Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-08-2016, 18:02   #62
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Po kolei - odezwała się w końcu paladynka do zebranych w chatce studząc ich zapał. - Ben, powiedz mi najpierw ilu jest tych bandytów, może jakieś imiona? Na przykład herszta tej bandy - zasugerowała.
-Nie mam pojęcia. Zawsze przychodziła ich dwójka i zawsze ten bez zbroi, w towarzystwie innych skurwieli.- burknął Ben -Nie zwracali się do siebie po imionach.- dodał po chwili -Podejrzewam, że w kryjówce będzie ich plus, minus pięciu oraz ich dowódca, o ile tam z nimi jest. Ja go tutaj nie widziałem ani razu, a wątpię żeby ten, któremu ścięłaś łeb był ich liderem.- podsumował gnom.
Panna Oakenfold nie pokazała po sobie, że ta informacja ją nie zadowoliła.
- I to oni są odpowiedzialni za niedawny napad na transport drewna? - pytała dalej.
-Pewności nie mam, ale okolica zawsze spokojna była. Mniemam, że napad na karawanę to sprawka tych samych ludzi, którzy uprowadzili mężczyzn z tej wioski i zakazali informowania strażników dróg o tym wszystkim pod groźbą zabicia ich. Codziennie przychodzili i sprawdzali czy wszyscy są w chatach. Codziennie…- wzruszył ramionami.

Venora widziała w ich spojrzeniach, że dla nich ona sama była rozwiązaniem całego problemu z bandytami. Lecz paladynka tak o sobie nie myślała. Była zmęczona całodniową wędrówką przez las, zmartwiona swoim odkryciem tego co mogło zabić kłusownika oraz nie pokładała aż takiej wiary w swoje umiejętności bojowe jak właśnie robiła to Liamm i reszta.

Pokręciła więc głową.
- Muszę odpocząć po walce - stwierdziła wprost rycerka. - Nieodpowiedzialne z mojej strony byłoby pójście samej i narażanie ciebie Ben na niebezpieczeństwo, gdybyś poszedł mnie wesprzeć. Znam swoje możliwości - postukała palcami lewej dłoni po blacie stołu przy, którym siedziała. - W lesie zauważyłam coś niepokojącego. Pamiętasz Lia, tego martwego kłusownika? - zapytała retorycznie. Jak miałaby zapomnieć? - Nie chcę spotkać tego czegoś co go tak urządziło... I tych drwali - westchnęła ciężko. - Bezpieczniej dla wszystkich będzie poczekać w wiosce. Ja odpocznę do nocy, a wtedy wezmę swoją wartę. Uważam, że raczej nie przyjdą wszyscy tu sprawdzać co się stało z tymi, których zabiłam. Mam większą szansę pokonać ich gdy przyślą tu kogoś, niż jak pójdę prosto do nich. Wybaczcie, że studzę wasz zapał, ale to jest najrozsądniejsze wyjście.

Kończąc swoją wypowiedź zabrała się za pisanie listu. Zaczęła go od zwrotów grzecznościowych, później opisała to co dowiedziała się od mieszkańców. Na koniec nawet wspomniała o dziwnych morderstwach kłusownika i drwali.
Nie wspomniała, że było to podobne do tego co spotkała na cmentarzu.
Podpisała się na koniec "lady Venora Oakenfold" i odłożyła pergamin do wyschnięcia.
-Niech zatem tak będzie.- gnom skinął głową -Możecie u mnie przenocować jeśli chcecie.- dodał po chwili, na co pierwsza zareagowała Liamm
-Ja wracam do izby w gospodzie.- rzuciła rzeczowo i bez owijania w bawełnę -Widzimy się rano.- dodała, po czym opuściła chatę gnoma Bena z Lantanu. Niedługo później list Venory był gotów, to też rycerka zapieczętowała go i poinstruowała dokładnie młodą wieśniaczkę co i jak winna uczynić. Koń Liamm praktycznie cały dzień odpoczywał, zatem będzie mógł gnać aż dotrze do samych bram świątynnych.
-Jesteś pewna, że chcesz puszczać to dziecko samo tą drogą?- Ben chciał się upewnić, na co odpowiedzi udzieliła sama dziewczyna.
-Oni jeszcze nie są świadomi tego co się stało, a ich oczy będą skierowane na wioskę i rycerza, który w niej przebywa, nie na rzadko uczęszczany trakt. Będę bezpieczna.- wzruszyła ramionami, spoglądając pytająco na Venorę.

Ta podeszła do Arsen zdejmując ze swojej szyi symbol boga Helma. Stanęła przed nią i założyła dziewczynie amulet.
- Sama szybciej dojedzie - stwierdziła paladynka kładąc dłoń na barku wieśniaczki. - Dasz radę Arsen. Wierzę w ciebie - uśmiechnęła się do niej ciepło. - A teraz czas ruszać.
Venora odstąpiła i spojrzała na gnoma.
- Dziękuję za twoją propozycję, ale muszę się jeszcze rozmówić z Liamm - powiedziała gotowa, żeby wyjść i zaprowadzić dziewczynę do wierzchowca córki handlarza.

Gnom skinął głową, a chwilę później rycerka w towarzystwie młódki dotarły spacerowym krokiem do ogiera Liamm.
-Nie martw się pani. Koń mego ojca był większy i był trochę dziki. A mimo to zawsze pozwalał się dosiadać.- nie wiedzieć czemu to dziewczynka uspokajała Venorę a nie na odwrót, choć w głębi serca Venora czuła, że nie ma się o co martwić, gdyż Arsen jest bystra i dość zaradna.
-Do zobaczenia niebawem. Lady Venoro, proszę mi obiecać, że mój ojciec wróci do domu…- dodała na koniec.
- Zrobię co w mojej mocy - odparła jej paladynka. - Nie zatrzymuj się, jedź prosto do świątyni Helma. Nie wahaj się pytać strażników o drogę - dodała.
Panna Oakenfold poczekała aż wieśniaczka wyjedzie i dopiero wtedy udała się do miejsca wypoczynku.

Weszła do chaty i przeszła przez korytarz nawet nie zwracając uwagi na gospodarza. Od razu skierowała się do pokoju, który zajmowała Liamm.
Stając przed drzwiami zapukała w nie.
Jedyne co odpowiedziało Venorze to echo pustego pokoju. Rycerka zapukała raz jeszcze ale sytuacja nie uległa zmianie.
- Liamm, musimy porozmawiać - odezwała się zniecierpliwiony Venora po raz kolejny stukając w drzwi. - Otwórz proszę.
Niestety mimo szczerych chęci Venory, jej towarzyszka albo ciągle ją ignorowała, albo zwyczajnie jej nie było w środku. Można było spokojnie uznać, że paladynka poirytowała się. Nacisnęła klamkę by spróbować wejść do środka. Drzwi były otwarte i Venora bez problemu dostała się do izby. Liamm najwyraźniej nie spodziewała się tak stanowczego kroku ze strony rycerki. Venora rozejrzała się po pomieszczeniu, które było dokładnie takie samo jak jej izba. Lia rzuciła w kąt plecak i zniknęła. Jedyne co Venorze rzuciło się w oczy to otwarte na oścież okiennice.
- No to tyle jeśli chodzi o nie wychodzenie nocą - westchnęła rycerka przechodząc przez pokój do okna. Gdy do niego doszła ostrożnie wychyliła się by spojrzeć w dół.
Liamm nie leżała na ziemi pod oknem. Daleko było jej do tropiciela, więc od razu zaniechała pomysłu by zacząć szukać zagubionej towarzyszki, która nie raczyła poinformować jej o swoich planach.
Jej nieobecność mocno komplikowało życie paladynce, ale cóż mogła na to poradzić?

Venora wyszła z pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Postanowiła jednak skorzystać z propozycji gnoma. Musiała odpocząć i potrzebowała by ktoś obudził ją gdy będzie taka konieczność, a starcowi z zajazdu nie ufała ani trochę. Wróciła do siebie, zabrała plecak i wyszła by przenieść się do chaty Bena z Lantanu. Tam zdejmie zbroję i odpocznie do nocy lub krócej jeśli nieproszeni goście przyjdą wcześniej.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline