Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2016, 11:16   #46
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Kim był nieznajomy półork? To pytanie nie dawało spokoju młodej paladynce. Venora nie mogła zapomnieć spojrzenia jakim obdarzył ją. Ten spokój, który bił z jego oczu. Wypowiedziane przez niego słowa, wciąż rozbrzmiewały w jej uszach głosem nieznajomego. Nie miała pojęcia co mogły znaczyć, ani kim mógł być tamten osobnik. Obawiała się też czy byłaby w stanie powtórzyć dobrze te trzy słowa. Gdyby tylko Martin jej nie rozproszył...
Całą drogę do handlarza myślała tylko o tym niecodziennym spotkaniu. Nie była też w stanie gniewać się na Martina, że chciał z nią pomówić. Wesołość chłopaka z jakiegoś powodu napawała ją nie małym optymizmem. Życie nie mało go doświadczyło, a on i tak pozostawał radosną osobą.
Przywitała się z Martinem uśmiechając do niego przyjacielsko. Zadziwiające było to ile słów, w tak krótkim czasie jest w stanie wypowiedzieć ten przyszły cieśla. Pożegnała go i jeszcze raz, już na spokojnie, rozejrzała się za tajemniczym mężczyzną. Nic nie spostrzegła.
“A może mi się to tylko przewidziało?” zaczęła powątpiewać. “Może wcale nie do mnie mówił. Pomylił mnie z kimś…” westchnęła.

Nie miało to jednak w tej chwili znaczenia. Musiała przestać rozpraszać się. Skupić na celu. Miała wyznaczone jej przez sir Aleksandra zadanie i chciała by był zadowolony ze sposobu w jaki je wykona. Szczególnie teraz gdy miał wstawić się u osób decyzyjnych w sprawie, którą odkryła.

Budynek będący domostwem Bardocka, handlarza współpracującego ze świątynią Helma, był imponujący. Z pewnością właścicielowi interesy sprzyjały skoro stać go było na to. Ale Venora nie oceniała ludzi przez pryzmat dobrobytu, nie zazdrościła go też nikomu, bo złoto nie było tym czego pragnęła. Oczywiście nie oznaczało to, że naiwnie zakładała, że można się obejść bez pieniędzy. Po prostu nie rozumiała jak niektórzy mogli fascynować się złotem i szlachetnymi kamieniami tak bardzo, że obwieszali się nimi. Szczególnie damy lubowały się w drogich koliach, diademach i bransoletach.
Panna Oakenfold przywitała uśmiechem dziewczynkę, która jej otworzyła. W prostych słowach wyjaśniła kim jest i kogo szuka. Dziecko zniknęło i wróciło z kimś. Okazał się on być wspomnianym przez sir Aleksandra handlarzem. Zaprosił ją do środka. Wnętrze było ponure. Bardziej niż świątynne piwnice, gdzie przechowywane było wino.
Paladynka zbyła uwagę Bardocka względem jej osoby przyglądając mu się z powagą wymalowaną na twarzy. Nie mniej zagotowała się w środku i to pomimo postanowienia, że nie będzie go oceniać. Zaprowadził ją do pokoju by omówić sprawę. Gabinet handlarza mógł spokojnie konkurować o palmę pierwszeństwa z celą sir Augusta o to, która była bardziej przesadzona w wystroju. Paladynka trzymając swój hełm pod pachą dyskretnie rozglądała się po pokoju.

Mężczyzna pierwsze złe wrażenie, jakie wywarł na służce Helma, nieco zatarł troską o swoich pracowników i los ich osieroconych rodzin. Wydawał się być wstrząśnięty tym wydarzeniem i kto wie czy bijąca od niego woń alkoholu nie świadczyła o próbie zapicia poczucia winy. Venorze zrobiło się go nawet trochę szkoda. Jego wina, w oczach paladynki, była ewidentna: oszczędził na ochronie i teraz ludzie byli martwi.

Nie musiał jej jednak prosić by znalazła jego człowieka, którego podejrzewał, że wciąż był żywy. Taką nadzieję trzeba było mieć zawsze. Póki nie znajdzie się ciała.
Venora odprowadziła wzrokiem handlarza, gdy ten zniknął w budynku po czym wróciła spojrzeniem na swoją nową towarzyszkę. Nie było jej celem odgadywanie co też Liamm mogła o niej myśleć, bo nie miało to znaczenia. Paladynka dość zrobiła by odzyskać pewność siebie i nie przejmować się oceną innych. Pokręciła przecząco głową na pytanie kobiety.
- Nie, nie posiadam. Ale jeśli uważasz, że będzie to konieczne to mogę wrócić do świątyni po jednego - odpowiedziała wojowniczka i podeszła do Liamm. - Przepraszam, że się nie przedstawiłam. Jestem Venora Oakenfold, miło mi cię poznać - dodała z uprzejmym uśmiechem. Nie przywykła do tytułowania się “lady”, zgodnie ze statusem jaki uzyskała za sprawą pasowania na paladyna.

Liamm wzięła głęboki wdech i pozbierała się do drogi. -Nie trzeba. Mój rumak spokojnie nas uciągnie.- stwierdziła -Czy ojciec mówił ci w jaki sposób zginął jeden z jego ludzi?- spytała unosząc brew.
Venora spoważniała.
- Tak, wiem o szczegółach - odparła. - Mam sprawę wybadać i zadecydować o tym jak rozwiązać ten problem. Mój przełożony nic nie wspominał o ofiarach, więc jest to nowa informacja dla mnie.
Młoda towarzyszka paladynki uśmiechnęła się nieznacznie -Wskakuj.- rzekła wskazując ręką rumaka powiązanego do małego słupka wkopanego w glebę, nieopodal domu jej ojca -Nie traćmy czasu. Myślałam, że będziesz tu znacznie wcześniej.- dodała na koniec.


Rycerka już chciała się tłumaczyć, że ledwo co wróciła do stolicy, a i o zadaniu dowiedziała się niedawno, lecz ugryzła się w język. Spowiadać się musiała tylko swoim przełożonym. Zastanawiało ją tylko czy Aleksander został poinformowany przez handlarza o tych nieprzyjemnych okolicznościach. Była też szansa ze przełożony zwyczajnie nie uznał tego za coś szczególnie ważnego, albo zapomniał będąc już myślami na rozmowach w sprawie goblinów.
- Tak, jedźmy już - odparła jej Venora pogodnie i skierowała się do wierzchowca
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline