Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2016, 12:48   #76
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Przyglądała się zbroi płytowej z podziwem. Była dokładnie tym czego teraz najbardziej potrzebowała. I tym o czym marzyła by kiedyś posiadać. Dotknęła zimnego metalu pokrytego warstwą oliwy, którą był pokryty dla zakonserwowania na czas przechowywania w zamknięciu. Musiała przyznać panu Bardock, że miał rację i o ile sztylet byłby tylko pamiątką leżącą w jej celi po wieczne czasy, to już zbroja była nadzwyczaj trafionym podarkiem. Do tego paladynka miała przeczucie, że zbroja nie tylko była piękna i zapewne wytrzymała, lecz również musiała stać za nią jakaś historia. Z miejsca miała ochotę ją przymierzyć, ale powstrzymała się, bo wiedziała, że nie powinna.

- Jestem niezwykle wdzięczna za ten prezent. Obiecuję dobrze go wykorzystać i starać się by służył mi jak najdłużej - powiedziała i uśmiechnęła się do mężczyzny. - Obawiam się, że gdyby medyk mnie doglądający zobaczył, że targam tą zbroję to mocno by się na mnie zezłościł. Dlatego też wdzięczna będę za dostarczenie jej do świątyni - dodała z lekkim rozbawieniem w głosie. - Cieszy mnie też niezmiernie, że udało się odnaleźć pana pracownika. Gdyby potrzebował leczenia to proszę mi tylko powiedzieć, a zajmę się tym osobiście - zapewniła.
-Oczywiście. Przekażę.- odrzekł -No i co teraz lady zrobi? Będziecie ścigać tego jaszczura? To on był za wszystko odpowiedzialny?- pytał z ciekawości.
- Najpewniej tak właśnie będzie - odparła nie wchodząc w szczegóły. Nie bardzo chciała rozpowiadać jakie zamiary miał jej zakon co do sprawy smoczydła, ani tym bardziej wspominać o zadaniu jakie otrzymała. - Liamm mówiła kiedy wróci? - zapytała chcąc zmienić temat.
-Nie. To duża dziewucha i raczej nie mówi staruszkowi co robi po za domem. Pewnie włóczy się z tymi dzikusami po lasach. Cholerni druidzi, czy czort ich tam wie co…- wzruszył ramionami.
- Panu też nie mówiła czym się zajmuje? - dopytała z pewną dozą zmartwienia w głosie. Mężczyzna pokręcił tylko przecząco głową.
Venora westchnęła.
- Pozostaje więc mieć nadzieję, że nie wpakuje się w żadne kłopoty - uśmiechnęła się ciepło do pana Bardocka. - Czas na mnie. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za ten prezent - spojrzała na pancerz uradowana niczym dziecko które dostało kosz łakoci.
-Chociaż kiedyś coś wspominała o jakimś Mortimerze. Nie mam pojęcia kim jest, lecz mówiła o nim wyniosłym tonem, jakby znajomość kogoś takiego było dla niej czymś bardzo cennym, godnym pochwały.- rzekł odprowadzając kobietę do wyjścia -Cieszę się, że mogłem jakoś się przydać.- rzekł na koniec.
- Mortimer... Niestety nie znam nikogo o takim imieniu - pokręciła głową. - Obiecała mi przy najbliższej okazji opowiedzieć czym się zajmuje - skinęła głową do mężczyzny. - Mam nadzieję, że na trakcie już nikt nie będzie atakował transportów - powiedziała i żegnając się wyszła.

[media]http://img01.deviantart.net/fa22/i/2014/153/e/5/concept___street_view_2__update__by_gycinn-d7kq1zy.jpg [/media]

Znalazła się na ulicy i zaraz rozejrzała się po pobliskich kamienicach. Po krótkim namyśle ruszyła przed siebie. Cały czas była pod wrażeniem tego co dostała od handlarza. Kiedyś, nim jeszcze otrzymała tą zbroję, którą tak niedawno rozpuścił kwas w ślinie jaszczura, nieśmiało spojrzała u płatnerza na stojak ze zbroją płytową, ale suma jaką trzeba było za nią zapłacić była, jak dla niej, horrendalnie wysoka. Bardock natomiast dał jej coś co musiało być jeszcze cenniejsze. Czuła się przez to trochę nieswojo. Wcale nie uważała że to co zrobiła w wiosce było warte aż tak kosztownego prezentu.
No nic, Venora nie miała w zwyczaju odmawiać przyjęcia podarku.
I zatrzymała się w miejscu przypominając sobie, że miało coś na nią czekać w warsztacie, przekazać miał jej to półelf. Paladynka spojrzała za siebie wahając się bardzo czy powinna tam wrócić.
W końcu ciekawość wzięła górę i panna Oakenfold ruszyła na powrót do domostwa Bardocków, tym razem jednak zachodząc od strony warsztatu.

Drewniane drzwiczki porośnięte były bluszczem, który z resztą oplatał cały płot, wysoki na niemal dwa metry. Venora znała drogę, nie tak dawno temu wychodziła tędy z posiadłości w towarzystwie Liamm. Zielony trawnik o pięknym, soczystym kolorze był tak samo jak tamtego dnia obsypany pyłem i wiórami drewna. Niewielki budynek warsztatu, wypełniony był meblami, oraz innymi, stolarskimi wyrobami. Venora ujrzała czworo pracowników, wśród nich był i półelf. Średniego wzrostu mężczyzna o wątłej posturze od razu zauważył rycerkę i powitał ją pokłonem.
-Liamm mówiła, że może mnie odwiedzisz pani.- rzekł przyjemnym dla ucha głosem -Nazywam się Leopold, ale możesz mi mówić Leo.- dodał po krótkiej chwili. Półelf nie był w mniemaniu zbyt przystojny, lecz gdy Venora spojrzała kątem oka na płaskorzeźbę wyrytą w masywnych, drewnianych drzwiach, przy których pracował zrozumiała, że bogowie poskąpili mu uroku osobistego, ale nadrabiał to ogromnym talentem i smykałką stolarską.
-Mam coś dla ciebie pani, lecz nie mogę teraz po to pójść. Pan Bardock chyba by mnie zatłukł.- zażartował -To miecz. Należał do mojego przyjaciela, lecz ten od dawna jest mi dłużny przysługę. A jako, że ja jestem dłużny przysługę Liamm, wychodzi na to, że nowym właścicielem ostrza jesteś ty, pani.-
"Za to Liamm miała być przysługę winna mi za sztylet, który zgodziłam się by wzięła" Venora pokręciła głową z rozbawieniem. Akurat w tamtym momencie była tak zaaferowana walką, którą wtedy stoczyły, że sama jak przez mgłę pamiętała swoje własne słowa. Po prawdzie to nawet nie mówiła tego całkiem serio. Lecz panna Bardock uznała to za poważny warunek i teraz się spłacała z długu. I w ten właśnie sposób paladynka uświadomiła sobie, że przysługa może być niczym waluta, pieniądz który wędruje od jednej ręki do drugiej.

Mężczyzna wytarł rękawem pot z czoła i wziął głęboki wdech -Jeśli chcesz udać się po to sama skierujesz swe kroki w stronę dolnego miasta. Tuż za bramą, skręcisz w uliczkę w lewo. Pójdziesz nią prosto aż zauważysz po prawicy tawernę. Pierwsza chata za nią to dom mego starego znajomego Otta. Powiedz, że ja cię przysyłam po miecz. Pewnie będzie marudził i się wykręcał, lecz nie daj się pani zwieść gadaniem o okrutnym losie, czy wiecznej tułaczce pod górkę. To stary kanciarz, a przy okazji ma gadane i pewnikiem będzie chciał potraktować cię pani jakąś bajką o zrujnowanym pechowcu- przestrzegł ją od razu -Myślę, że bez problemu spotkasz go w jego domu- dodał na koniec.

Już miała przytaknąć, już miała ruszyć we wskazanym kierunku, ale wstrzymała się. Po pierwsze miejsce, po drugie osoba. Otóż w ostatnim czasie miała talent do przyciągania problemów. Nie że nie cieszyło ją rozwiązywanie ich i przynoszenie pomocy skrzywdzonym i bezbronnym. To akurat było tym co stanowiło paliwo dla jej działań. Nie, żeby dla poklasku robiła to, po prostu lubiła patrzeć jak na zmartwione dotąd twarze powraca uśmiech i radość.
Lecz teraz miała na głowie poważne zadanie, a znając ją, to oczami wyobraźni widziała jak tylko wkracza do dolnego miasta to niby przypadkiem kogoś potrąci i ostatecznie okaże się, że odkryje kto jest wielkim szefem podziemnego światka...
"Wolałabym się czymś takim zająć za tydzień" aż ją głowa rozbolała od tych myśli.

- Dziękuję ci Leo - odpowiedziała mu z ciepłym uśmiechem. - Nie ukrywam, że miecz jest tym czego mi teraz bardzo potrzeba - westchnęła. - Chętnie bym poszła po niego sama, ale... No cóż, obawiam się, że mogę mieć nie mniejsze problemy od ciebie jeśli mój medyk zobaczy mnie dziś z mieczem w ręku. Jeszcze pomyśli sobie, że pomimo jego nakazu odpoczynku postanowiłam trenować to z miejsca mnie prześwięci - powiedziała rozbawionym głosem. - I no cóż, jedyne co mi pozostaje zrobić to zaprosić ciebie i Liamm kiedyś do karczmy, postawić kilka piw. Ale to dopiero jak wrócę z Grumgish - dodała z uśmiechem. -[i] Pan Bardock również podarował mi nie małą rzecz. Poprosiłam go, żeby dostarczył mi ją do świątyni. Zapewne będziesz wiedział kiedy to zrobi to proszę, żebyś wtedy też miecz dołączył. Wkrótce wyruszam z miasta, więc muszę się już zbierać, bo niewiele czasu mi zostało by wszystkie najpilniejsze sprawy załatwić.

-Jak sobie życzysz pani. Dzisiaj po pracy udam się po mo… Twój oręż i dostarczę ci go wraz z przesyłką pana Bardocka. W sumie, to może pozwoli mi osobiście zanieść to wszystko. Nigdy nie widziałem placu świątynnego Wiecznie czujnego, po za budynkiem świątyni wystającym wysoko nad murami waszego przybytku. No to nic. Wracam do pracy i życzę ci lady miłego popołudnia. Do zobaczenia.- odrzekł półelf, by po chwili wrócić do pracy nad wielkimi drzwiami.
- Do zobaczenia - pożegnała się z uprzejmym skinieniem głowy i zostawiła go by mógł spokojnie zająć się swoją pracą. Odchodząc jeszcze raz spojrzała na jego dzieło. Doceniała talent jaki miał w rękach.

Venora opuściła włości Bardocków i powoli ruszyła ulicą. Rozmowa z Leo uświadomiła jej, że nie ma ochoty kręcić się po mieście, a dzięki chojności Liamm i jej ojca praktycznie odzyskała swoje uzbrojenie. Co więcej było ono teraz o niebo lepszej klasy niż nawet mogła się kiedykolwiek spodziewać. Pomyślała o glejcie jaki dostała od sir Aleksandra i tylko się uśmiechnęła. Skierowała swoje kroki na pobliskie targowisko. Tam rozejrzy się jeszcze za tarczą, metalową najlepiej. Gdy tak szła zastanawiajac się czy może jednak nie spróbować się wyszkolić w posługiwaniu się pawężem, miejsce w którym się znalazła przypomniało jej o niedawnym spotkaniu z tajemniczym półorkiem.
"Może tylko mi się przewidział?" przeszło jej przez myśl. Uznała, że gdy znajdzie się w tamtej okolicy to spróbuje się rozejrzeć, może dostrzeże kim on był. Może jakimś sprzedawcą? Wtedy przynajmniej przestanie się nad tym zastanawiać. Chyba że znów Martin jej przeszkodzi. Uśmiechnęła się ciepło na wspomnienie chłopaka i jego troski o nią.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline