Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2016, 21:04   #38
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Bez szemrania wskoczyła na statek.
- Phi, "jedna bitwa" bla bla - mruknęła pod nosem niezadowolona z decyzji szefowej o zostawieniu Sitha na statku. - Przynajmniej on potrafi walczyć, nie to co ostatnio przygarnięte niedojdy.
Z pewnością słowa Rin nie miały na celu dotrzeć do Surik, a jedynie dać ujście jej własnej irytacji. A ta po walce, jaka miała miejsce na mostku jak i w drodze do niego, była całkiem niewielka. Do tego stopnia, że Mroczna krótko po wejściu na pokład Mrocznego Jastrzębia była już pogodzona, że nic nie wyjdzie z jej małych planów. Można było nawet odnieść wrażenie, że kobieta była nad wyraz spokojna, co bardzo do niej nie pasowało. Co więcej wcale nie było po niej widać zmęczenia, a przecież walka zarówno z Sithem jak i ochroną na statku do prostych nie należała.

Rin postanowiła nie wtrącać się ani nie komentować rozkazów rzucanych przez Meetrę na mostku. Z tego powodu, jak i dlatego, że sytuacja w której się znaleźli mogła skutkować awarią sztucznej grawitacji, Mroczna postanowiła trzymać się blisko ściany zaopatrzonej w element, którego łatwo można byłoby się uchwycić.

Przez iluminatory ukazał się im widok krążownika, który właśnie zaprzestał ostrzału swego bliźniaczego okrętu.


Tyrax natychmiast odbił sterami i Mroczny Jastrząb pomknął w kierunku planety. Mogli teraz spojrzeć na statek, z którego uciekli. Mostek dowodzenia był zniszczony. Unieszkodliwiony został również napęd. Trudno było ocenić, czy można będzie go jeszcze naprawić, czy przeznaczyć na żyletki.
Rin zauważyła, że z okrętu, na którego burcie wymalowana była nazwa “Temmari”, w kierunku wraku opisanego w identyczny sposób jako Glyph, wyleciało kilka transportowców, zapewne z desantem komandosów. Zupełnie nie zwracali uwagi na uciekający frachtowiec. Świadczyło to o tym, że maskowanie działało jak należy.

- Muszę przyznać, że pomysł świetny - skomentowała z uśmiechem Rin przyglądając się jak Temmari unieszkodliwił Glypha. Zdecydowanie nie przejmowała się faktem, że gdyby się nie pośpieszyli to mogliby zginąć na mostku tego drugiego. - Jedi lubią takie zagrywki - dodała już mniej zadowolona. - Na planetę i co dalej? - zapytała Meetrę, a wewnętrzny spokój jakim charakteryzowała się teraz Rin nie pasował do gorączkowej atmosfery jaka panowała teraz na mostku.
- Szukamy tego Carroxa Morrana. To na razie nasz jedyny trop - odpowiedziała nie odrywając wzroku od skanerów. - Unikajcie przelotów nad skupiskami ludności - poinstruowała pilotów.
Przechodzili przez górne warstwy atmosfery i widok chwilowo został przesłonięty przez spalanych na ich tarczach tlen. Kilkadziesiąt sekund później zwolnili i frachtowiec wyrównał lot.
- Kierujcie się na północ. Szukamy jakiejś kryjówki, gdzie można będzie osadzić Jastrzębia - klepnęła w pulpit.
W tym czasie Mroczna Jedi obserwowała powierzchnię planety. Była zdecydowanie pustynna, choć była pewna, że kiedy zniżali pułap, to widziała na horyzoncie tereny zielone. Pierwsze skojarzenie jakie jej mogło przyjść na myśl, to bardziej sucha Dantooine. Teraz lecieli przez pustynny obszar.


Chwilę później zauważyła wystający z piasku opuszczony budynek. Dopiero po chwili zorientowała się, że to jest fragment przysypanego okrętu wojennego, być może jeden z silników. Przypomniała sobie też opowieści Graice o tej planecie. Kiedyś na jej orbicie stoczona została największa bitwa w historii Cesarstwa i Aciei było od tamtego czasu cmentarzyskiem floty.
- Chodź za mną - jej rozmyślania przerwała Surik, która skierowała się do pomieszczenia medycznego.
Rin spojrzała po Meetrze jakby spodziewała się jakiegoś podstępu. Mimo to bez ociągania się ruszyła za nią.
- Jeśli chodzi o tego Sitha, który nam się wymknął to na swoją obronę mam to, że byłam zajęta takim co potrafił walczyć dwuręcznie, a z nim padawani nie mieliby żadnych szans… - zaczęła się tłumaczyć, gdy szły korytarzem jakby to miało być tematem spodziewanego przez Mroczną opieprzu.
- Dobrze się spisaliście - ucięła to Meetra. - Siadaj - wskazała jej miejsce na krześle. - Świetnie wam poszło, ale nie możemy sobie pozwolić na popełnienie jakiegokolwiek błędu. Potrzebujemy cię w pełni sprawnej od zaraz. Wyciągnij rękę.
Mroczna przyglądając się Surik usiadła posłusznie na wskazanym przez nią miejscu.
- Eeee... Ale, że którą? - słowa Jedi mocno ją zdezorientowały. - Zastrzyki sama sobie przecież robię - dodała niepewna czego ona od niej chce.
- Mech… - kobieta westchnęła i sama sięgnęła po jej lewą rękę, noszoną na temblaku. Chwyciła ją w miejscu złamania i skupiła się. Moc wokół niej zgęstniała, a Rin poczuła dziwne mrowienie. Nie była w stanie określić czy było przyjemne czy też nie. Trwało to dobre kilka minut, a Mroczna Jedi miała olbrzymią ochotę by się tam podrapać. Ale nie po skórze, tylko tak w środku, jakby mrowienie czuła bezpośrednio na kościach.
Wreszcie Surik ją puściła.
- Powinno być gotowe - powiedziała powoli. Była nagle strasznie zmęczona. Oczy się jej przymykały, na czole pojawiły się krople potu. - Pójdę na chwilę się położyć - próbowała wstać, ale zachwiała się. Dopiero za drugim razem jej się udało i chwiejnym krokiem wyszła z ambulatorium.
Mroczna odprowadziła spojrzeniem Jedi, aż do momentu, gdy za tamtą zamknęły się drzwi do pomieszczenia. Rin została sama i bardzo zdezorientowana.
Spojrzała w końcu na swoją owiniętą i usztywnioną rękę. Prawą dłonią pomacała lewe ramię. Nic ją nie bolało. Ale biorąc pod uwagę to ile leków sobie wstrzyknęła przed walką to jeszcze o niczym brak bólu nie świadczył.
- Ale, że co? Że już nie złamana? - zapytała nieobecną już tu Meetrę. Mroczna postanowiła więc się upewnić i zapuściła program diagnozujący skanera medycznego.

Kość była cała.

Rin aż zamrugała oczami w niedowierzaniu na tą diagnozę. Już dawno nie uświadczyła takiego zaskoczenia jak w tym właśnie momencie.

Teraz już bez oporów zdjęła temblak i powoli zaczęła rozwijać bandaże.
Uwolniwszy lewą rękę od tego wszystkiego co miało ją krępować rozprostowała ją ostrożnie sprawdzając jak bardzo jest ona sprawna. Posiadanie mechanicznej jej części od połowy przedramienia po całą dłoń jedyne na co Mroczna zwróciła uwagę to siła mięśni. A tej nie utraciła ani odrobinę. Teraz Rin była naprawdę szczęśliwa. Ale też i zdziwiona, że Jedi potrafiła leczyć Mocą, jak i tym, że postanowiła ją ozdrowić. Zastanawiała się co też Surik po głowie chodziło, że dla niej to zrobiła. Nie przywykła, że ktoś robił coś bez ukrytego celu.
W końcu Rin wstała z kozetki i wciąż co chwilę oglądając i wymachując lewą ręką tak naprawdę nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nie była zmęczona, nic ją nie bolało, czuła się zrelaksowana. Tak po prawdzie to nic jej się teraz nie chciało, nawet pójście do sypialni i położenie się na koi nie było w tej chwili interesujące.
- Pójdę coś zjeść - zdecydowała w końcu. Schowała ręce do kieszeni i wyszła z ambulatorium.
Z uśmieszkiem zadowolenia wymalowanym na twarzy spacerowała powoli przez korytarz.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline