Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2016, 12:29   #84
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dziwnie się czuła podczas śniadania. Nie przywykła do bycia w centrum uwagi wszystkich. Przez to, że co chwilę ktoś ją zagadywał by opowiadała o swoich przygodach, posiłek zajął jej znacznie dłużej niż zazwyczaj. Nie do końca rozumiała swojej sławy bo przecież wykonywała swoje obowiązki, każdy na jej miejscu zrobiłby podobnie. Tak przynajmniej myślała rycerka, która nie dla sławy i bogactwa niosła prawo i porządek w świecie, w którym przyszło jej żyć.
Zupełnie za to nie rozumiała zachowania Ludwika. Był na nią zły i ewidentnie wrogo nastawiony. Ale czemu? Czyżby za śmierć jego giermka? Nie... Podczas swoich wieczornych rozmyśleń w łaźni również temu rycerzowi poświęciła chwilę. Jej zdaniem Ludwikowi nie chodziło o giermka, nim nie wiele się przecież przejął, rzucił się na ratunek wieśniaków by tylko Venorze nie przypadł cały splendor.
Jego pech, że w świątyni wyczekiwał jaszczur wielki niczym góra i gdyby on był na jej miejscu to może teraz jego by wysyłali z wojskiem na walkę z goblinami... Lecz gdyby się tak nad tym zastanowić to on nie miałby tego szczęścia co ona i z jego twarzą kwas zrobił to co powinien: wypalić ją całą, łącznie z oczami, doprowadzając do śmierci lub bardzo dotkliwego kalectwa.

Ale czemu Ludwik twierdził, że podawała się za kogoś kim nie była? Czyżby przełożeni wspomnieli mu o swoich przypuszczeniach co do jej pochodzenia? Czy sir Kreigh podzielał zdanie swego podwładnego? Panna Oakenfold nie bardzo się orientowała w tym kto z kim się lubi albo nie. Nagle zaczęła się zastanawiać czy jej własny mentor, sir Morimond, ma jakieś sympatie i antypatie w świątyni, czy one mogą mieć wpływ na to jak ją inni postrzegają...

"Powinnam przestać się nim przejmować" zganiła się w myślach Venora, gdy stała już w bibliotece i rozglądała się za Henkiem. Idąc korytarzami wypełnionymi półkami z książkami, starając się nie zahaczyć mieczem o żadne ze stojących pomiędzy regałami biurek, wspomniała się jej jeszcze rozmowa z Augustem. Odradzał jej Virga, ale nie brała go przecież dla jego wartości bojowej tylko ze względu na doświadczenie, wiedzę i umiejętności leczenia. Bez wahania potwierdziła, że chce go.

"Jest" rozpogodziła się widząc na drugim końcu sali mężczyznę, który idealnie pasował do opisu jaki przedstawił jej Arthon. Nie zrażona ostrzeżeniami co do osobliwego zachowania jakim miał się owy Henk cechować, Venora pewnym krokiem podeszła do niego.
- Witaj, jestem Venora Oakenfold, paladynka zakonu Helma. Czy na imię jest ci Henk? Szukam go, bo mam kilka pytań - odezwała się uprzejmym tonem, na koniec uśmiechnęła się przyjaźnie.

Mężczyzna wzdrygnął się, gdy tylko usłyszał za plecami głos kobiety. Spojrzał lekko speszony na Venorę, lecz szybko przybrał poważną minę i znów skierował wzrok na najwyższe regały z księgami -Zaiste jestem Henk. Zaiste, że skoro masz kilka pytań to przybyłaś tutaj i szukasz Henka. Zawsze tak jest. “Henk a słyszałeś o tym?”, “Henk, wiesz gdzie znajduje się to?”, “Henk jak rozpoznać tamto…” pokręcił głową z politowaniem i znów spojrzał na Venorę -Jeszcze tu jesteś? Pytaj i nie trwoń mojego cennego czasu, bo zajęty żem.
Zachowanie mężczyzny rozbawiło paladynkę choć pewnie on sam chciał ją nim do siebie zniechęcić by zostawiła go łaskawie w spokoju.
- Więc postaram się nie zająć za wiele czasu - panna Oakenfold uśmiechnęła się szerzej. - Potrzebuję identyfikacji magicznej broni - poklepała dłonią po uwiązanym jej pasa mieczu. - Oraz wiedzy na temat symbolu, na który napotkałam parokrotnie w trakcie ostatnich dni. Od czego możemy zacząć? - zapytała uprzejmie.
-Moje życie to kontinuum, dlatego jestem kim jestem w każdym przedziale czasowym. Wiedza to skarb. Więc jestem bogaczem. Jestem większym bogaczem od kogokolwiek znasz. A słyszałaś o takim jegomościu, jak Elminster? Zakładam, że nie jesteś ciemnotą, skoro nosisz emblematy zakonne, a to znaczy, że wiesz kim jest Elminster…- sam sobie odpowiedział -To nędzarz i biedak w porównaniu ze mną. Ale to ogromne brzemię. Każdego dnia przychodzi do mnie kilkanaście takich Veron jak ty. Pytają, pokazują, a kiedy już im udzielę odpowiedzi, nie dziękują lecz zadają kolejne pytania, gubiąc się w tym czego się dowiedzieli…- wzruszył ramionami bezradnie -Nie, nie wydaje mi się, żeby tym razem było inaczej. No ale nic. Pytaj. Pytaj, a ja odpowiem- rzekł zrezygnowanym tonem, wyciągając ręce po miecz.

Paladynka zignorowała przeinaczenie jej imienia. Spojrzała na jego ręce, które wyciągnął ku niej, po jej oręż. Venora powoli wyciągnęła półtoraka z pochwy i delikatnie przekazała mężczyźnie broń w dłonie. Nie było to spowodowane tym by się cackała ze swoją klingą, a tym by przypadkiem nie skaleczyć Henka.
- Przechodził często z rąk do rąk, przez co ostatni właściciele niczego nie byli w stanie mi o nim powiedzieć - stwierdziła gdy mężczyzna trzymał już miecz, a rycerka skrzyżowała przed sobą ramiona wyczekując jego oceny. - Ma na sobie runy których nasz zbrojmistrz nie kojarzy.
Venora spojrzała na krótką chwilę za siebie jakby oczekując, że ktoś tam się czai. Kto wie, może warka ze smoczydłem wyrobiła w niej większą czujność niż do tej pory miała.
- A co do symbolu - znów wzrok skierowała na Henka. - Jest to dłoń. Podobna do tej będącej znakiem Helma czy Torma lecz ta jest biała. Pierwszy raz ją napotkałam w jaskini gobliniej hordy.

-Te runy… Znam je… Widziałem je niegdyś na rycinie…- ewidentnie się ożywił i podekscytował, najwyraźniej nie podejrzewając, że będzie miał przyjemność oglądać miecz na własne oczy -Ten miecz to Zguba Czartów, pradawny miecz wykonany przez elfiego kowala z wyspy Evermeet. Ostrze było nasycone boską mocą samego Correlona - boga opiekuna elfów.- Henk złapał miecz za rękojeść, gładząc opuszkami palców po delikatnie wyrytych runach -Miecz stracił swoją moc. To zwykła stal z niezwykłą historią. Kiedyś prowadził właściciela do boju przeciwko demonom.- rzekł po czym oddał ostrze właścicielce -Biała ręka może oznaczać wszystko. To bardzo powszechny symbol wśród kultystów na całym Torilu.- zmienił temat -Gobliny to bardzo prymitywne stworzenia, każda horda musi mieć swój sztandar, ale wśród tak gruboskórnych prostaków ciężko o artystę, który mógłby stworzyć znak rozpoznawczy z polotem- wzruszył ramionami.

Na twarzy paladynki wpierw pojawiło się zaskoczenie, później duma, a na koniec zawód na wieść, że miecz stracił magię, która była w nim zaklęta. Szkoda jej było, że Zguba Czartów stał się już tylko tym co było widać - mistrzowsko wykonanym mieczem półtoraręcznym.
- A może warto mu się dokładniej przyjrzeć? - nie poddawała się po werdykcie Henka i co było u niej niecodzinne, powiedziała to nalegając by to zrobić. - Użyć magicznej identyfikacji? - dopytywała dalej, chwilowo pomijając temat białej dłoni z gobliniej jaskini.

-Moja droga…- oburzył się mężczyzna -Przeczytałem w życiu więcej ksiąg niż możesz sobie wyobrazić. Jeśli coś wiem na jakiś temat, to wiem wszystko. Jestem wybrańcem Oghmy, a gdyby to nie było bluźnierstwo mógłbym stwierdzić że jego potomkiem- mówił z nieskrywaną dumą -I jeśli mówię, że miecz stracił swoją magię, to żadne tam magiczne sztuczki nic więcej ci nie powiedzą niż Henk - złoty rozum naszego stulecia…- lekko dygnął teatralnie.

Venora posmutniała. Uznała, że spróbuje jeszcze porozmawiać o tej broni z jakimś magiem oferującym swoje umiejętności w górnym mieście.
- Dobrze więc - odebrała miecz i ostrożnie skryła go w pochwie. - Co do symbolu to nie gobliny go wymyśliły. Prędzej smoczydło, dla którego pracują.
Jednak przechwałki Henka przypomniały jej o innej, bardziej osobistej sprawie.
- A czy możesz mi wskazać gdzie znajdę księgi poruszające temat planokrwistych? - ale zapytała o to z poczuciem winy bo przecież wspomniała, że ma do niego tylko dwa tematy, a teraz znikąd wyskoczyła z trzecim.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline