-
Dobra, damy im chwilę - stwierdziła siedząc za osłoną, zza której nie byli widoczni dla żadnej ze stron konfliktu. W tym czasie jeszcze raz sprawdziła czy wszystko ma przy sobie: blaster przy pasie, oba miecze w rękach, papierosy i zapalniczka…
Rin chwilę się wahała czy nie sięgnąć po swoją używkę. To by jej pomogło przeczekać by wybadać odpowiedni moment, ale z drugiej strony stałaby się idealnym celem dla snajperów, których zapewne już rozstawili po kątach. A póki mieczy nie miała włączonych to nawet dla niej taki pospolity “kamper” stanowił zagrożenie.
Tymczasem wymiana ognia przybierała na sile wraz z zbliżaniem się przeciwników. Piechociarze mając przewagę liczebną nałożyli tak mocny ogień zaporowy, że komandosi Floty nie mogli nawet wystawić głów zza swoich kryjówek. Huk i jazgot boltów robił się coraz mocniejszy. Czołgi strzelały już bez rozkazu zawalając kolejne budynki.
W tym całym chaosie ciosy wymieniali Ton Lar z Torrekiem. Oficer piechoty walczył teraz dwoma ostrzami, szkarłatnym i srebrnym. Choć keldor był ewidentnie zepchnięty do defensywy, to jednak radził sobie całkiem dobrze.
Mroczna Jedi przyglądała się tej potyczce ze swojego ukrycia. W skupieniu oceniała możliwości obu. Wprawnym okiem odnajdywała luki w ich obronie jak i to jaki styl walki każdy z nich preferuje. Jednocześnie, kątem oka, wypatrywała drugiego ze wspomnianych Sithów. Chciała poczekać aż się ujawni, pokaże co potrafi. Lecz niespokojna natura kobiety wzięła górę nad nią i Rin, nie mogąc się już dłużej opanować, wyskoczyła zza swojego ukrycia.
Razem z pojawieniem się jej sylwetki zajaśniały dwa ostrza świetlne.
Kobieta odbiła pierwszy bolt jaki poleciał w jej stronę, później drugi. Wyglądało to jakby odganiała natrętne muchy. Z nisko pochyloną postawą, na ugiętych nogach, przebiegła przez plac w kierunku najbliższego czołgu. W jednej chwili w jej stronę poleciała cała chmara pocisków. Nie sposób była wszystkich odbić, ale też wcale nie zamierzała tego robić. Nadstawiła oba ostrza odbijając część z powrotem w stronę strzelców, a resztę po prostu ominęła robiąc nagłe uniki.
Sposób w jaki szła i pewność z jaką to robiła wskazywało, że nie jest to dla niej pierwszy raz. Mroczna Jedi dotarła do martwego punktu czołgu i dopiero wtedy wskoczyła na niego. Zielonym mieczem osłaniała się, fioletowym za to zrobiła mocny zamach i wbiła go w nasadę działa.
Powszechnie uważano, że miecze świetlne przecinały wszystko co napotkało ich ostrze z niesamowitą łatwością. Oczywiście było to prawdą w wielu przypadkach, ale nie w każdych. Miecz świetlny był po prostu emiterem czystej plazmy, która w ułamkach sekund przepalała wszystko co weszło z nią w kontakt. Pomijając naturalne własności kortosis czy beskaru, to każdy metal ulegał degradacji. Gdy jednak stop durastali był wyjątkowo wytrzymały, a zastosowana grubość pancerza odpowiednio gruba, to przy zbyt szybkim cięciu, plazma nie nadążała z wypalaniem, pozostawiając jedynie powierzchowne uszkodzenia. Dlatego odpowiednio gruby pancerz czołgu, był świetną osłoną nawet przed użytkownikiem Mocy, dzierżącym tradycyjną broń Jedi i Sith.
Jednak Airine wiedziała to wszystko. Składało się na to zarówno szkolenie w Zakonie Jedi, jak i jej doświadczenia z Wojen Mandaloriańskich. Dlatego nie poprzestała na gładkim machnięciu, ale pozwoliła niecałą sekundę popracować swojemu ostrzu, by nie musieć poprawiać cięcia.
Działo odpadło z hukiem, obijając się jeszcze o pancerz czołgu. Znajdujący się na jego tyłach żołnierze Cesarstwa natychmiast podnieśli się, kierując lufy swoich karabinów w Rin. Było ich ośmiu, zdecydowanie zbyt dużo, nawet jak na nią. Nim oddali jednak pierwszą salwę, błyskawica Mocy poraziła dwóch z nich, zrzucając ich na ziemię. Cathan był tuż za jej plecami z wysoko uniesionym mieczem. Rin od razu wykorzystała przewagę jaką dał jej chłopak. Dawne instynkty zaczęły z niej wychodzić, gdy pozwalała ponieść się ciemnej stronie Mocy. Mroczna z radością bijącą z twarzy doskoczyła do porażonych i zamaszystym ruchem fioletowego ostrza cięła w nich. Dwa ciała żołnierzy upadły w czterech kawałkach. Zielone ostrze zatoczyło młynek osłaniając Rin od blasterów pozostałych napastników. Wtem kobieta rozłożyła ręce i fala Mocy z wielką siłą rozrzuciła ich na boki. Zaskoczeni nie zdążyli nawet się podnieść gdy kobieta jednym susem znalazła się przy nich. Rin z beznamiętnym spojrzeniem cięła swoimi mieczami w ich gardła. Widać było, że nie to sprawiało jej przyjemność z walki.
Po unieszkodliwieniu ich Rin wskoczyła za zasłonę jaką robił dla niej uszkodzony czołg by na chwilę odetchnąć od uciążliwych boltów skierowanych na nią.
-
Cathan, melduj jak dojrzysz tego Sitha - krzyknęła do chłopaka po czym wychyliła się by ocenić jak keldor sobie radzi i wypatrzyć swój kolejny cel.