwczoraj o świcie w kaplicy już nie odbyły się codzienne obrzędy.- wyjaśnił wyraźnie poddenerwowany -Zebraliśmy naradę, żeby obmyślić plan co począć, wtedy też moja małżonka zauważyła, że wiejski budżet, który żeśmy w domu trzymali zniknął razem z tym podłym szczurem. Mieszkał tu, jadł z naszych upraw, a tak się nam odwdzięcza!- prychnął.
Venora naprawdę nie wiedziała co mu powiedzieć. To co spotkało tych ludzi i to z ręki kapłana, było naprawdę podłe. Wiedziała jak ciężko pracują mieszkańcy takich wiosek by się utrzymać i bardzo im teraz współczuła. - Z chęcią pomożemy. Przynajmniej do czasu aż przyjdą odpowiednie osoby, wezwane przez waszego posłańca - odparła w końcu. - Możemy się rozejrzeć? Kapłan tu mieszkał? Zostawił jakieś swoje rzeczy? - zaczęła wypytywać o więcej informacji o tej osobie.
-Tak.- odrzekł mężczyzna za szynkwasem -Mieszkał tu psia jego mać!- splunął na podłogę -Pod moim dachem!- wziął kilka głębokich wdechów, a gdy maleńkie żyłki na jego skroni przestały intensywnie pulsować spojrzał znowu na Venorę i wyprostował się lekko.
-Zostawił wszystko co tu miał. Wszystko… Nie miał nic tak po prawdzie. Łachmany, święty symbol Illmatera, plecak z dziurami i bukłak.- wzruszył ramionami, a po chwili namysłu zrobił skupioną minę -Co masz na myśli mówiąc “do czasu aż przyjdą odpowiednie osoby?- uniósł brew zdziwiony -To nie was przysłali z Suzail? - Jak już mówiłam - zaznaczyła. - My mieliśmy tylko odebrać jedna rzecz od niego. Wyruszyłam ze swoim towarzyszem ze stolicy zanim wysłaliście gońca do miasta - powtórzyła swoje słowa, ale tym razem nieco wolniej i dokładniej.
-Rozumiem.- odrzekł mężczyzna -Nie mam pojęcia gdzie mógł uciec, ale znając życie to pewnie pije wino i dotyka dziewki gdzieś w najbliższym porcie szlag by to trafił…- mruczał pod nosem -A ty się czegoś napijeta?- spytał. Chwilę później w pomieszczeniu pojawił się Foigan. Brodacz zbliżył się do Venory i zagaił wesoło -No i gdzie nasza przesyłeczka?-
Paladynka spojrzała zasmucona na krasnoluda. Pokręciła głową. - Kapłan zniknął, a razem z nim oszczędności mieszkańców - streściła swoją rozmowę. - Więc musimy go teraz poszukać - odwróciła wzrok znów na swojego rozmówcę. - Bylibyśmy wdzięczni za możliwość przenocowania i jakąś sprawę na kolację.
Mężczyzna wzruszył tylko ramionami -Wybierzcie sobie stolik. A pokój mam tylko jeden, jeśli chcecie go ze sobą dzielić wynajmę za dwa srebrniki. - Dziękujemy w takim razie za gościnę - skinęła głową Venora i skierowała się do pierwszego z brzegu stolika. Gdy zajęła miejsce przy nim spojrzała na Foigana. Na jej twarzy malowało się zmartwienie. Najpierw z ghulami sobie nie poradziła, a teraz wygląda na to, że nawet zadanie odebrania księgi będzie ponad jej siły. Tymora zdecydowanie nie sprzyjała jej w ostatnim czasie. - Mamy pozwolenie na przejrzenie jego rzeczy. Ale mówił, że niewiele tego - odezwała się do krasnoluda gdy gospodarz zostawił ich samych. - Zapewne księgi nie znajdziemy… - stwierdziła ze smutkiem.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |