Wątek: Cienie [+18]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-08-2016, 14:19   #8
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Popchnęła czarne drzwi, którymi kończył się korytarz za zadbaną klatką schodową i wyszła na zewnątrz. Lisa rozejrzała się po ulicy, gdy znalazła się przed budynkiem i zaraz uśmiechnęła się dostrzegając Jaya.
Stał na chodniku z założonymi przed piersią rękoma, oparty o bok czarnego auta.

[media]http://www.dragtimes.com/images/22172-1966-Ford-Mustang.jpg [/media]

Zaparkował tuż pod budynkiem o adresie 294 Manhattan Ave, gdzie mieszkała Melissa Waggoner. Chłopak miał na sobie ciemne dżinsy i biały podkoszulek pod kraciastą koszulą.
Dziewczyna podeszła do niego i uściskała go po przyjacielsku. Puściła go i chowając dłonie w kieszeniach kurtki przyjrzała mu się
- Nie jest ci zimno? - zapytała podejrzliwie się na niego patrząc, bo sama poza ciepłą bluzą miała jeszcze na sobie kurtkę.
Jayden rzucił spojrzeniem na odkryte przez podwinięte rękawy koszuli przedramiona, jakby upewniając się, czy nie jest im zimno.
- Jest w porządku. Lubię, jak chłodniejsza temperatura pomaga mi jasno myśleć - mrugnął do dziewczyny, uśmiechając się półgębkiem. - Nie spodziewałem się, że dzisiaj się spotkamy. Co tam u Williama? - spytał, otwierając drzwi pasażera i pozwalając jej załadować się do środka.
- Dziewczyna do niego przyjeżdża - powiedziała odwracając się na chwilę w kierunku budynku i zerkając na okna na drugim piętrze. - Dawno się nie widzieli - dodała jakby to wszystko tłumaczyło.
Znów spojrzała na Jaya.
- Fajnie że mnie przygarniesz na dziś - wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. - Pachniesz kurczakiem - stwierdziła zaraz z rozbawieniem.
Mężczyzna opierając się o auto przytknął nos do koszuli i wciągnął powietrze nosem, jakby oczekując jakiegoś wyraźnego zapachu. W końcu tylko wzruszył ramionami.
- Przepraszam. Mój zmysł węchu chyba został brutalnie zamordowany. Już nie odróżniam, co pachnie kurczakiem, a co nie - powiedział z kwaśną miną, kręcąc głową.
- I nie ma sprawy. Właściwie to ratujesz moją wątrobę.

- Więc jestem twoją wymówką od picia z kumplami? - Lisa przekrzywiła głowę jakby była zdumiona.- No to cieszę się, że mogę pomóc - zaśmiała się. - Musisz się w końcu nauczyć asertywności - stwierdziła z udawaną powagą. - To co, na imprezę mnie ewidentnie nie wyciągniesz, to dokąd jedziemy? - zapytała i spojrzała na jego czarnego Forda Mustanga rocznik '66, który swe lata świetności miał już dawno za sobą, ale Jay uparcie starał się odwlec zakończenie żywota tego klasyka na złomowisku.
- To nie tak - pomachał dłonią, jakby próbował odgonić natrętnego owada. - Eh, miałem ciężki dzień. I z chęcią zakończyłbym go na czymś przyjemnym. Co powiesz na kino? Znalazłem ostatnio nowe na przedmieściach. Samochodowe - dodał, wykorzystując to jak niepodważalny argument i jednocześnie głaszcząc swojego Mustanga po dachu.
- Ekstra - blondynka wyraźnie się ucieszyła na tą propozycję. - No to nie ma sensu tu sterczeć. I tak wpakujemy się w korki, więc będziemy mieli dużo czasu, żeby gadać będąc w drodze - stwierdziła.

Jayden, wciąż trzymając za drzwi pasażera, zaczekał, aż Liss wsiądzie do samochodu, po czym je zatrzasnął i sam wskoczył za kółko.
- Korki mówisz… - mruknął, spuszczając głowę. Zaraz jednak uśmiechnął się podstępnie i prostując się w fotelu, zapalił silnik. - Nic o nich nie wiem - dodał, zwalniając ręczny i żwawo włączając się do ruchu drogowego.
Melissa zdążyła w tym czasie zapiąć pasy i wygodnie rozsiadła się na fotelu pasażera. Uwielbiała stare muscle cars. Jej zdaniem nowym autom brakowało duszy.
- To opowiadaj jak w pracy. Jeszcze nie zadusiłeś pana Mao? - zapytała rzucając swoją torbę na tylne siedzenie auta. - Ah, i mając na uwadze twoją pracę, tym razem zrobiłam kanapki z wołowiną - mrugnęła do niego okiem.
Jay rzucił spojrzeniem w boczne lusterko i sprawnie wbił się na lewy pas. Ruch faktycznie był niemały, ale on zdawał się wiedzieć gdzie jechać, by ominąć najwęższe gardła.
- Właściwie to on był bliski zaduszenia mnie - bąknął, kręcąc przy tym głową. - Chyba to już ten czas, kiedy powinienem zacząć rozglądać się za nową robotą - odparł, spoglądając na Liss. Przez chwilę zatrzymał na niej spojrzenie, prowadząc na wyczucie. Omiatając jeszcze spojrzeniem torbę na tylnej kanapie, wrócił do obserwowania drogi.
- Masz wspaniałe wyczucie. Mówiłem ci to kiedyś?

- Patrz na drogę, jeszcze rozjedziesz jakiegoś rowerzystę. Szkoda na takiego lakieru - ochrzaniła go mrużąc przy tym gniewnie oczy. - Znowu będziesz pracę zmieniał? - jęknęła. Za to ostatnia część jego wypowiedzi ją zaciekawiła na tyle by nie drążyła dalej tematu jego kariery. - Mam? Nie, nie przypominam sobie, żebyś mi to już mówił.
Blackleaf parsknął, rozglądając się po drodze w poszukiwaniu rowerzystów. Jako iż na razie żadnego nie znalazł, postanowił trzymać się bezpiecznej jazdy.
- Cenisz życie ludzkie ponad przedmioty? No tak, zapomniałem, że wy w Teksasie macie inny system wartości - spojrzał na chwilę na Liss i mrugnął do niej. - Mówiłem o wyczuciu, bo może dla odmiany pójdę do budki z hamburgerami - zachichotał, rozpierając się w fotelu i załączając radio. - Niech zgadnę. Zostawiłaś dla Williama i jego dziewczyny obiad w lodówce?

- Na blacie, było za ciepłe żeby wrzucać do lodówki - wzruszyła bezsilnie ramionami. - Ale spokojnie, w kanapkach są te same kawałki wołowiny, która marynowała się w miodzie, musztardzie, whiskey i co tam jeszcze w domu znalazłam - od samego mówienia miało się ochotę tego spróbować. - Co poradzę, jestem uczynną i wspaniałą siostrą - mówiąc to Melissa wyszczerzyła się. Zdecydowanie nie należała do skromnych osób. - No, w Teksasie mamy też cieplej - pokiwała głową zgadzając się z jego słowami. Parsknęła po tym śmiechem. - To co za film będziemy oglądać? - zapytała z zainteresowaniem.

- Cała ty - mruknął z uśmiechem, dodając lekko gazu i wymijając co wolniejsze auta. - William ma się z tobą za dobrze - pokiwał głową, jakby roztrząsał jakąś ważną sprawę. Ściszył radio, w którym na razie nie leciało nic ciekawego. W końcu zrezygnowany wcisnął parę guzików i z głośników zaczęła dobiegać muzyka zapisana na płycie kompaktowej. Zaczęło się od szybszych kawałków rockowych.
- Sprawdzałem już repertuar na dzisiejszy wieczór. Z tego co wiem, leci Hellraiser. Widziałem w dzieciństwie urywki, ale bałem się wtedy oglądać całe. Trzeba w końcu nadrabiać klasyki, co nie? - powiedział, przechylając głowę w stronę Liss.

- Horror? - Melissa uniosła brew w zdziwieniu. - Ty chyba chcesz, żebym dzisiaj nie zasnęła - stwierdziła z rozbawieniem. - Dobra, zobaczymy co to takiego - dodała. - To ty kupujesz bilety, ja colę i popkorn - uśmiechnęła się. Prażona kukurydza już jej się marzyła na dzisiejszy dzień.
Mężczyzna skinął głową w zgodzie i dodał gazu, wymijając kierowcę, który go strąbił. Liss mogła zaobserwować, że Jay skupił się kompletnie na jeździe, co mogło oznaczać, iż przez najbliższy czas nie będzie w stanie rozmawiać. Zamiast tego miała pewność, że niedługo zajmie im dotarcie do celu.

 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline