Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2016, 08:25   #70
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Pani Genowefa poprowadziła Chloe do zupełnie innych drzwi, za którymi skrywał się niewielki balkonik. Wisiał on na zewnątrz młyna, tuż nad wielkim kołem, które mozolnie toczone było przez prąd Rechotki. Widok, choć znacznie ograniczony, wydawał się podniecający. Chłodne powietrze, szum rzeki i skrzypienie mechanizmów budowało jakiś przyjemny nastrój.
- Nie każdy ogląda z tego miejsca rzekę, choć niedaleko stąd jest wzgórze. Latem naprawdę jest tu ładnie i powinna panna nas odwiedzić. Łódką popływać - zagaiła staruszka.
Rację miała starowinka. Widok jaki rozciągał się przed nimi, był malowniczy i przyjemni, nawet pomimo tego, że wszystko skąpane było jedynie w świetle księżyca i mrugających sennie gwiazd. Panienka Vergest wydawała się być zauroczona tym, lecz nie kwapiła zbliżać się do barierki.
- Lato już za pasem - zauważyła gosposia z radosnym uśmiechem. - I choć pływać łodzią nie koniecznie lubię, to bardzo chętnie tu państwa odwiedzę, żeby zobaczyć, jak to miejsce wygląda, gdy już cała przyroda się wybudzi się w pełni.
Genowefa uśmiechnęła się ciepło. Widać, zależało jej na tym by młyn postrzegany był jako zadbany i ładny.
- Możemy wracać. Dam wam wiaderko tłustego mleka, to będziecie mieli na rano. Prosto z farmy naszej pochodzi. Dzisiejsze
Starsza kobieta rozpoczęła ostrożnie drogę powrotną
- To wspaniale - ucieszyła się Chloe. Mając w pamięci nie dalej jak tego poranka o mało, a przez własną nieuwagę, by spadła ze schodów, to teraz silnie trzymała się poręczy. Całe jej szczęście, że był wtedy przy niej ojciec, bo inaczej skończyłoby się to dla niej tragicznie.
- Z pewnością w sierocińcu zrobią z niego dobry pożytek - ciągnęła dalej luźną rozmowę dziewczyna. Wtem przypomniała sobie co obiecała Florze i zaraz gosposia zmartwiła się. Cały dzień zajęło jej zajmowanie się świątynią, więc nie miała nawet chwili, by pójść do karczmy, rzeźnika czy gdziekolwiek, by zaopatrzyć spiżarnię sierocińca, w której tylko echo huczało.
- Jak pani wspomina poprzedniego duchownego? - Chloe zmieniła temat na ten, który bardziej ją interesował.
Obie schodziły po trzeszczących schodach, wśród odgłosów pracującego młyna i gdy już zeszły na dół i weszły do izby, młoda gosposia mogła usłyszeć
- ..no.. i tylko ona. Bo to ona tam głównie przesiadywała - Genowefa zamknęła drzwi zostawiając harmider za nimi. Podreptała do kąta gdzie ustawione były wiaderka przykryte materiałem. Wydobyła jedno, które zachlupotało - Mówią, że w samej koszulinie nocnej latała po mrozie. No wie panienka, w TEN dzień. Zresztą.. od niej pewnie się za dużo nie dowie. Amanda się nią zaopiekowała. Ona może wiedzieć najwięcej.
Wiaderko z mlekiem stanęło tuż przed Chloe.
- Zmęczona już jestem i poszłabym spać, ale muszę czekać na tego nicponia - Zdzicha. Posłałam go do świątyni.. a on jeszcze nie wrócił..
- To ten chłopak co przybiegł po ojca Glaive? - upewniła się gosposia. - Kazałam mu nie wymyślać tylko iść po medyka, ja wtedy jak tylko cicerone się pojawił razem udaliśmy się tu do pana Zbażina - wyjaśniła prędko nieobecność Zdzicha. W międzyczasie pochyliła się nad wiaderkiem i powąchała je. Przyjemny, słodkawy zapach mleka z wieczornego udoju. Gosposia ucieszyła się na samą myśl wypicia szklanki do kawałka chleba. A może nawet znajdą się jakieś herbatniki? Kto wie.
- Jeszcze raz bardzo dziękuję w imieniu świątyni i sierocińca - Chloe dygnęła jak to na dobrze wychowaną pannę przystało. Teraz wystarczyło poczekać na cicerone, by pomógł jej zatargać to do świątyni i nie uronić ani kropli.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline