Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2016, 22:53   #17
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Nawet nie drgnęła i wciąż leżała na chodniku parkingu oparta plecami o drzwi błękitnego Jensena. Przerażenie jeszcze jej nie opuściło, a chwilowy zachwyt pięknem anioła jeszcze dodatkowo ją zawstydził. Słysząc troskę w jego głosie tylko bardziej się zaczerwieniła.
Nieufnie przyglądała się dłoni, którą Rasiel wyciągnął do niej.
W chwili takiej jak ta żałowała, że na niego krzyczała...
Już wyciągnęła rękę do niego, ale zaraz cofnęła niczym zlęknione zwierzątko. Zastanowiło ją czy przypadkiem, skoro jest tym wielkim grzesznikiem, pochwycenie jego ręki nie skończyłoby się dna niej boleśnie. Na przykład oparzeniem, czy zamienieniem się w równie uporządkowaną kupkę popiołu co i zjawa...
- Ja... - zabrakło jej słów. Skuliła się przy aucie. - Jak ty tak... Nie jesteś tylko głosem w mojej głowie?
Rasiel wydawał się smutny, że nie przyjęła jego dłoni. Wyprostował się teraz, a miecz z jego ręki zniknął.

- CÓŻ, JAK WY TO MÓWICIE... NAGIĄŁEM TROCHĘ ZASADY. NORMALNIE NIE MÓGŁBYM POZWOLIĆ SOBIE NA TAKĄ INGERENCJĘ, ALE OD KIEDY MY... JESTEŚMY JEDNOŚCIĄ, TWÓJ ANIOŁ STRÓŻ ZOSTAŁ ZWOLNIONY ZE SWOICH OBOWIĄZKÓW. JA JESTEM WYŻEJ POSTAWIONY, JAKBYŚCIE TO POWIEDZIELI. TAK WIĘC FORMALNIE STAŁEM SIĘ TEŻ TWOIM STRÓŻEM, A TO OZNACZA, ŻE MAM PRAWO BRONIĆ CIĘ ODE ZŁEGO. I CHOĆ NORMALNY ANIOŁ STRÓŻ NIE MIAŁBY SIŁY NA TAK SILNĄ INGERENCJĘ W ŚWIAT ŚMIERTELNYCH... - Rasiel wydawał się zawstydzony - DROGA ISOBEL, MASZ PRZEZE MNIE SAME PROBLEMY, WIĘC CHOCIAŻ TAK MOGĘ CI PODZIĘKOWAĆ ZA TWOJĄ CIERPLIWOŚĆ. WIELE SIĘ PRZY TOBIE NAUCZYŁEM O LUDZIACH.

Beckett spuściła wzrok. Jego wypowiedź nieco uspokoiła ją przez co przestała się kulić i odrobinę podniosła się z chodnika, wciąż jednak na nim siedziała. Na wspomnienie o jej poprzednim aniele stróżu tylko prychnęła pod nosem z pogardą. "Mam nadzieję, że dostał dystyplinarkę..." pomyślała, bo nie była w stanie odważyć się powiedzieć tego na głos.
- Przepraszam, że byłam niemiła... - "i uważałam cie za zwidy szaleńca na prochach" dodała w myślach. Powoli sama podniosła się z chodnika i otrzepała spodnie po czym oparła tyłkiem o drzwi auta. Skrzyżowała ręce przed sobą odwracając zawstydzone spojrzenie od cielesnego anioła. - Więc ty tak wyglądasz? - zapytała i zaraz skrzywiła się na to głupie przecież pytanie. - Nie jesteś tylko zjawą? Masz ciało?

- TAK, MY ARCHANIOŁOWIE MAMY PRAWO DO LUDZKIEJ POWŁOKI. - odparł, po czym uśmiechnął się delikatnie. Choć był prastarą istotą, Isobel wyczuwała jego skrępowanie. Czyżby nie przywykł do wyrażania emocji?
- NIESTETY, ZARAZ ZNIKNĘ. TO ZBYT WYCZERPUJĄCE. - naprawdę wyglądał na sennego.

Isobel nie wiedziała co powiedzieć. W głowie kołatała jej się myśl o tym jak bardzo pociąga ją jego cielesna powłoka, jak i to że bardzo by nie chciała, żeby zniknął. Miała ochotę się do niego zbliżyć, dotknąć... Ale bała się tego. I czuła się z tego powodu strasznie skrępowana i onieśmielona.
- Aha... - "Boże drogi on to wszystko wyczyta z moich myśli" zaczerwieniła się ze wstydu. - To ten... Dzięki za wyratowanie przed tamtym czymś... Całkiem fajny masz miecz - dodała na koniec. Za późno zorientowała się w tym, że zabrzmiało to dość niefortunnie.

- CZY MOGĘ CIĘ DOTKNĄĆ? - zapytał i zabrzmiałoby to bardzo intymnie, gdyby po chwili nie dodał - NIGDY NIE DOTYKAŁEM CZŁOWIEKA.

Mina Beckett stężała i już otworzyła usta by coś odpowiedzieć, ale zamilkła, gdy Rasiel rozwinął swoją wypowiedź.
- Eh, tak, jeśli chcesz - odparła mu niepewnym głosem. Chwilę wahała się co zrobić, czy wyciągnąć do niego rękę czy może podejść bliżej, ale w końcu uznała, że nic nie zrobi. Wyprostowała się i stanęła w wygodniejszej pozycji. Zakłopotanie starała się skryć pod udawaną obojętnością. Przez myśl przeszło jej, że zachowuje się jak nastolatka, która próbuje udawać przed chłopakiem, że wcale on jej się nie podoba.
Rasiel podszedł do niej bliżej i powoli wyciągnął rękę, jakby w obawie, że dziewczyna ucieknie, gdy wykona zbyt gwałtowny ruch. A może to ona byłą takim dzikusem?
Nie wytrzymała i odwróciła wzrok, kiedy ciepłe, delikatnie palce dotknęły jej policzka. Dotyk anioła. To było takie przyjemne, a zarazem rozbrajające uczucie. W dodatku, gdy adrenalina opadła, nagle cały bagaż dopiero co zdobytych doświadczeń zwalił się na kobietę. Wierzch dłoni Rasiela otarł się teraz o jej czoło, jakby chcąc rozluźnić stężałe mięśnie. Pertraktacje z Lisą - samobójstwo-ciężar winy... a potem ucieczka przed czymś, czego nigdy w życiu nie powinna spotkać. Gdy anioł złapał w dwa palce kosmyk jej włosów i odgarnął za ucho, Isobel poczuła, że to wszystko jej się przelewa i zaraz zacznie ryczeć.

- TO NIEZWYKŁE. JESTEŚCIE TACY... NIEDOSKONALI, A JEDNOCZEŚNIE TAK WIELE JEST W WAS PIĘKNA. A MOŻE... [TO TYLKO TY].

Ostatnich słów nie dosłyszała, bo w okolicy rozległo się wycie syren. Choć nie było widać jeszcze pojazdów, można było się spodziewać, że zaraz zaroi się tutaj od funkcjonariuszy i sanitariuszy. Tymczasem anioł rozpłynął się w powietrzu. Isobel została sama wraz z szalejącym w aucie - teraz z radości - Łobuzem.
Serce biło jej jak oszalałe, a w głowie miała mętlik. Kusiło ją by sięgnąć dłonią ku niemu... Jego dotyk był tak bardzo przyjemny... Pragnęła więcej.
Ale zaraz zganiła się za tą myśl.

I została sama. Była zbyt rozkojarzona by mieć pretensje do Rasiela, że zniknął lecz problem samobójcy pozostał.
A zaraz miało się tu zaroić od służb ratunkowych... Przy samobójstwie na ratownikach się nie skończy, a sama najlepsze co mogła teraz zrobić to zostać i złożyć zeznania policji, którą zapewne wezwą ratownicy. I choć pracowała jako ratownik na karetce to w tej chwili nie była w stanie przypomnieć sobie procedur. Co prawda nawet nie zależało jej na tym teraz. Mogłaby też po prostu zapakować się do auta i odjechać. Ale po pierwsze źle to by wyglądało, a i sama była teraz zbyt roztrzęsiona by wsiąść za kierownicę.
Oparła się więc plecami o auto i skryła twarz w dłoniach. Nie miała sił walczyć ze sobą, więc pozwoliła by łzy popłynęły jej po policzkach. chciała poczuć tą drobną ulgę jaką dawał płacz. Potrzebowała tego teraz.
Rozryczała się mając gdzieś, że zaraz zaroi się tu od ludzi. To co tu się wydarzyło, ta rana którą rozdrapała w wierze, że uda jej się uratować dziewczynę...
Znów czuła się bezsilna i zagubiona jak wtedy.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline