Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2016, 19:21   #75
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Stali w szyku który mieli dobrze przetrenowany: Quinn i Kean na przodzie, Clay z Su w drugim rzędzie i Tugal na tyle.
Torm stała w pozycji szermierczej, lekko przygarbiona i przygotowana do ataku. Na razie przyglądała się przeciwnikowi starając się określić jak może im zagrozić. Oczywistym było, że miał za sprawą włóczni większy zasięg ataku niż ona swym mieczem. Za to smukła postura wskazywała, że musiał działać na szybkość a nie siłę. A było to coś na co mógł zwrócić uwagę Tugal po tylu tygodniach treningów z Quinn i swojemu wrodzonemu intelektowi.

Mimo że Mara regularnie rozbijała ich szyk wydawał się on być najlepszy i w zaskoczeniu była ich siła zanim koziołek połapie się kto w czym jest dobry. Clay zawczasu przygotował sobie cztery czary osłabiające i rozmieścił po jednym na nogach i ramionach. W jednej ręce ściskał stalowy flet i metalową kulkę, a w drugiej sztylet. Su dla niepoznaki miała bluzkę i rękawiczki tak żeby nie dało się rozpoznać że przemieniła swoje ciało w metal.

Tugal stał z tyłu dzierżąc miecz w pozycji obronnej oburącz. Tak jak było ustalone przed tygodniami. Wiedział, że przeciwnik nie należał do łatwych. Ot, zwierzoludź o nadzwyczajnej zwinności i gibkości. Na domiar złego uzbrojony w włócznię. Wiedział, że jego rola ograniczy się zapewne na obronie dając czas towarzyszom na przeprowadzenie ataku. Oby jednak ten scenariusz nie nastał. Nie uśmiechało mu się tracić głowę… Jednakże liczył na to, że wróg da radę złapać się w pułapkę. Może nie był najlepszym szermierzem, ale nie był swoje robiły.

Ostatnie chwile przed walką Kean poświęcił małej rozgrzewce. Specjalnie na tę walkę założył jedynie luźne spodnie, aby nic nie krępowało jego ruchów. Jeśli zginie to i tak będzie mu obojętne jak wygląda, a gdyby przeżył to nie zniszczy sobie ubrań. Niezależnie od sytuacji, nic nie straci… może prócz życia.
Jego przeciwnik wyglądał na szybkiego, jak szybko ocenił zwierzoczłeka chłopak, więc to właśnie on zamierzał dostarczyć mu głównej rozrywki. Podczas pracy rzadko miał okazję walczyć z takimi przeciwnikami, a właśnie oni należeli do jego ulubionych, bo mięli podobny styl walki i byli przez to zwyczajnie zabawniejsi. W ostatnim odruchu przed przyjęciem pozycji bojowej, sprawdził swoją broń. Teraz pozostało jedynie zrobić sobie trofeum na ścianę z głowy kozła.

Kozioł przez chwilę przyglądał się piątce swoich przeciwników. Było to spojrzenie pełne dzikości i żądzy mordu. Przeklęci byli bardziej niż pewni, że jeśli zginą w tej walce to kawałki ich ciał znajdą się w cielsku potwora. Pomimo, że kozy raczej były roślinożerne.
Ci, którzy obstawiali, że zwierzołak opierał się na szybkości mieli rację. Zapomnieli jednak, że jeśli coś poruszało się szybko, miało też znaczną siłę uderzenia. Kean i Quinn odczuli to jako pierwsi. Kobieta miała więcej pecha. Uderzyła w nią ostro zakończona strona włóczni rozcinając jej skórę. Mężczyzna “jedynie” dostał w brzuch tępym końcem. Jak można było się spodziewać, w tej walce żeby mieć inicjatywę trzeba było poruszać się szybciej niż przeciwnik.

Clay skarcił się w duchu “mogłem strzelać puki stał”. Skiną na Su aby “kupiła” mu dość czasu na strzał. Teraz miał szansę trafić tylko w korpus więc bez dalszych ceregieli wycelował metalową rurką w kozła i dmuchną wkładając w pocisk siłę płuc i magii.

Torm skrzywiła się, bo choć skaleczenie nie było znaczne to szczypało jak cholera. Odskoczyła na chwilę by odzyskać rytm i równowagę po tym niepowodzeniu. Ten atak zezłościł ją i już prawie aktywowała swoją obszarówkę gdy oprzytomniała. Quinn nie mogła tego robić bez szkody dla towarzyszy. Dlatego ograniczyła swoją moc do zasięgu dotyku. I tak jak w ćwiczeniach z Ritą, Torm dążyła do wyminięcia drąga zwierzołaka i znalezienia się blisko kozła. Nie miała poczucia by atakowanie w plecy było jej niegodne, więc zamierzała tam właśnie uderzać.

Kean nie spodziewał się dostać akurat tępym końcem. Lekko zaskoczony odskoczył na chwilę, by odzyskać oddech. Miał już w tym wprawę dzięki wcześniejszym nauką latania. Przez chwilę rozważać, czy nie skorzystać z nowej magii, ale nie było to ryzykowne, ponieważ trenował ją dość krótko. Tę opcję postanowił zostawić na później, gdy uzna, że warto zaryzykować. Szybko przemienił ręce i nogi w szpony, próbując dostać się na tyły przeciwnika. Dobranie się do pleców zwierzołaka wydawało się dobrym pomysłem z wielu powodów.

Tugal zdecydował, że najbezpieczniej będzie trzymać się na dystans i wspierać swoją magią swoich towarzyszy gdyby ich rany były poważniejsze. Nic ponad to co było ustalone na treningach. Trzeba było jednak mieć oczy otwarte na bestię. Nigdy nie wiadomo było co się gnieździło w tym zwierzęcym umyśle…

Quinn i Su mogły poczuć lekkie ukłucie wymierzone w ich dumę, gdy kozioł zdecydował się je całkowicie olać i skupił się na Keanie. Widać mężczyzna ze szponami zamiast rąk i nóg wydał mu się groźniejszy niż dwie kobiety. Pogląd ten, jak się szybko okazało był błędny. Metalowa ręka i moc Torm trafiły w cielsko przeciwnika. Ten wyraźnie odczuł uderzenia, skulając się w sobie. Dodatkowo trafiła w niego kulka wystrzelona przez Claya pozostawiając w sobie krwawy ślad na ramieniu.
Niestety dla siebie, Veashyr został trafiony przez zwierzołaka. I to dość poważnie. Jego bok został rozerwany dość mocno, potrzebna była pomoc Tugala.

Veashyr wydał z siebie dźwięk, który można było zinterpretować jako jęk zlany ze stłumionym przekleństwem. Złapał się za ranę i czym prędzej ruszył do Tugala. Już na pierwszy rzut oka było widać, że wprawił się już w bieganiu z ranami, bo robił to lepiej, niż gdy był w jednym kawałku. Miał już tylko nadzieję, że reszta kupi im trochę czasu, bo kozioł wyraźnie go polubił i mógł nie chcieć dać się od niego oddzielić.

Quinn widząc karmazyn, który chlusnął z boku Keana ruszyła mu natychmiast na pomoc. Skoczyła w przód stając kozłowi na jego drodze do jej przyjaciela jak i również kochanka. Zaraz po tym Torm postanowiła zająć sobą uwagę przeciwnika by Tugal mógł w miarę spokojnie wyleczyć Veashyra. Wyprowadzając zamaszyste ruchy mieczem na kozła miała nadzieję, zachęcić go do zaatakowania jej. Ale prawdą było, że teraz jej celem było uszkodzenie broni zwierzołaka.

Tugal nie zwlekał. Szybko ruszył w stronę towarzysza skupiając swoją moc na swych dłoniach. Kiedy znaleźli się blisko położył jedną na ramieniu, a drugą na ranie pompując swoją magię w ranę i ciało Keana skupiając się na zahamowaniu krwawienia i zakrzepnięcia rany. Pierwsze stadia poważniejszego leczenia. Teraz liczyła się stabilizacja towarzysza by był w stanie dalej walczyć. Na resztę przyjdzie czas potem.

Plan się sprawdzał. Clay był dobry z nożem. Niestety nie miał jak na razie okazji skonfrontować swoich umiejętności więc przygotował kolejny pocisk. Wymienił spojrzenia z Su i dziewczyna ruszyła za Quinn flankując kozła od strony Claya.

Gdyby ich przeciwnik był dzikim zwierzęciem, próby odciągnięcia go od Keana powiodłyby się bez większego trudu. Był niestety zwierzołakiem, a ci mieli zwyczaj jednak używać czasami swych mózgów do zastosowań innych niż wypełnianie ich czaszek. Stwór skoczył w stronę rannego przy okazji wpadając na Quinn. Dziewczynie udało się go zranić, jednak sama została odepchnięta ze sporą siłą w bok. Kean już widział czubek włóczni zbliżający się do swego ciała, gdy do akcji wkroczyła Su. Zmieniła swój plan działania, by ochronić towarzyszy z drużyny. Drzewcowa broń roztrzaskała się napotykając warstwę metalu na ciele kobiety. Ta pomimo, że nie została zraniona krzyknęła z bólu. Cios był dość silny. Kozioł już miał się na nią rzucić, gdy metalowa kulka trafiła go w głowę. Wyraźnie było widać, że go to wkurzyło. Warknął głośno, oblewając Su swoją śliną - na szczęście była tylko oślizgła i śmierdząca - i ruszył na Claya.

- Rób swoje, ja coś przetestuję w prawdziwej walce. - Kean mruknął do Nidrosa.
Obrócił głowę w kierunku swojego futerkowego przyjaciela. Starając się ignorować ból, zebrał moc w płucach i żołądku. Następnie wlał ją także w cały przełyk i jamę ustną. Po chwili jego trzewia zdawały się palić żywym ogniem, ale chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że było to jedynie złudzenie spowodowane efektem zaklęcia, które właśnie uwalniał.
Z ust młodego Veashyra z ogromną prędkością wyleciał strumień roztopionej skały, którą normalnie można było spotkać w wulkanach. Młodzieniec nie mógł się doczekać, aby zobaczyć skutki swojego nowego zaklęcia.

Torm nieco odzyskała sił za sprawą trafienia w przeciwnika. Podniosła się z ziemi, gdzie upadła po odepchnięciu jej przez kozła rozejrzała się za nim.
- Dobrze, przynajmniej zmienił cel - mruknęła pod nosem Quinn i stanęła na pozycji pozwalającej jej interweniować, gdyby napastnik chciał ruszyć na Tugala, który nadal miał cała uwagę skupioną na rannym.

- Jasna cholera. - Clay chwycił noże rzucając jednocześnie wibroostrze.na broń. “[i]Czas przetestować nową sztuczkę. Całe szczęście że wraz z czarem co nieco pomachałem też tym żelastwem.[i]” Nim kozioł dobiegł zdążył sprawdzić rozlokowane osłabień.
- Najpierw obrona. Potem atak. - Powtarzał sobie mamrocząc do siebie.
Su gdy tylko.pozbierała się po.uderzeniu, popędziła za kozłem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline