Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2016, 22:53   #52
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venorze wcale nie było do śmiechu, gdy Liamm wspomniała o ożywieńcach. Dlatego gdy córka handlarza śmiała się w najlepsze to paladynka rozważała możliwą prawdziwość tego przypuszczenia. Miała przy tym ponurą minę.
- Może polują na zwierzynę leśną? - zasugerowała rycerka bez przekonania. - Wspomniałaś, że ludzie twojego ojca wyruszyli stąd. Czy to znaczy, że oni tu mieszkali czy zwyczajnie odbierali towar?
-Odbierali towar- odparła -Imienia tego osobnika nie pamiętam, ale wiem, że był półkrwi elfem. Może jeśli uda nam się go odnaleźć to przynajmniej on zechce wyjść z chaty. Możemy też popytać mieszkańców. Choć zdaje mi się, że nie bez powodu żaden z nich nie opuszcza swej chaty…- wzruszyła ramionami.
- Ten który zaginął miał na imię Cendril - odparła Venora ale skrzywiła się, że użyła czasu przeszłego co do jego osoby. - Ponoć ma żonę i dzieci... Myślę, że warto popytać. Choćby po to bym zobaczyła tych, którzy tu mieszkają - stwierdziła chcąc wykorzystać do tego swoją zdolność do wykrywania złych istot.
-W drogę.- odrzekła Liamm, klaszcząc raz w dłonie by dać znak do tego iż jest gotowa. Kobieta zebrała się z miejsca i błyskawicznie opuściła śmierdzącą stęchlizną salę.

Powietrze na zewnątrz było rześkie i wilgotne, lecz Venora doskonale zdawała sobie sprawę, że taki właśnie za dnia panuje klimat w osadzie kompletnie schowanej w objęciach starego lasu. Chaty były tutaj w całości zbudowane z drewna, niemal w ogóle nie dało się dostrzec kamiennych elementów budowli, lecz to również było dla służki Helma oczywiste. Domy nie różniły się niczym szczególnym od siebie, to też kierunek, który mogła obrać był tylko i wyłącznie następstwem jej “widzi mi się”.
Zadecydowała zatem by iść po okręgu, zaczynając od domostwa znajdującego się najbliżej ich prawej strony. Paladynka ruszyła przodem.
Stając przed pierwszymi drzwiami zapukała pięścią w nie, ale uważając by nie wybić dziury w tych deskach o wątpliwej wytrzymałości.
Niestety, chętnych na przepytki nie było w wiosce wielu. W zasadzie nikt nie otworzył drzwi przed dwiema kobietami.

Nikt nawet nie raczył spytać kto puka, bądź czego chce. Gdy Venora myślała, że ta droga poszukiwań jest już zamknięta usłyszała głos za drzwiami ostatniej chaty.
-Cz… Czego?!- głos był zabawny i słaby, lecz na pewno należał do mężczyzny.
- Chciałybyśmy porozmawiać. Możemy wejść? - odparła mu Venora, która nie miała wiele nadziei, że je zaprosi.
-Nie! Nie ma mowy! Czego tu szukacie? Tu sami prości ludzie. Nic ciekawego dla podróżników!- odrzekł osobnik.
Paladynka wpatrywała się w drzwi przez, które rozmawiała z właścicielem domu. Podobnie jak przed poprzednimi domostwami także i tu doszukiwała się zła. Lecz również tu nie uświadczyła złej aury.
[i]- Szukamy Cendrila, który został uznany za zaginionego. Jego towarzyszy znaleziono martwych. Wyruszyli stąd. Jego rodzina wciąż ma nadzieję, że Cendril żyje. Czy może pan coś nam powiedzieć, cokolwiek co pomoże nam go odnaleźć? - zapytała odwołując się do sumienia i empatii mężczyzny. Za drzwiami zapanowała druzgocąca cisza, a Venora mogłaby poprzysiąc, że słyszy oddech właściciela chaty.
-Ja… Ja… Nie mogę. Zabiją mnie. Ja… Spotkajmy się…- rzekł po chwili milczenia -Dzisiaj o północy. Na wschód od wioski biegnie ścieżka w głąb lasu. Pójdź tą ścieżką milę, lecz musisz wiedzieć, że jeśli ktoś się o tym dowie, bądź cię zobaczy… Będziesz miała moje życie na sumieniu.
Panna Oakenfold aż otworzyła szerzej oczy w zadziwieniu. A pomyśleć, że była już gotowa odpuścić temu tematowi i po prostu wrócić na trakt. Lecz okazała się być przekonująca w swych słowach. Spojrzała na Liamm.
- Dobrze, tak będzie - odparła mu Venora cicho. - Przepraszam za najście, nie będę więcej przeszkadzać - dodała już na głos.

Mężczyzna więcej się nie odezwał, za to głos zabrała Liamm -Do północy szmat czasu. Co teraz?- uniosła lekko brew.
- Możemy zwiedzić las - zaproponowała jej Venora odchodząc od drzwi. Brzmiało to tak jakby paladynka nie do końca mówiła to na poważnie. W uznaniu Venory działo się tu coś bardzo niepokojącego.
"Oby tylko nie było tak jak z ghulami" westchnęła bezgłośnie. Myślała o tym, że przydałoby im się wsparcie kogoś jeszcze.
- Byłabyś w stanie rozpoznać skradziony wóz czy choćby ciągnące je konie? - zapytała pannę Bardock ściszonym głosem.
-Tak. Widziałam wóz i konie nie raz, nie dwa. Czyli idziemy w las. Niech tak będzie.- uśmiechnęła się Liamm.
Venora przewróciła oczami na lekką ironię dziewczyny. Nie mniej sama też się uśmiechnęła. Sama uznała, że jej pytanie mogło być nieco głupie bo przecież córka handlarza nie musiała znać wszystkich koni jakie miał jej ojciec, a i mogły one nie być jego, a jedynie dostarczające mu towar.
- To idziemy w las - skinęła rycerka głową na potwierdzenie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline