Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2016, 23:36   #90
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zaraz po posiłku udały się do prywatnej kwatery Venory. Tak po szybkim przejrzeniu garderoby, paladynka wyciągnęła kilka tunik, których już od dłuższego czasu nie nosiła i podała Arsen. Szaty nieco wisiały na dziewczynie, a na przykład lniane spodnie były za długie, ale najważniejsze, że była sucha. Mokre ubrania Venora naprędce wyżmała i rozwiesiła po celi. Panna Oakenfold również sama w międzyczasie się przebrała. Skoro miała rozmawiać z przełożonym to - o ile sytuacja na to pozwalała - należało stawiać się przed nim w odpowiednio schludnym stanie.
Na koniec paladynka poprawiła włosy, upinając grzywkę kilkoma spinkami. Miecz, razem z pochwą, uwiesiła na gwoździu wbitym w ścianę, który wcześniej był tu wbity by czynić tę samą rolę, jednak dla jej poprzedniego oręża. Teraz patrząc że jego miejsce zajmuje półtorak to Venora zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo była sentymentalna jeśli chodzi o przedmioty.
"No nic, nie czas na to" powiedziała do siebie w myślach i ruszyła do wyjścia z celi. Arsen początkowo miała czekać tu na nią. Ale widząc jak dziewcze jest zagubione w tym miejscu to panna Oakenfold ostatecznie zdecydowała się zabrać ją ze sobą. By mieć ją na oku i by nie musieć szukać jej po całej świątyni gdyby wieśniaczka niecierpliwiąc się próbowała ruszyć na poszukiwania jej.
"To bym prosto poszła do lochów" zażartowała sobie.

Do żartów już jej nie było gdy stanęła przed kwaterą przełożonego. W sumie to w tym całym zamieszaniu nie była już pewna jakie nastawienie ku niej miał sir August... On to był zmienny w nastrojach niczym chorągiew na wietrze. Venora spojrzała na Arsen, która była nie mało przerażona. Kto wie, może zaczynała żałować swojej decyzji?
"Nie, jest uparta" paladynka mrugnęła do wieśniaczki i razem wkroczyły do celi rycerza.

Ciepły uśmiech jakim ją obdarzył August dawał nadzieję, za to gdy spoważniał to bardziej Venorę to rozbawiło niż zmartwiło. Czyżby podejrzewał, że paladynka znalazła kolejne problemy?

- [i]Na początek chciałam zameldować o gotowości do wymarszu. W koszarach zapewniono mnie, że już jutrzejszego poranka wyruszamy. Zbrojni są przygotowani do drogi - powiedziała w tonie wstępu, by zacząć od czegoś konkretnego. - Jeśli natomiast chodzi o mnie to Albrecht pozwolił mi już ruszać, a mój ekwipunek jest już skompletowany - "prawie, choć tak po prawdzie to miecz przecież mam, a tylko jeśli znajdę inny to go podmienię" dodała w myślach.
Przed przełożonym Venora stała wyprostowana, pewna siebie.
- Jednakże… - i wtedy kątem oka paladynka spojrzała na kryjącą się za jej plecami Arsen. - W międzyczasie pojawiła się pewna sprawa niecierpiąca zwłoki - spojrzała przelotnie na wieśniaczkę, jakby upewniając się, że ta jeszcze nie uciekła. - Panna Arsen, mieszkanka wioski, którą uwolniliśmy ostatnio spod niebezpieczeństwa bandytów - Venora w tych krótkich słowach przedstawiła pobieżnie osobę stojącą za nią. - Pragnie dołączyć do grona wyznawców Helma. Chce rozpocząć nauki w świątyni by móc w przyszłości nieść pomoc jak ta, której sama doświadczyła innym potrzebującym. Już zdążyła dowieść swej odwagi dostarczając do świątyni wiadomość którą napisałam, a na którą w odpowiedzi przyszedł z pomocą sir Ludwik i jego giermkowie

Rycerz spojrzał na dziewczynkę, kryjącą się za plecami Venory. Dziewczę starało się trzymać fason i udawać pewność siebie, lecz majestat komnaty, oraz sposób bycia podstarzałego rycerza z pewnością nie działał kojąco. August wstał od stołu i podszedł nieco bliżej -ile masz wiosen?- spytał. Arsen speszyła się i spuściła wzrok na kamienną posadzkę -Matka mówi, że przetrwałam jedenaście lekkich i dwie srogie zimy panie- odrzekła z pamięci. August spojrzał na nią od stóp do głów, po czym podszedł do drzwi i lekko je uchylił -Zostaw nas proszę na chwilę samych- jego ton był przyjacielski i spokojny. Arsen lekko dygnęła i wyszła na korytarz, zaś mężczyzna zamknął drzwi i spojrzał na Venorę -Jest za stara- stwierdził bez emocji, jakby przyszło mu to robić nie pierwszy i nie ostatni raz -Wiem, że masz dobre serce. Wiem, że nie jest ci obojętny los napotkanych ludzi, że chciałabyś pomóc wszystkim napotkanym. Jestem ci za to wdzięczny, a bogowie zapewne nigdy ci tego nie zapomną. Ale nie wszystkim możemy pomóc, choćbyś nie wiem jak dobre i szczere miała intencje…- wrócił do swego stolika i usiadł przy nim -Od czasu jak sir Morimond przygarnął cię pod opiekę szkoliliśmy dwie niewiasty. Jedna nie mogła podołać fizycznych treningów i zrezygnowała, a druga nie potrafiła sprostać wymogom nauczycieli…-

August wziął głęboki wdech i spojrzał przez okienko na potworną wichurę na zewnątrz -Venoro, obserwujemy cię od pierwszego dnia jak tu trafiłaś. Jesteś wyjątkowa. Lecz większość kobiet, które pragną dostać się w nasze szeregi nie jest dość wyjątkowa by sprostać trudom nauk i szkoleń. Nawet jeśli mają ogromne chęci i chcą naprawiać świat. Możemy spytać w klasztorze Ilmatera, czy nie potrzebują służki do pomocy w opiece nad chorymi, lub odprowadzimy ją do domu- rzekł niewzruszony na zawiedziony wyraz twarzy panny Oakenfold.

Venora spojrzała na drzwi za sobą, na te za którymi czekała wieśniaczka na wyrok w sprawie swojej przyszłości. Tak, od tej rozmowy zależał teraz jej los: czy wróci do zapyziałej wioski, czy trafi do innej świątyni, tylko dlatego, że ktoś uważa, że nie da rady.
Rycerka wzięła głębszy oddech i skierowała wzrok z powrotem na przełożonego. Chłodny błękit jej oczu zdawał się mieć niezwykłą głębię.

- Za przeproszeniem sir, ale przychodząc do świątyni byłam tak samo nikim jak tamte dwie dziewczyny i jak teraz jest Arsen. Byłam niewiele młodsza od niej, ale z pewnością nie miałam w sobie tak wiele determinacji co ona - zaczęła ostrożnie ważąc każde słowo, by nawet na chwilę nie zostać posądzoną o brak szacunku w stosunku do przełożonego. - Nie uważam za sprawiedliwe ocenianie jej przydatności na przykładzie dwóch innych kobiet, które sobie nie poradziły - Venora uniosła wyżej głowę. - Ilu w tym samym czasie mężczyzn nie podołało? - zapytała retorycznie, wciąż tym samym uprzejmym głosem. - Dogmat Wiecznie Czujnego przecież mówi: "Bądź sprawiedliwy i dokładnie wykonuj rozkazy, chroń słabych, biednych, rannych oraz młodych" - zacytowała z pamięci mocno akcentując dwa pierwsze słowa.
- Ta dziewczyna przybywając tu wykazała się siłą ducha, której wielu mężczyzn brakuje. Co więcej, w sytuacji, która przerosła dorosłych, ona, pomimo strachu, zdecydowała się działać. Gdyby nie to, to nie miałabym sposobu by wezwać wsparcie i musiałabym się wycofać. Dzięki niej udało się rozwiązać to w sposób bezpieczny dla wieśniaków, bo ja mogłam zostać i przynajmniej spróbować ochronić ich do czasu przyjścia pomocy. Arsen swoją postawą w pełni zasłużyła choćby na danie jej tej szansy by mogła spróbować stać się tym za kogo nas ma. Nie jest mieszczuchem, pochodzi ze wsi gdzie od najmłodszych lat musi pracować przy roli, więc ciężka praca jej nie straszna - Venora zbliżyła się o dwa kroki ku biurku sir Augusta.
- Ale nawet jeśli okaże się za słaba duchem czy ciałem i zrezygnuje to przecież nas to wiele nie kosztuje. Z drugiej jednak strony jeśli podoła... Jeśli dobrze nakieruje się jej hart to zapewniam, że i dziesięciu mężczyzn nie będzie się jej równać - po tych słowach zamilkła i wpatrzona w oczy przełożonego, czekała na jego kontrę. Venora wyraźnie nie zamierzała odpuścić.

Paladyn słuchał monologu podopiecznej przez pierwsze sekundy będąc w wyraźnym szoku. Nie spodziewał się tak hardej postawy ze strony Venory. W końcu jednak pogodził się z tym, że młode dziewczę nigdy nie odpuszcza.
-Niech cię szlag…- burknął pod nosem, wstając od biurka -Niechaj zostanie poddana próbie. Na czas twojej wyprawy zamieszka w twojej celi. Wyznaczę troję mistrzów nauk by sprawdzili jej tężyznę fizyczną, przyswajanie wiedzy, oraz siłę woli i ducha- rzekł podchodząc do okienka -To wszystko panno Oakenfold- dodał po chwili dziwiąc się, że paladynka ciągle stoi w jego komnacie.

Usta Venory wykrzywiły się w triumfalnym uśmiechu. Zaraz też skinęła z pokorą swojemu przełożonemu.
- Dziękuję sir - odparła i odwracając się na pięcie wyszła z kwatery Augusta. Zamknęła za sobą drzwi i spojrzała na dziewczynę.
- Zrobiłam co w mojej mocy - zaczęła tonem, który nie zdradzał czy wieści paladynka ma dobre czy złe. Ruszyła zaraz korytarzem i gestem ręki wskazała Arsen by za nią szła.
- Napiszę list z wyjaśnieniami do twoich rodziców - ciągnęła dalej, a jej kroki rozchodziły się echem po pustym korytarzu. Wszystko wskazywało na to, że jeśli chciała zdążyć ze wszystkim co planowała to czeka ją pracowity wieczór. - No... Sir August zgodził się poddać ciebie próbom - Venora uśmiechnęła się ciepło do towarzyszki. - Teraz już wszystko będzie w twoich rękach - mrugnęła do niej.

Po wybuchu radości, który paladynka musiała uprzejmie ukrócić, razem udały się ku komnacie panny Oakenfold. Wieśniaczka w tym czasie zachwycała się wszystkim. Dosłownie wszystkim. Po drodze nieco zboczyły z drogi, czego oczywiście towarzyszka paladynki nie mogła wiedzieć. Zawędrowały do zbrojowni.
Okazało się, że tak jak to zwykle bywa, szuka się po dalekim świecie czegoś co jest bardzo blisko. Virgo, może ze wdzięczności, może po prostu ze zwykłej uprzejmości, z pośród całej stali w magazynie znalazł to czego chciała Venora. Długi miecz, mistrzowsko wykonany. Podobny do tego jaki wcześniej posiadała.
Panna Oakenfold od pierwszego wzięcia go do ręki wiedziała już, że właśnie tego jej brakowało. Czasem po prostu nie było warto zmieniać tego co się sprawdzało.

Venora oczywiście zapewniła, że w zamian odda póltoraka, lecz Virgo tylko machnął ręką i życzył jej dobrej nocy. Ulgę, że nie musiała wychodzić na tą słotę, poczuła naprawdę mocną.

Na kolację wybrały się już w porze normalnego posiłku. Był to moment podczas którego można było najlepiej doświadczyć jak bardzo zdominowane przez mężczyzn były szeregi świątyni Helma. Nie było czemu się dziwić. W kościele Helma obowiązywała wojskowa hierarchia, każdy jego członek dobrze wiedział, w którym miejscu tej drabinki się znajduje. Na sali spośród kobiet obecna była tylko Venora i towarzysząca jej Arsen.
Miało to też swoje plusy. Na przykład od razu Venora otrzymała prywatną celę. Nie musiała tak jak mężczyźni pierwszych lat spędzać we wspólnym dormitorium, które zajmowało zwykle od 10 do 15 osób.
Ale na tym przywileje się kończyły, na każdym innym kroku już trzeba było dawać z siebie więcej, wykazywać się. Venora nie miała z tym problemu bo mając czterech starszych braci od dziecka zawsze starała się być taka jak oni, robić to co i oni. A jako najmłodsze dziecko można powiedzieć, że była rozpieszczona przez ojca, który nie starał się z jedynej dziewczyny chować na pannę na wydanie.

Po powrocie do celi zastały chłopaka, który poinformował o przygotowaniu na najbliższą noc osobnej celi dla Arsen. Miała ona tam spać tej nocy, by od kolejnej, gdy już Venora będzie w drodze, przeniosła się na jej miejsce. Było to wygodne rozwiązanie ponieważ dostawianie łóżka zagraciłoby tylko pomieszczenie, utrudniając pakowanie na wyprawę.
Wieśniaczka ucieszyła się, a wraz z pokojem dostała przydział świeżej odzieży. Lecz niepewność w jej spojrzeniu, gdy Venora chciała ją zostawić tam samą sprawiła, że paladynka wczuła się w jej sytuację. Dziewczyna była sama, w obcym miejscu, nie wiedziała co ją dalej czeka. Venora więc zapewniła ją, że jeszcze chwilę jej potowarzyszy. Wróciła do siebie tylko po pergamin, kałamarz i pióro.
Będąc już w pokoju z Arsen siedzącą na łóżku, zaczęła myśleć nad listem. W międzyczasie opowiadała dziewczynie o swoim pierwszym dniu. Pamiętała go jak przez mgłę. Była nie mało zaaferowana, ale sir Morimond zadbał o nią by nie czuła się wyobcowana. Teraz z tego też powodu sama czuła się zobowiązana by to samo zrobić z Arsen.
Wieśniaczka zmęczona przygodami tego dnia ułożyła głowę na poduszce i tylko słuchała opowieści Venory, by w końcu zasnąć. Paladynka uśmiechnęła się ciepło do śpiącej i poprawiła koc, którym się okryła.
Wróciła do siebie i nareszcie wzięła się za pisanie listu. Miała sporo czasu na przemyślenie go. Ostatecznie jednak zdecydowała się napisać krótko, na temat i zwięźle.

Cytat:
Szanowna Pani, szanowny Panie.

Państwa córka Arsen wyraziła wolę przystąpienia do Zakonu Helma.
Została przyjęta by odbyć próby, które zadecydują o jej przyszłości.
Jeśli je przejdzie zostanie przyjęta na szkolenie by stać się wartościowym i godnym zaufania strażnikiem oraz obrońcą.

z wyrazami szacunku,
Lady Venora Oakenfold
Nie była szczególnie zadowolona z treści listu. Ale prawdą było, że nie będą go czytać możni i władczy, tylko prości ludzie. Odłożyła list by atrament wysechł i zabrała się za pakowanie. To zajęło jej dużo więcej czasu.
Zbroja, miecz, tarcza i te mniej ważne ale całkiem potrzebne drobiazgi, które starannie zapakowała do nowego plecaka.
A gdy nareszcie z tym wszystkim skończyła to rozebrała się, przebrała w nocną koszule i opadła na łóżko. Nie miała już siły odmówić pełnej modlitwy do Helma. Zrobiła więc tak jak zwykle i w krótkich słowach podziękowała swemu bóstwu za pomyślność którą ją obdarzył, za powrót do zdrowia. Poprosiła by miał w opiece ludzi którzy pójdą razem z nią walczyć przeciw goblinom.

I dopiero wtedy otuliła się szczelnie kocem i zasnęła.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline