Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-07-2016, 11:06   #51
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
18 dzień Czasu Kwiatów 1372 roku rachuby dolin. Wioska Bandengreen

Młoda służka Helma przebudziła się rankiem wyspana i dobrze wypoczęta, dobrą godzinę przed świtem, jak jeszcze niedawno w czasach monotonnego życia w świątyni. Venora podniosła powieki i wyjrzała za okno widząc szare niebo chwilę dumała czy jeszcze chwilę się nie drzemnąć, lecz postanowiła wygramolić się z łóżka i zająć pożytecznymi rzeczami. Toaleta, modlitwa, śniadanie i przygotowanie broni oraz pancerza do kolejnego dnia zmagań z przeciwnościami losu. Zbroja i miecz były jej być albo nie być w trakcie walki i dobrze o tym wiedziała. Wiedziała również, że nie może zaniedbać swych obowiązków gdyż od tego mogło zależeć jej bezpieczeństwo. Łóżko było niewygodne i choć czuła dokuczający ból w lędźwiach powtarzała sobie w duchu, że to i tak lepsze od spania na ziemi gdzieś przy trakcie.

Gdy już była gotowa a pierwsze promienie słońca z trudem przedzierały się przez gęste korony drzew Venora wyjrzała przez okno. O tej porze jej ojciec i dwójka najstarszych synów już dawno zmierzali do tartaku, a matka wraz z dwójką najmłodszych synów pracowała w gospodarstwie. Było tak na każdej wsi. Trzodę trzeba było nakarmić z samego rana. Wielkie było zdziwienie Venory gdy wyjrzała przez okno i dostrzegła taką samą pustkę jak wieczorem. Dzieci się nie bawiły, psy nie ganiały między domami, ba! Nawet kury nie spacerowały po podwórzu szukając za czymś do zjedzenia. Cała ta wioska była bardzo dziwna i po chwili Venora zaczęła się zastanawiać czy tak jest na codzień, czy może tak się stało ze względu na jej wizytę tutaj.

W końcu zaniechała dalszych rozmyślań na ten temat i ruszyła do holu, gdzie znajdowały się cztery stoliki, a przy jednym z nich siedziała Liamm. Kobieta dłubała ostrzem sztyleta pod paznokciami nucąc sobie pod nosem starą balladę o smokach pilknujących ogromnych bogactw.
-Wyspana?- spytała unosząc wzrok, gdy tylko kątem oka dostrzegła zbliżającą się rycerkę -Trochę powęszyłam tu i tam.- Liamm wbiła sztylet w blat stołu -[i]Nie mam pojęcia z czego oni żyją. Żadne z gospodarstw nie ma zwierzyny hodowlanej. Nic. Ani bydła, ani drobiu, kompletnie nic. Nie mam pojęcia czym się żywią bo na pewno nie drwem, które rąbią niedaleko stąd.
-A może to ożywieńcy i nie muszą żreć...- spojrzała w wyczekiwaniu na reakcję Venory po czym zaśmiała się gromko. Kiedy już się nieco uspokoiła machnęła tylko ręką -Od czego chcesz zacząć?- spytała
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 27-12-2016 o 14:06.
Nefarius jest offline  
Stary 31-07-2016, 22:53   #52
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venorze wcale nie było do śmiechu, gdy Liamm wspomniała o ożywieńcach. Dlatego gdy córka handlarza śmiała się w najlepsze to paladynka rozważała możliwą prawdziwość tego przypuszczenia. Miała przy tym ponurą minę.
- Może polują na zwierzynę leśną? - zasugerowała rycerka bez przekonania. - Wspomniałaś, że ludzie twojego ojca wyruszyli stąd. Czy to znaczy, że oni tu mieszkali czy zwyczajnie odbierali towar?
-Odbierali towar- odparła -Imienia tego osobnika nie pamiętam, ale wiem, że był półkrwi elfem. Może jeśli uda nam się go odnaleźć to przynajmniej on zechce wyjść z chaty. Możemy też popytać mieszkańców. Choć zdaje mi się, że nie bez powodu żaden z nich nie opuszcza swej chaty…- wzruszyła ramionami.
- Ten który zaginął miał na imię Cendril - odparła Venora ale skrzywiła się, że użyła czasu przeszłego co do jego osoby. - Ponoć ma żonę i dzieci... Myślę, że warto popytać. Choćby po to bym zobaczyła tych, którzy tu mieszkają - stwierdziła chcąc wykorzystać do tego swoją zdolność do wykrywania złych istot.
-W drogę.- odrzekła Liamm, klaszcząc raz w dłonie by dać znak do tego iż jest gotowa. Kobieta zebrała się z miejsca i błyskawicznie opuściła śmierdzącą stęchlizną salę.

Powietrze na zewnątrz było rześkie i wilgotne, lecz Venora doskonale zdawała sobie sprawę, że taki właśnie za dnia panuje klimat w osadzie kompletnie schowanej w objęciach starego lasu. Chaty były tutaj w całości zbudowane z drewna, niemal w ogóle nie dało się dostrzec kamiennych elementów budowli, lecz to również było dla służki Helma oczywiste. Domy nie różniły się niczym szczególnym od siebie, to też kierunek, który mogła obrać był tylko i wyłącznie następstwem jej “widzi mi się”.
Zadecydowała zatem by iść po okręgu, zaczynając od domostwa znajdującego się najbliżej ich prawej strony. Paladynka ruszyła przodem.
Stając przed pierwszymi drzwiami zapukała pięścią w nie, ale uważając by nie wybić dziury w tych deskach o wątpliwej wytrzymałości.
Niestety, chętnych na przepytki nie było w wiosce wielu. W zasadzie nikt nie otworzył drzwi przed dwiema kobietami.

Nikt nawet nie raczył spytać kto puka, bądź czego chce. Gdy Venora myślała, że ta droga poszukiwań jest już zamknięta usłyszała głos za drzwiami ostatniej chaty.
-Cz… Czego?!- głos był zabawny i słaby, lecz na pewno należał do mężczyzny.
- Chciałybyśmy porozmawiać. Możemy wejść? - odparła mu Venora, która nie miała wiele nadziei, że je zaprosi.
-Nie! Nie ma mowy! Czego tu szukacie? Tu sami prości ludzie. Nic ciekawego dla podróżników!- odrzekł osobnik.
Paladynka wpatrywała się w drzwi przez, które rozmawiała z właścicielem domu. Podobnie jak przed poprzednimi domostwami także i tu doszukiwała się zła. Lecz również tu nie uświadczyła złej aury.
[i]- Szukamy Cendrila, który został uznany za zaginionego. Jego towarzyszy znaleziono martwych. Wyruszyli stąd. Jego rodzina wciąż ma nadzieję, że Cendril żyje. Czy może pan coś nam powiedzieć, cokolwiek co pomoże nam go odnaleźć? - zapytała odwołując się do sumienia i empatii mężczyzny. Za drzwiami zapanowała druzgocąca cisza, a Venora mogłaby poprzysiąc, że słyszy oddech właściciela chaty.
-Ja… Ja… Nie mogę. Zabiją mnie. Ja… Spotkajmy się…- rzekł po chwili milczenia -Dzisiaj o północy. Na wschód od wioski biegnie ścieżka w głąb lasu. Pójdź tą ścieżką milę, lecz musisz wiedzieć, że jeśli ktoś się o tym dowie, bądź cię zobaczy… Będziesz miała moje życie na sumieniu.
Panna Oakenfold aż otworzyła szerzej oczy w zadziwieniu. A pomyśleć, że była już gotowa odpuścić temu tematowi i po prostu wrócić na trakt. Lecz okazała się być przekonująca w swych słowach. Spojrzała na Liamm.
- Dobrze, tak będzie - odparła mu Venora cicho. - Przepraszam za najście, nie będę więcej przeszkadzać - dodała już na głos.

Mężczyzna więcej się nie odezwał, za to głos zabrała Liamm -Do północy szmat czasu. Co teraz?- uniosła lekko brew.
- Możemy zwiedzić las - zaproponowała jej Venora odchodząc od drzwi. Brzmiało to tak jakby paladynka nie do końca mówiła to na poważnie. W uznaniu Venory działo się tu coś bardzo niepokojącego.
"Oby tylko nie było tak jak z ghulami" westchnęła bezgłośnie. Myślała o tym, że przydałoby im się wsparcie kogoś jeszcze.
- Byłabyś w stanie rozpoznać skradziony wóz czy choćby ciągnące je konie? - zapytała pannę Bardock ściszonym głosem.
-Tak. Widziałam wóz i konie nie raz, nie dwa. Czyli idziemy w las. Niech tak będzie.- uśmiechnęła się Liamm.
Venora przewróciła oczami na lekką ironię dziewczyny. Nie mniej sama też się uśmiechnęła. Sama uznała, że jej pytanie mogło być nieco głupie bo przecież córka handlarza nie musiała znać wszystkich koni jakie miał jej ojciec, a i mogły one nie być jego, a jedynie dostarczające mu towar.
- To idziemy w las - skinęła rycerka głową na potwierdzenie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 01-08-2016, 19:35   #53
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora, wraz z Liamm ruszyły na poszukiwania czegokolwiek. Ich celem był las, co również nie było żadnym konkretem. Mimo wszystko Venora uznała, że lepsze to niż czekanie do północy, aż tajemniczy jegomość z wioski z nimi się spotka.
-Niestety nie będę mogła ci towarzyszyć nocą. Będziesz musiała udać się tam sama.- Liamm odezwała się niespodziewanie, czując na sobie spojrzenie rycerki postanowiła kontynuować -Nie mogę powiedzieć dlaczego. Jestem członkiem tajnej organizacji, która zabrania mi opowiadania jakichkolwiek szczegółów, lecz gdy do nich przystąpiłam przysięgałam nie wychodzić nocą na zewnątrz. Wiem, brzmi co najmniej dziwnie, lecz to dla mnie... Ekhem, to dla mnie bardzo ważne.- Venora widziała, że Lia chciałaby się wygadać i coś ją gryzło, lecz kobieta konsekwentnie dotrzymywała danego słowa.
-Jesteś rycerzem zakonu Helma. Ponoć w boju dorównują wam tylko paladyni Torma. Kto inny poradzi sobie lepiej od ciebie?- spytała po chwili, uśmiechając się dla rozluźnienia atmosfery.

~***~

Kobiety spacerowały po lesie całe południe. Nie miały określonego kierunku poszukiwań, to też zawsze maszerowały w jakimś kierunku od wioski, a po godzinie marszu wracały i ruszały w inną stronę. Było to żmudne i monotonne, lecz nic lepszego nie potrafiły wymyślić. Venora miała sporo czasu na rozmyślanie o tym jak ma się sprawa zbrojnej interwencji w górach na zachód od Suzail, a kiedy już dochodziła do wniosku, że sir Aleksander to słowny i rzeczowy człek i pewnikiem coś mu się uda załatwić, rozluźniała się i wsłuchiwała w leśne życie. Świergot ptaków, kumkanie żab, bzyczenie owadów, czyli jeden wielki łańcuch pokarmowy tętniący pełnią życia. Las zgęstniał. Drzewa tutaj nie były tak grube i potężne jak dookoła wioski, lecz panowała tu ponura, wręcz odstraszająca atmosfera, której pewnikiem przeciętny wędrowiec z chęcią by uniknął.


-Psss... Spójrz.- szept Liamm skupił uwagę Venory, która błyskawicznie znalazła się obok towarzyszki, patrząc w wskazanym przez nią kierunku.
Córka Bardocka wskazywała palcem schowany w leśnej gęstwinie obóz. Venora odruchowo położyła dłoń na rękojeści miecza, lecz Liamm uspokoiła ją prędko.
-Spokojnie. Jest opuszczony. Widzisz? Wilki.- wyjaśniła i dopiero wtedy paladynka dostrzegła skrawek szarego futra. Liamm zrobiła kilka kroków w stronę obozowiska i nieostrożnie postawiona na suchej gałęzi noga spowodowała na tyle głośny hałas, że ukryty w gęstwinie czworonóg dosłyszał go i uznał za zagrożenie uciekając prędko przed siebie.
-Zachowaj czujność.- rzuciła Lia, po czym ruszyła w stronę obozu.

Pierwsze co Venora ujrzała to dawno dogaszone pozostałości po ognisku. Kolejną rzeczą, którą dostrzegła był porozrzucany dookoła zestaw dziwacznych narzędzi, głównie noży. Gdy jej wzrok skierował się na gnijący już, odcięty łeb jelenia przysypany lekko liśćmi i ziemią od dotarło do niej, że to obóz
-Kłusownicy.- Liamm uprzedziła ją o uderzenie serca. Nieopodal ogniska znajdował się zarwany i dziurawy namiot, którego kręgosłup stanowiła gruba gałąź najgrubszego w okolicy drzewa. To właśnie pod nim ów kłusownicy mieli swój punkt wypadowy. Liamm przykucnęła i dokładnie rozejrzała się dookoła.
-Nie było ich wielu- stwierdziła -Może nawet był sam

Towarzyszka Venory wyprostowała się i spokojnym krokiem zaczęła okrążać obóz, lecz zrobiła zaledwie kilka kroków i znów się zatrzymała.
-Na bogów...- usłyszała Venora i prędko dołączyła do Liamm, a gdy spojrzała na drzewo zrozumiała, co tak wstrząsnęło kobietą. Był to trup człowieka, uśmierconego w sposób tak okrutny, że Venora chyba sobie tego nawet nie potrafiła wyobrazić. Zwłoki dorosłego mężczyzny były już blado sine a z kilku ran na jego ciele wyłaziły już białe robale. Najbardziej "ciekawe" w tym wszystkim był sposób w jaki został przybity do drzewa. Mianowicie, ktoś wbił mu w pierś dwuręczny topór, z taką siłą i impetem że broń przebiła ciało i wbiła się w konar drzewa utrzymując je w powietrzu dobrą stopę nad ziemią.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 05-08-2016, 20:57   #54
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Całkowicie nie podobała jej się myśl, że będzie musiała sama udać się na spotkanie z nieznajomym, którego nawet wygląd był dla niej zagadką. Tylko po głosie mogła go poznać... Venora zasępiła się rozmyślając o tym, jak zmniejszyć ryzyko nocnego spacerowania po lesie. Nawet pochwała jej rodzimego zakonu na niewiele się zdała. Paladynka miała doskonały obraz swoich umiejętności i dokonań. A ten jasno wskazywał, że w grupie radziła sobie świetnie, jednak sama... No cóż, ghule jej nie zjadły tylko dlatego, bo wedle jej mniemania, sam Helm interweniował by uratować swą wierną służkę. A jej, niewdzięcznej, tyle razy zdarzało się zapomnieć o modlitwach...

Panna Oakenfold spojrzała pytająco na Liamm, gdy ta wspomniała o powodach, dla których nie wychodzi nocą. Po prawdzie nie powiedziała ona nic, a i tak wyraźnie pobudziła ciekawość paladynki. Jednak ona nie zamierzała drążyć tematu. Przynajmniej nie teraz. Może jeszcze w czasie wymyśli jakieś rozwiązanie problemu.
Venora łowcą była żadnym i nie oszukiwała się, że znajdzie jakikolwiek ślad bandytów. Jej starania skupiały się więc na tym by skrupulatnie zapamiętywać ścieżkę którą się poruszały by nie zgubić się i nie utknąć po wieki w lesie. A przynajmniej do czasu, aż spotkają jakiegoś sowoniedźwiedzia czy inne leśne stworzenie, którego szpony pozbawią kobiety życia. Jakoś tak nieprzyjazna atmosfera w wiosce nie nastrajała Venory do optymizmu. Przynajmniej myśl o tym, że Aleksander działa w sprawie Grumgish sprawiała, że nie traciła całkiem uśmiechu z twarzy.

Las wydawał się Venorze być stary, dziki i nieprzystępny. Zupełnie inny niż ten z okolic, gdzie się wychowywała. Najchętniej poprosiłaby o pomoc miejscowego łowcy, ale z uwagi na zachowanie mieszkańców… No cóż, musiała radzić sobie sama.
Zwrócenie jej uwagi przez Liamm na to co tamta dostrzegła sprawiło, że paladynka sięgnęła do swej broni. Czując rękojeść w dłoni od razu była pewniejsza siebie. Spodziewała się, że wilk rzuci się na nią. Niczym personifikacja niezadowolenia lasu z ich obecności w nim. Ale z ulgą przyglądała się, gdy zwierzę czmychnęło przed nimi.
"Jak jest jeden to i więcej pewnie gdzieś po krzakach się kryje" pomyślała nie tracąc czujności.

Obóz w lesie. Rycerka już pomyślała sobie, że znalazły pozostawioną przez bandytów kryjówkę. Może nawet jedna z wielu rozsianych po lesie.
Venora rozglądała się tylko pobieżnie, to w Liamm pokładała swoje nadzieje, że czegoś się dopatrzy. Na wszelki wypadek paladynka wzięła do ręki miecz i nim rozgarniała to co leżało na ziemi a mogło przykrywać tropy czy wskazówki tego gdzie podziali się obozowicze.
Na zaskoczenie panny Bardock Venora prawie ruszyła szarżą jej na ratunek. A to co znalazła tylko bardziej zaniepokoiło paladynkę. Wolną ręką zakryła nos. Zwłoki już roztaczały swą woń w najbliższej okolicy.

To był pierwszy raz kiedy Venora widziała tak zmasakrowane zwłoki. Owszem w przeszłości miała styczność z ciałami zmarłych, a miało to miejsce w czasach szalejącej epidemii ospy. Wtedy też “oswoiła” się ze śmiercią, przynajmniej na tyle na ile mogła.
Panna Oakenfold przełknęła ślinę przyglądając się toporowi wystającemu z piersi nieszczęśnika.
- Jak myślisz, to bandyta, czy nasz zaginiony? - zapytała swoją towarzyszkę. Na razie dla paladynki wyglądało to tak jakby ktoś kogoś zezłościł co skutkowało przyozdobieniem drzewa tym, któremu zbrakło argumentu siły.
“Ale czy te rany to przed śmiercią zadano, torturując z jakiegoś powodu, czy może zwierzęta rozszarpywały, gdy porzucono zwłoki?” rozmyślała gorączkowo. Ale z osądem musiała poczekać.

Kobieta przetarła drobniutkie kropelki potu, które pojawiły się na jej skroni. Nie spodziewała się zobaczyć tak drastycznego widoku. W zasadzie nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie świadkiem takiej sceny. Wiedziała, że na świecie istnieją różne rodzaje złe, nawet te krwiożercze, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że przyjdzie jej oglądać dzieła takiego ów zła.
-Nie znam chłopa.- rzuciła chłodno -Lecz spójrz na kieszonki w jego kamizelce. Widzisz? Takie ubrania są częścią drogiego ubioru myśliwych, zajmujących się kłusownictwem na większą skalę. On tu zwyczajnie polował i trafił na coś… Co zapolowało na niego.- wzruszyła ramionami. Najwyraźniej los kłusownika nie był dla niej smutny. Liamm spojrzała również na masę sprzętu, wnyki i inne pułapki, które wciąż porozrzucane były w obozie dookoła zupełnie jakby ktoś zabił człeka dla samej przyjemności.

Dzięki niech będzie Helmowi, że miała pomoc Liamm, bo Venora sama nie zwracała uwagi na takie drobiazgi, które ostatecznie dawały wiele informacji o sytuacji. Rozrzucone narzędzia i wnyki również zauważyła dopiero, gdy dziewczyna jej o nich wspomniała.
Paladynka odetchnęła z ulgą na wieść, że nie jest to ich zaginiony.
- Kłusownik na dużą skalę... - powtórzyła odstępując od śmierdzących zwłok. - Takie działanie z pewnością mogło zezłościć tutejszego Opiekuna - stwierdziła sama do siebie. Spojrzała po tym na Liamm.
- Moja rodzina ma tartak. Tatko zawsze uczył mnie i moich braci, że należy żyć w zgodzie z opiekunami lasu i bogami sprawującym nad nimi pieczę - wyjaśniła. - Opiekunowie lasów, jak nazywa mój tatko druidów, nie złoszczą się jeśli korzysta się z dóbr leśnych z głową. Wtedy nie mają pretensji nawet za wycinkę drzew czy polowanie na zwierzęta. Może nie mam racji, ale na razie dla mnie wygląda to właśnie na zezłoszczonego druida - mówiąc to rozejrzała się w koło.

Liamm spojrzała na Venorę z lekkim zdziwieniem jakby zastanawiała się, czy paladynka sobie z niej przypadkiem nie żartuje
-Druid? Jaki druid ma siłę by wbić topór tak głęboko…- spojrzała na trupa i znów na Venorę -To musiał być duży i silny druid.- skinęła jej głową na rozluźnienie sytuacji -Co dalej? Szukamy dalej, czy wolisz wracać. Ja wiem, że pewnikiem nie lękasz się spotkania z tym druidem ale wiesz… No ja jednak swoje życie cenię bardziej niż prykazy kościoła.- uśmiechnęła się, by Venora przypadkiem nie odebrała tego za obelgę -I w gruncie rzeczy chyba bym wolała nie spotkać tego, co załatwiło dorosłego męża…- znów spojrzała na trupa.

Paladynka nie miała do niej pretensji. Strach przed lasem był typowy dla mieszczuchów. Ale Venora rozumiała ją, bo choć za dziecka chadzała sama po lesie zbierając jagody, to dla odmiany nie czuła się pewnie chodząc labiryntem miejskich uliczek i wolała samotnie nie wybierać się na spacer po mieście.
- Różne opowieści krążą o druidach. Jeden z pomocników taty mówił, że spotkał jednego. Miał on ponoć postać nienaturalnie wielkiego niedźwiedzia, którego tylko rozumne spojrzenie odróżniało od bestii. No i masz jeszcze magię. Wojownicy często używają jej dla zwiększenia swojej siły - rycerka zamyśliła się nad tą swoją teorią. Jej samej wydawała się ona być całkiem sensowna. Venora ponownie zbliżyła się do zwłok przyglądając rękojeści topora szukając śladów pazurów.
- Wiesz może skąd brali drewno z tamtego transportu? - zapytała panna Oakenfold. - Można by odwiedzić miejsce wycinki.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 05-08-2016, 22:13   #55
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie dokładnie. Ojciec parę razy wspominał o tym, ale to nie był temat, który zbytnio by mnie interesował więc nie zwracałam większej uwagi na szczegóły.- zasępiła się Liamm, lecz po krótkiej chwili na jej twarzy objawiło się jakby olśnienie i dziewczyna wyprostowała się jak piorunem rażona
-Mówił mi, że niedaleko obozu drwali, w drodze z wioski znajduje się niesamowity las zdeformowanych drzew. Słyszałam o tym lesie znacznie wcześniej, daj mi chwilę to sobie...- dotknęła się palcem w usta i zamilkła myśląc intensywnie. Liamm uniosła głowę i patrząc na korony drzew mrużyła lewe oko, jakby sobie właśnie rysowała w wyobraźni mapę. Przytaknęła sobie po czym wejrzała na Venorę.
-To na wschód od tej dziury. Czyli jesteśmy na dobrej drodze.- oznajmiła po czym raz jeszcze skinęła głową -Ruszajmy.- Venora posłała pożegnalne spojrzenie śladom pazurów na rękojeści topora, którym przyszpilono nieszczęsnego człeka do drzewa. Przez myśl przeszło jej, czy tajemnicza bestia z okolic cmentarza przypadkiem jej nie śledzi...

~***~


Marsz nie trwał długo. Kobiety niedługo po odnalezieniu grobu bezimiennego kłusownika natrafiły na faktycznie owiany aurą tajemniczości zdeformowanych drzew, wokół którego unosiła się gęsta, mleczno biała mgła. Liamm zdawała się nie przejmować panującym tu klimatem.
-Fajnie tu.- rzuciła wesoło, a niedługo później obie towarzyszki opuściły niewielki pomnik przyrody. Pół godziny trwała piesza wędrówka z krzywego lasu, do miejsca gdzie znajdował się obszar wyrębu. Postawiono tu na wykarczowanym polu drewnianą chatę, w której pewnie nocowali pracujący tu drwale. Venora podeszła bliżej a krocząca tuż za nią Liamm pierwsze co dostrzegła to porozrzucane bez ładu siekiery i piły. Narzędzia były pordzewiałe, jakby leżały tu na wilgotnej glebie kilka dobrych dni.

Venora skierowała swe kroki do chaty. Drzwi były wyłamane z impetem z zawiasów i wisiały tylko na słowo honoru. W środku panował olbrzymi nieład, pokryty dodatkowo warstwą kurzu, a całości dopełniały ślady krwi na klepisku. Coś musiało się tu wydarzyć, lecz ze względu na to co Venora już zaobserwowała w wiosce, oraz znalazła z Liamm po drodze wcale jej to nie dziwiło.
-Nie ma żywej duszy. Ktoś tu musiał wpaść w zbliżonym czasie co napad na wóz mego ojca.- zauważyła Liamm -Można trochę powęszyć, ale nie wydaje mi się, żebyśmy znaleźli coś pożytecznego tutaj. Wróćmy do wioski. Chciałabym coś zjeść. Mój delikatny brzuszek nie toleruje suszonego mięsa w takich ilościach.- zażartowała po czym spojrzała pytająco na Venorę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 08-08-2016, 00:08   #56
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nigdy w życiu nie widziała tak dziwacznie rosnących drzew. Coś nadnaturalnego musiało wisieć w powietrzu. Las wydawał się ledwo tolerować obecność kobiet. Przynajmniej takie wrażenie sprawiał dla paladynki. Nie podzielała zdania Liamm, że było to "fajne" i raczej w słowach towarzyszki doszukiwała się sarkazmu.
Venora przyglądała się temu zjawisku przyrody odrobinę dłużej niż Lia i dopiero słysząc jej kroki ruszyła dalej.

"Czy powinnam się obawiać?" ta myśl kołatała się w głowie Venory odkąd dostrzegła zadrapania na rękojeści topora. Według niej potwierdzało jej teorię.
Tak jak wtedy... Coś pazurzystego uchroniło ją przed ghulami, które z pewnością dorwałyby ją gdy tylko by sforsowały drewniane drzwi kapliczki. Obrażenia tamtych nieumarłych, rozpruty bok jednego i przetrącony kark drugiego, kazały jej myśleć, że "bestia" miała dość siły by przybić kłusownika do drzewa. Może i ją by dorwało, gdyby nie siedziała cicho jak mysz pod miotłą?
Nieznacznie pokręciła głową.
"Nie, mogło mnie dopaść, gdy wracałam lasem" stwierdziła bardziej by siebie pokrzepić, niż mając jakiekolwiek fakty potwierdzające jej przypuszczenie. Możliwe było, że ta istota grasowała nocą, więc wystarczyło spełnić prośbę córki handlarza i unikać wychodzenia z domostw po zmroku.
"To co z umówionym spotkaniem mam zrobić?"
Zastanawiało ją jednak to, na ile mieszkańcy wioski byli świadomi tego co tu się działo. Czyżby ten mężczyzna chciał naprawdę jej o tym opowiedzieć? Czy może pozbyć się jej nocą...

Paladynka postanowiła nie dzielić się swoimi spostrzeżeniami z Liamm by niepotrzebnie jej nie niepokoić. Ale czy właściwie robiła?

Dotarły przed chatkę drwali. Narzędzia leżały rozrzucone jakby pracownicy... zniknęli albo uciekli w popłochu. Panna Oakenfold tym razem pierwsza skierowała kroki do domku.
Wyłamane drzwi, krew, ślady pazurów.
Weszły do środka. Venora rozglądała się po pomieszczeniu uważnie, na jej twarzy pojawiło się nie małe zmartwienie, gdy zaczęła zastanawiać się, że tak właśnie mogła skończyć się jej wizyta na cmentarzu, gdyby drzwi puściły. Spoglądając za siebie, na pozbawione drzwi wejście przypomniał jej się warkot tego czegoś co zabiło ghule. Stanie w niezamkniętej przestrzeni z tym wspomnieniem w głowie sprawiło, że nawet paladynka poczuła dreszcz przebiegający jej plecy.
Paladynka skinęła głową na propozycję Liamm.
- Racja, czas wracać - zgodziła się z nią. Wysiliła się na uśmiech. - Więc twierdzisz, że kuchnia gospodarza jest smaczniejsza niż nasz suchy prowiant? - zapytała. Ale nie czekając na odpowiedź Venora wyszła z chaty. Mimowolnie jej ręka powędrowała do rękojeści miecza.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 08-08-2016, 10:48   #57
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Powrót do osady odbył się szybko i sprawnie. Kobiety dość dobrze zapamiętały drogę i marsz trwał zaledwie godzinę. Venora czuła się coraz bardziej zmęczona. Dzień był dość ciepły i duszny, a kilku godzinny spacer w ciężkim pancerzu głównie po nierównym lesie wcale do łatwych i przyjemnych czynności nie należał. Głodne i padnięte niewiasty dotarły do miejsca, gdzie z oddali widać już było wzniesione na niewielkich palach domki wioski Bandengreen. -Słyszysz?!- Liamm uciszyła Venorę, mimo iż rycerka w ogóle się nie odzywała. Lecz faktycznie paladynka dopiero teraz wyostrzyła zmysły i usłyszała kobiece krzyki, pełne paniki. Liamm i Venora ruszyły prędko, w jednej chwili zapominając o zmęczeniu i trudach całodziennych poszukiwań.

Tym razem leśne otoczenie im sprzyjało. Kobiety bez trudu skryły się za masywnymi drzewami, których było pełno, wszędzie dookoła. Venora tym razem skorzystała z naturalnego środowiska, w którym znajdowała się wioska, albowiem potężne korony drzew zasłaniały w dużej mierze słoneczne promienie, przez co jej zbroja nie świeciła z odległości mili ujawniając położenie jej właścicielki.
Było ich dwoje. Pierwszy z nich był wyjątkowo rosłym i postawnym mężem. Miał nagi tors, lecz zdawał się mieć mięśnie z żeliwa. Przy pasie spoczywały dwie pochwy na miecze. Jego pociągła twarz ozdobiona była kilkoma bliznami co bez dwóch zdań oznaczało iż przetrwał już kilka dobrych walk.


Mężczyzna szedł spacerowym krokiem między chatkami wioski rozglądając się z ciekawością, raz po raz zerkając przy okazji przez uchylone okiennice do środka.
-Łuhuhu! Patrzaj Sam co znalazłem!- Venora usłyszała głos drugiego mężczyzny nim ten wyłonił się zza jednej z chatek. Pierwej jednak dostrzegła młodą wieśniaczkę krwawiącą obficie z nosa. Kobieta trzymała się kurczowo swej podartej sukni, przez co pchnięta z impetem przez napastnika nie utrzymała równowagi i przewróciła się jak długa na usłanej dywanem liści glebie. Wtem ukazał się drugi z agresorów. Znacznie młodszy i nieco niższy człek nie był już tak lekko odziany jak jego kompan. Jego napierśnik również przetrwał wiele potyczek.

Osobnik szedł spokojnym krokiem, jakby w ogóle się nie lękał, że wieśniaczka może spróbuje mu uciec. Nawet nie dobył miecza, którego rękojeść wystawała mu zza pleców.
-Choć do wujka Ernesta. Wujek ci pokaże czym jest prawdziwa przyjemność!- wycedził przez zęby łapiąc się za krocze. Człek poluźnił nieco pasek przytrzymujący jego spodnie, jakby zamiar gwałtu miał spełnić właśnie tutaj, na środku wioski. Młoda kobieta nawet się nie broniła tylko kurczowo trzymała się za rozdartą suknię trzęsąc się przy tym panicznie.
-Co ty kurwa robisz? Mieliśmy je wziąć do obozu, chłopaki się wkurwią jak przyprowadzimy je wydupczone!- krzyknął drugi z mężczyzn, lecz pierwszy wcale nie miał zamiaru go usłuchać.


Venora spojrzała w bok, tam gdzie przed chwilą była Liamm, lecz jej młodej towarzyszki już tam nie było. Rycerka prędko rozejrzała się dookoła, lecz Liamm nie było już nigdzie w pobliżu.
~Uciekła~ pomyślała na samym początku Venora, lecz nie było czasu nad tym się dłużej zastanawiać, gdyż potencjalny gwałciciel był już zaledwie kilka kroków od swej ofiary.
Venorę od oprawcy dzieliło około dwadzieścia metrów, lecz na drodze do oprycha stał jeszcze drugi z mężczyzn, ten większy i wyglądający na groźniejszego.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 11-08-2016, 18:39   #58
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zacisnęła dłonie w pięści widząc co bandyci wyprawiają w wiosce. Rozsądek resztką sił trzymał Venorę w ukryciu, powstrzymując ją by nie ruszyła na nich. Tyle czasu szła martwiąc się, że po lesie grasuje pazurzasta bestia, a gorsze potwory w tym czasie zdążyły zalęgnąć się w wiosce.
Jej sumienie krzyczało w niej by nie pozwolić na to co zamierzał zrobić bezbronnej kobiecie ten prymityw. Kodeks postępowania paladynów mówił, że musi pomagać potrzebującym oraz karać tych, którzy krzywdzą lub zastraszają niewinnych.

Venora spojrzała tam gdzie stała Liamm, chcąc omówić z nią działanie. Ale tej nie było. Rozpłynęła się w powietrzu zostawiając paladynkę samą. A to tylko zwiększyło złość, która gotowała się w rycerce.
Teraz jak nigdy wcześniej żałowała, że nie ma z nią choćby Foigana albo jakiegoś rycerza z jej rodzimej świątyni. Bo po prawdzie kodeks kodeksem, ale była sama jak palec i choć tym razem nie stali przeciw niej nieumarli, a żywe istoty, którym miecz większą krzywdę przyniesie to to co chciała zaraz zrobić było też cholernie ryzykowne dla niej samej... I co jeśli okaże się za słaba? Ale jak nie zrobi nic i już zawsze będzie sobie zarzucać, że nawet nie spróbowała, bo się bała...

Zgrzytnęła zębami ze złości i poprawiła hełm na głowie.
Dobyła miecza i tarczy widząc jak mężczyzna rozpina swoje spodnie.

Adrenalina odsunęła gdzieś na bok zmęczenie, które jeszcze chwilę temu czuła.
- Wiem, że ostatnio często interweniujesz, ale proszę cię Helmie, wspomóż mnie teraz - powiedziała pod nosem i skierowała się przed siebie szybkim krokiem. Bez jakiegokolwiek słowa, skupiona na swoim celu, ruszyła na bandytę, który miał teraz opuszczone spodnie.

-Co jest kurwa?!- krzyknął oprych na widok Venory błyskawicznie podciągając spodnie. Rycerka wiedziała, że nim zwiąże supeł z rzemienia, który robił mu za pasek minie kilka sekund. Idealny moment by zaszarżować i odrąbać bandziorowi łeb, lecz ten misterny plan nie wypalił ze względu na drugiego z mężczyzn, który stał dosłownie pięć metrów od swojego kompana, na linii prostej Venory. Człek choć zdziwił się na widok paladynki był przygotowany na jej ewentualny atak ze względu na swój oręż, który cały czas pobytu w wiosce dzierżył w rękach. Dwa miecze dawały lekkozbrojnemu wojownikowi niewielką przewagę nad Venorą.
-Walcz! Walcz! Pomogę ci!- nagle usłyszała krzyk, gdzieś z oddali. Kątem oka spojrzała w tamtą stronę i ujrzała rudego gnoma, który sekundę później zaczął intensywnie wymachiwać rękami i wymawiać słowa wyzwalacz jakiegoś zaklęcia.

Venora parła do przodu niczym taran. Nagle jej ciało zalśniło bladą poświatą a po chwili ujrzała jak poświata poszerza się w objętości i przybiera formę płytowej zbroi. To było dla Venory fascynujące przeżycie, pomimo niezbyt przyjemnych okoliczności. Zbroja nie dodawała rycerce ciężaru, ani nawet nie dało się jej dotknąć, lecz w głębi serca kobieta czuła, że magiczna aura, która ją otaczała zamortyzuje część siły ciosu. Teraz już nie było odwrotu. Stojący bliżej oprych, ruszył w jej stronę. Mężczyzna doskoczył do przeciwniczki i natarł. Jego cios był celny i bez problemu przebił magiczną ochronę Venory, a także zerwał kilka łusek z pancerza rycerki aż trysnęła krew. Kobieta nie spodziewała się tak silnego ciosu przeciwnika i niezwykle boleśnie odczuła jego pierwsze natarcie. Wojownik obrócił się na pięcie i uderzył raz jeszcze, lewą ręką, jednak mimo bólu Venora zdążyła opanować sytuację i na czas uniosła tarczę. Kątem oka widziała, jak drugi z bandziorów kończy wiązać rzemienie i pewnie za kilka chwil będzie gotów dołączyć do swego towarzysza.
Pokrzepiona przez pomoc gnoma Venora zaatakowała bandytę. Czuła od niego zło, dlatego nie wahała się i skupiła się by wzmocnić swój cios uderzeniem zła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-08-2016, 19:01   #59
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora bezbłędnie wyszukała lukę w obronie napastnika przez co ostrze jej miecza zatopiło się w ciele bandyty. Klinga głęboko wgryzła się w jego bok. Ten próbował ją w odwecie uderzyć swoimi atakami, ale paladynka pierwszy zablokowała tarczą, a przed drugim uchyliła się na tyle, że wrogie ostrze jedynie zgrzytnęło o łuski jej pancerza. Paladynka, nie czekając aż na scenę wejdzie kolejny przeciwnik, zrobiła zamach i wyprowadziła kolejny atak w mężczyznę. Cios był tak potężny, że ostrze miecza Venory rozdzieliło głowę oponenta z jego marnym ciałem. Głowa potoczyła się kilka dobrych metrów pod nogi drugiego z osobników. Ten stanął jak wryty. Na jego twarzy od razu namalowało się zdziwienie zmieszane z konsternacją. Venora uniosła wzrok na mężczyznę i dostrzegła jak Liamm wyłania się zza budynku i bezszelestnie podbiega od tyłu do osobnika. Jednym, błyskawicznym ruchem ręki wbiła sztylet tuż pod żebra oprycha, zadając mu ogrom bólu. Venora miała otwartą drogę by zaszarżować.

Zimno biło ze spojrzenia błękitnych oczu paladynki, które spoczęło na przeciwniku. Uśmiech zadowolenia pojawił się, gdy dostrzegła córkę handlarza za jego plecami. Rycerka strząsnęła krew z ostrza swojego miecza i ruszyła na tego parszywca nabierając pędu.
Venora uniosła ostrze ku górze i ruszyła na przeciwnika. Kobieta ćwiczyła to wielokroć na placu bojów na terenie świątyni. Tarcza jej ciążyła, lecz nie mogła jej odrzucić. Musiała mieć się czym bronić w razie gdyby jej plan nie wypalił. Kobieta nabrała prędkości i impetu. Rozpędzona uderzyła kopniakiem prosto w pierś mężczyzny odtrącając go do tyłu. Nim uniósł miecz i tarczę Venora wyprowadziła potężny cios i wbiła ostrze swego miecza niemal do połowy jego długości. Mężczyzna plunął krwią i padł na kolana rzucając jej ostatnie, marne spojrzenie. Chwilę później leżał już na boku wyziewając ducha.
-No ładnie drogie panie…- krzyknął gnom na widok zbrukanej krwią rycerki i jej towarzyszki.

Venora wyszarpnęła swój miecz i zdjęła hełm potrząsając głową by kruczo czarne włosy ułożyły się tak jak chciały. Paladynka chwilę przyglądała się konającemu. Sama była zaskoczona ze skuteczności jaką się wykazała. Jednak zmęczenie i grymas bólu na jej twarzy skutecznie to maskował. Wydawać by się mogło, że zbyła rudego gnoma.
- Mogłaś mi powiedzieć co zamierzasz - stwierdziła panna Oakenfold w tonie pouczenia do Liamm. Oddychając ciężko schowała miecz i chwyciła się ręką za zranienie, które teraz, gdy opadały emocje, zaczynało piec ją co raz bardziej. Spojrzała na paskudne rozcięcie. Znów nie mogło się obyć bez mikstury, ale wątpiła czy to wystarczy. Chciała móc się po prostu uleczyć.
Na tą myśl pod jej dłonią pojawiła się blada poświata. Jej rana najpierw przestała krwawić, a następnie zaczęła się powoli zasklepiać. Venora wpierw zdziwiona, zaraz skupiła się na tym. Wszystko wskazywało na to, że w ostatnich dniach rozwinęła się bardziej niż jej się to wydawało. I choć rana nie zrosła się do końca to i tak była zadowolona z efektu.
Paladynka spojrzała na kobietę, którą uratowali przed bandytami.
- Już dobrze, jesteś bezpieczna - powiedziała ciepłym tonem do niej. Potrzebowała chwili, żeby zebrać myśli co dalej robić. Odwróciła głowę tam, gdzie był gnom.
- Dziękuję za pomoc. Jak ci na imię? - zapytała go Venora.

-Jestem Ben z Lantanu.- przedstawił się unosząc rękę w geście powitania -To ze mną rozmawiałaś przez drzwi chaty.- wskazał ręką domostwo, pod którego drzwiami Venora rozmawiała z tajemniczym wieśniakiem -I to ze mną miałaś się dzisiaj spotkać- dodał na potwierdzenie swojej wiarygodności -Gdy tylko ujrzałem jak wychodzisz z ukrycia by z nimi walczyć wiedziałem, że to jest nasza szansa i trzeba ich pokonać, że trzeba się przeciwstawić!- uniósł się. Po chwili drzwi pierwszej na lewo chaty otworzyły się i po chwili z wnętrza domostwa wyłoniła się kobieta z dwójką dzieci. Kolejną chwilę później oczom Venory ukazała się następna rodzina i następna i jeszcze jedna. Rycerka nie dostrzegła jednak żadnego dorosłego mężczyzny.
-Na próżno ich wypatrujesz!- krzyknął gnom -Zabrali ich pod groźbą śmierci na północ. Mnie się udało uniknąć ich losu, bo Tymora zechciała uczynić mnie gnomem, którego łatwo z dzieckiem pomylić.- wzruszył ramionami -Żaden ze mnie wojak, ani wielki mag. Tylko życiem bym przypłacił idąc ich tropem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 11-08-2016, 23:06   #60
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka przyglądała się zebranym na środku wioski. Teraz było dla niej zrozumiałe czemu nikt nie chciał otworzyć, rozmawiać. Odetchnęła ciężko.
- Lia, możesz ich przeszukać? - poprosiła swoją towarzyszkę Venora wskazując na martwych bandytów. Znów spojrzała na gnoma. - Ilu ich jest? Czy znasz miejsce ich obozu? - zapytała.
-Jasne. odrzekła dziewczyna po czym pochyliła się nad niedoszłym gwałcicielem.
-Mają obozowisko gdzieś na północ stąd, nie wiem dokładnie gdzie. Podejrzewam, że albo w jaskini niedźwieżuków, albo w starej świątyni Chutanei.- wtrącił się Ben.
-Oni tu wrócą. Wrócą by nas ukarać za zabicie ich ludzi…- odezwała się starsza kobieta, która wyszła z domostwa chwilę wcześniej -Wrócą i zabiją nas wszystkich. Widziałam ich przywódcę. To czart… To czart wrodzony!- krzyczała panicznie, na co inna wieśniaczka odpowiedziała tylko parsknięciem.
-To zwykłe bandziory i tyle. Mamy ratunek! Dzielna rycerka przybyła by nas ocalić! Bogowie się nad nami zlitowali!

-Widziałam go… Widziałam…- powtarzała starka mimo entuzjazmu swej sąsiadki.
-Mamy to!- Liamm cisnęła nagle Venorze mieszek z brzęczącą zawartością -I to.- dodała rzucając drugi, taki sam -Będzie z trzy tuziny złotych monet- uśmiechnęła się kobieta. Mamy też to.[/i]- pokazała Venorze sztylet, który pulsował magiczną energią -Oddam swój udział w łupach, za prawo do tej broni.- zaproponowała z uśmiechem -Reszta to zwykłe żelastwo, miecze i podziurawiony napierśnik. Żadnych map, żadnych zaklęć, żadnych kluczy ani wskazówek gdzie szukać.- dodała na koniec.

Venora złapała mieszki, lecz nic na to nie powiedziała.
- To go bierz, ale będziesz mi winna przysługę - odparła na prośbę Liamm z powagą. - Musimy pozbyć się trupów - dodała i spojrzała na kobiety. - Czy, któraś z was potrafi jeździć konno? - zapytała je sięgając po miksturę leczenia.
-Czekaj pani!- gnom powstrzymał Venorę od upicia łyku eliksiru -Mam w domu kilka mikstur. A jesteśmy ci wszyscy winni wdzięczność. Odłóż swój napar i pójdź ze mną.- zaproponował gnom
-Ja potrafię.- młoda dziewczyna licząca nie więcej niż szesnaście wiosen wyłoniła się z grona swej rodziny mimo gromkiego spojrzenia jej matki -Ja potrafię.- powtórzyła.

Panna Oakenfold odłożyła, więc swoją buteleczkę. Nawet lekko się uśmiechnęła. Spojrzała na dziewczynę.
- Zawieziesz list do Stolicy - wyjaśniła i uniosła wzrok na Liamm. - Użyczysz jej swojego konia, a ona zawiezie list który napiszę z prośbą o wsparcie nas kilkoma zbrojnymi kapłanami. My musimy tu zostać, bo nie zostawimy ich - wskazała skinieniem głowy na wieśniaczki - bez ochrony. Nie sądzę, żeby prędko się połapali o co chodzi, że ci dwaj nie wrócili, więc co najwyżej przyślą tu kogoś na zwiad - przynajmniej taką miała nadzieję. - Ale zanim napiszę list, musicie mi dokładnie opowiedzieć co tu się dzieje, żebym wiedziała o co prosić moich przełożonych - powiedziała do wszystkich zebranych.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172