Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2016, 22:59   #205
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Z delikatnym uśmiechem ozdabiającym jej twarz Laurienn przyglądała się dziewczynie, która do niej podchodziła. Zastanawiało ją... Nie. Ciekawiło i wręcz fascynowało ją co też takiego Moc chciała jej powiedzieć wskazując właśnie tą osobę.
Jedi wstała ze swojego miejsca i gestem dłoni wskazała padawan by podeszła do siedzeń które zajmowali słuchacze wykładu. Sama również tam podeszła. Usiadły w pierwszym rzędzie, a w tym czasie sala opustoszała z pozostałych uczniów. Między nimi znajdowała się przestrzeń jednego wolnego fotela. Laurenn siedząc bokiem na fotelu, by patrzeć na Ziję, parła się ręką o oparcie siedziska.
- Opowiedz mi o sobie, chciałabym ciebie poznać - powiedziała Hayes uśmiechając się ciepło do zeltronki.
Młoda padawan nagle skuliła się w sobie i sięgneła ku swoim ramionom, jakby się zawstydziła swoich blizn i chciała je ukryć.
- A… - zaczeła powoli - a co chciałaby m-mistrzyni o mnie wiedzieć? W-wszystko miał opisane m-mistrz A-Atton - zaczęła się lekko jąkać, ale to tylko dodawało jej uroku. Zeltronowie byli wprost niesamowitą rasą.

Laurienn pokręciła głową.
- To tylko bezosobowe dane - odparła jej. - Statystyka - wzruszyła ramionami. - A ja chciałabym poznać cię z twoich słów - uśmiechnęła się przyjacielsko i rozsiadła się wygodniej na fotelu.
- A-ale co dokładnie m-mistrzyni? - sama pewnie nie wiedziała od czego zacząć.
- Skąd pochodzisz? Jak wyglądało twoje pierwsze spotkanie z Mistrzem Randem? - zadała pytania pomocnicze.
- Z Zeltros - odpowiedziała, ale Jedi mogła być pewna, że to albo kłamstwo albo nie pełna prawda. - M-mistrz R-Rand znal… spotkał mnie na Trandoshy - uciekała ze wzrokiem po ścianach i posadzce. - Tam rozpoznał we mnie Moc i zabrał mnie tutaj.

Na tą chwilę Laurienn nie miała pojęcia ile dzieliło Zeltros od Trandoshy i czy wogóle. Nie chciała zbyt naciskać na dziewczynę więc ostrożnie dobierała słowa oraz ton swojego głosu.
- Moc jest w tobie silna, to prawda - skinęła głową Jedi. - Na Trandoshy? - powtórzyła po niej. - Co tam robiłaś?

Przymknęła oczy i przełkneła ślinę. Skupiła się, zbierając odwagę.
- Byłam niewolnicą, po tym jak mój ojciec przegrał mnie w zakładzie w pazaaka. Należałam do Trandoshanina imieniem Jhezdoo. Wyżywał się na mnie… w każdy z sposobów. Mistrz Atton mnie od niego zabrał - całość wypowiedziała prawie jednym tchem. Kiedy skończyła otworzyła oczy i spojrzała na Hayes wyzywająco, jakby oczekując jakiejś konfrontacji.

W spojrzenie Laurienn wkradło się współczucie, które zaraz zamaskowała spokojem. Podejrzewała, że dziewczyna nie chce współczucia i użalania się nad jej losem. Tak właśnie ją postrzegałaa Jedi.
- Przykro mi, że nie znaleźliśmy ciebie wcześniej - odparła i położyła dłoń na ramieniu padawan. - Mam nadzieję, że jest ci tu dobrze - dodała z troską jej się przyglądając.

- Tak. Mam wszystko czego mi trzeba. Wielu rzeczy wciąż się uczę - wyprostowała się. - Mam zamiar zostać potężnym Jedi i zanieść pożądek w każdy kraniec Galaktyki - w jakiś sposób Hayes wiedziała, że dziewczyna nie rzuca słów na wiatr. Inna sprawa jak bardzo skutecznie ten porządek będzie ostatecznie szerzyła.

Oczami wyobraźni Laurie widziała jak za dziesięć, może pietnaście lat... Albo i już za pięć, Zija z mieczem świetlnym w ręku szerzy prawo i porządek przez cały znany świat. I to niezależnie czy się to komuś podoba czy nie. Z pewnością liczebność Trandoshów wtedy spadnie i to dość drastycznie.
Jedi już otworzyła usta by powiedzieć coś mądrego, ale wstrzymała się. Wiedziała, że rany dziewczyny są za świeże by poruszać problemy egzystencjalne. Musi się wpierw oswoić, zaufać Akademii i tym którzy ją stanowili.
- Wiem, że dasz radę - uśmiechnęła się do Ziji. - Moc podpowiada mi, że możesz uczynić wiele. Cieszy mnie, że będziesz się tu uczyć. Masz już wybranego Mistrza prowadzącego? - zapytała na koniec.
- Jeszcze nie - pokręciła głową. - Zainteresowanie wyraziły mistrzynie Brianna i Visas. Obie twierdzą, że mam bardzo duży potencjał - po raz pierwszy podczas tej rozmowy lekko się uśmiechnęła i dzięki temu cała buzia jej pojaśniała.
- Jeśli ci życie miłe to wybierz Visas - odparła jej z powagą Laurie. Zaraz jednak się roześmiała. - Brianna daje wycisk straszny, ale jak ktoś ma talent do szermierki to będzie to bułka z masłem i niewątpliwie czysta przyjemność - mrugnęła do Ziji.
Tym razem już dziewczyna nie mogła się powstrzymać i parsknęła śmiechem.
- Nie jest u mistrzyni Brianny tak źle, choć nie dziwie się, czemu masz o niej takie zdanie. Zdążyła się podzielić twoimi osiągnięciami na pierwszej z lekcji - wyszczerzyła się już zupełnie, ale dodała też szybko nieco poważniejszym tonem - Mistrzyni. - poprawiając się, że nie rozmawia z koleżanką.

- Widzę, że sława mnie uprzedza - westchnęła Laurienn. - Tak, Mistrzyni starała się, ale z takim beztalenciem szermierczym jak ja to nawet ona nic nie mogła poradzić - wzruszyła ramionami z bezsilnością. - I co wam mówiła? - zapytała z zaciekawieniem padawan. - Pokrzepiała wszystkich młodych, żeby się nie martwili, bo na pewno nie będą tak źli w tym jak Hayes? - odpowiedziała sobie sama i parsknęła śmiechem. - Nigdy, ale to nigdy jej nie wierzcie jak powie, że ktoś posługuje się mieczem gorzej niż ja - mrugnęła do dziewczyny.

Zija zahihotała, aż łzy rozbawienia pojawiły się w kącikach oczu.


***

- Wiesz, to jest OBH, na tym kanale puszczają filmy pełne przemocy i seksu, a krew leje się strumieniami - stwierdziła Brianna z powagą na pytanie Laurienn czemu za każdym razem, gdy siada do swojego serialu to uprzednio wygania wszystkich padawanów z sali wspólnej.
- Aha - odparła Hayes jakby nagle wszystko stało się dla niej zrozumiałe. Ale tak nie było. Nie miała pojęcia co Briannę tak ciągnie to oglądania tego dzieła galaktycznej kinematografii. Może rzeczywiście powinna obejrzeć wszystko od początku… Nie, aż tak jej się nie nudziło.
- Czyli ta Lizbeth, ona jest z tym Iggym? - zapytała Jedi by podtrzymać rozmowę.
Mistrzyni dosłownie palnęła się w czoło.
- No coś ty! Igi to jest typowy comic relief! Ona leci na takiego Jacka. Koleś jest rycerzem z ichniego wschodu, ale czuję, że z nim jest jakaś grubsza sprawa związana. Ten jego miecz jest magiczny w jakiś dziwny sposób.
- Aha… - odparła jej Laurie bez przekonania.

***


Miała za sobą ciężki dzień…

Lecz zaraz zaśmiała się na tą myśl.

- No tak, bo wykładanie na Akademii, rozmowy z padawanami i oglądanie seriali z Mistrzynią jest dużo bardziej męczące niż zarządzanie ogranizacją przestępczą - skomentowała samą siebie Laurienn. Jednak jakby się z tego nie śmiała, to nie mogła ukryć faktu, że teraz szybko się męczyła. A pomyśleć, ze miała głupi pomysł, że pociągnie swoją przykrywkę nawet będąc w ciąży...
"Tak, nawet mi zdaża się mieć cholernie durne pomysły" pokręciła głową na własną głupotę. Za każdym razem gdy o tym myślała to cieszyła się niezmiernie, że powiedziała wtedy Micalowi o ciąży, a on definitywnie zakończył jej misję.

Przeszła przez pokój, który dzieliła z ojcem jej dziecka i skierowała się do łazienki. Wzięła krótką, ale odprężającą kąpiel. Wspomniała jej się odnowa biologiczna na Manaam... Tam to dopiero miała relaks...
Hayes z niczym się nie śpieszyła. Miała czas. Zadbanie o swoją cielesność zabrało go sporo. Lecz i tak, gdy wróciła ubrana już do snu do pokoju to nikt tam na nią nie czekał.
Głupie myśli pojawiły się w głowie Laurienn.
"To przez tą ciążę" stwierdziła chcąc odpędzić tamte nieprzyjemne myśli... Przecież mogła spróbować spojrzeć w Moc...
Pokręciła głową. Odcięła się od tych głupot.

Wzięła ze stolika swój wierny datapad i razem z nim skierowała się do obszernego łóżka. Usiadła na brzegu i zaczęła mościć sobie miejsce. Ułożyła poduszki by mieć o co się oprzeć i dopiero usadowiła się na miejscu. Przykryła się. Położyła datapad na kolanach i… W sumie to powinna iść spać…
Ale nie chciała, choć czuła senność. Postanowiła poczekać.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline