Cieszę się, że Ci się dobrze gra, mi też się dobrze gra - mija własnie 125. dzień mojej sesji, w której cała kolejka zamyka się w ciągu 2,5 dnia. Nudy nie widzę nawet na horyzoncie. Zresztą gdybym był ciut mądrzejszy prowadziłbym po dziś dzień Księstwa Graniczne (w których i tak już nabiłem rok na liczniku) w pewnie tym samym lub podobnym składzie, ale chciało się próbować nowych rzeczy...
Starałeś się dać wyważoną wypowiedź, ale dalej ma pewne krzywdzące generalizacje.
Liczba słów nie przekłada się na rozmach wątku - w temacie był już przykład "to ja go tnę", teraz dorzuciłeś "zbadajmy korytarz biegnący w prawo". No kurde. Jakbym chciał i miał czas, to poprowadziłbym na krótkich odpisach Birthrighta. Nie byłoby całego tego sztafażu, o który tak zabiegacie (a którego i tak nieraz nie ma w książkach, bo z reguły nie są pisane z myślą o liczbie słów), ale gra dalej byłaby o losach imperiów (czujecie to przemycane założenie, że krótki odpis = prymitywna gra?).
Do brzydkiej generalizacji... Dla mnie zwykle z sesji odpadają osoby, które albo mają za wysokie oczekiwania względem tego typu rozgrywki, albo się rozminęły na którymś etapie z MG, albo po prostu przyszły z popcornem na sesję. Czy bym prowadził krótkimi, czy długimi postami, pewnie bez różnicy. Jakieś "porzuć stołowe przyzwyczajenia, zacznij stukać w klawiaturę 10x razy więcej, a zabawa na LI przyjdzie sama" mnie średnio przekonuje. Celowałbym raczej w interaktywność i otwartość na kreatywność graczy, ale te się niestety rzadko skalują proporcjonalnie z liczbą napisanych słów...
