Nie wiem właśnie, ile podobieństw S&W ma w stosunku do OD&D, bo zaliczanie każdego retroklona mnie mało bawi, ale... W OD&D więcej stron łącznie było poświęcone budowaniu twierdzy, szukaniu najemników, itd. niż tzw. "alternate combat system" (alternatywnego wobec Chainmaila systemu walki - fundamentu tego, co w D&D występuje do dzisiaj), gdyż gra była kierowana do wargamerów, zresztą z dużo mówiącym podtytułem na okładce:
Rules for Fantastic Medieval Wargames Campaigns Playable with Paper and Pencil and Miniature Figures. A że Gygax był wargamerem, to AD&D 1 też miało takie naleciałości. Z naszego punktu widzenia to zupełnie inny styl rozgrywki, dla wielu ludzi pewnie "nie-RPG". Nie dość, że taki druid sobie czyści lochy, to jeszcze jego całe tło fabularne pewnie ogranicza się do "imię + miecz", bo zginie za 10 min, a wszelka fikcja i odgrywanie postaci, o które tak się zabijają hobbyści dzisiaj, szczególnie fani settingów, to były rzeczy traktowane czasem naprawdę niepoważnie.
Swoją wypowiedź głównie pisałem z myślą o nowicjuszach. Weź trzech zupełnych laików, zamknij w osobnych pomieszczeniach jednego z podręcznikiem Pathfindera, drugiego z AD&D 2, a trzeciego z OD&D. Wypuść po kilku miesiącach i u każdego zagraj sesję. Różnice będą pewnie przeogromne.
Apples and oranges, vanilla and chocolate, i takie tam.