Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2016, 00:04   #60
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Mroczna przyglądała się temu wszystkiemu czując jakieś dziwne deja vu. Wcześniej ledwo udało jej się powstrzymać od ironicznego uśmiechu, gdy Carrox zachwycał się jej Szefową.
“Nie pierwszy i nie ostatni wpadasz w jej sidła” pomyślała z goryczą, ale nie w jej interesie było przestrzeganie go przed tą kobietą.
Stała więc z tyłu, z dłońmi schowanymi w głębokich kieszeniach za dużego płaszcza. Oparta plecami o ścianę miętoliła w ustach kolejny wypalony papieros. Obserwowała wszystkich w milczeniu. Jej ani odrobinę nie udzielała się ta "euforia", ale uniosła brew w zastanowieniu o jaki frachtowiec mu chodzi.
"Czyżby Surrik zamierzała ich użyć by wydostać się z tej piaskownicy?" zmrużyła oczy zastanawiając się nad tym. Rin było bardzo wszystko jedno co się stanie z tymi tu w tych okolicznościach. Po prostu zasady nikogo nie lubiła a i wolała, żeby jak ktoś miał nadstawiać karku to by był to ktokolwiek inny niż ona sama.

Odkąd tylko znalazła się na pokładzie Mrocznego Jastrzębia czuła coraz trudniejszą do ukrycia irytację. A ta z czasem niestety tylko zaczęła narastać w niej za sprawą przeczucia, że dała się wmanewrować Surrik. A Airine jak mało kto z żyjących wiedziała, że to skończy się dla niej cholernie źle. Jak choćby ostatnim razem...
Rin wypluła pet, wyciągnęła ręce z kieszeni i nerwowo podrapała się po lewej dłoni.

Morran dość jednoznacznie określił się, że już czas wyruszać. Rin teraz pod swoją typową ponurą miną kryła to, że była już dość zmęczona. I nawet nie chodziło o samą walkę. Wcześniej przez wiele godzin prowadziła cysternę co oznaczało, że Mroczna od ponad doby była na chodzie. W takim stanie była tylko bardziej nerwowa niż standardowo.

- Miejmy to już za sobą - mruknęła blondynka, zbierając w sobie resztki sił jakie jej pozostały i ruszyła ku wyjściu z bunkra. Jeszcze spojrzała na zabraczkę tym swoim głodnym jej energii życiowej wzrokiem, ale odpuściła. Skrzywiła się na samą myśl o tym o ile lepiej by się teraz czuła gdyby mogła zabić jakiegoś użytkownika mocy.

Po ustaleniu szczegółów, w tym między innymi celu podróży, wszyscy z powrotem wyszli na powierzchnię. Dwójka komandosów Ton Lara dozbrajała się z ekwipunku pozostawionego przez ich martwych towarzyszy. Rin również z tego skorzystała, biorąc zapasowe ogniwa do swojego blastera. Za to sam Sith razem z Cathanem mocą przenosili sprzęt, który zabrać polecił Morran. Mroczna im w tym ani nie pomagała ani tym bardziej nie przeszkadzała. Zwyczajnie przysiadła sobie w cieniu i odpoczywała, by jakkolwiek odzyskać siły. Wyciągnęła też z przepastnych czeluści swoich kieszeni baton energetyczny i wgryzła się w niego bez przekonania. Był zupełnie pozbawiony smaku, zupełnie jakby przeżuwała sproszkowany tynk, ale lepsze to niż nic.

Wkrótce potem cały konwój był gotowy do drogi. Ich liczebność znacznie się uszczupliła od chwili gdy tutaj dojechali. Z czterech dużych pojazdów, śmigacza i lekkiego transportowca atmosferycznego ocalał jedynie śmigacz i jeden czołg. Cysternie się niestety oberwało jednym z rykoszetów i urwało jedno koło. K
Teraz ruszyli w znacznie skromniejszym gronie. Morran udostępnił swój dwuosobowy pojazd Tyraxowi i Mayroi, a sam jechał na czołgu razem z towarzyszącymi im Sithami. Rin razem z Ori i Graice podróżowały w śmigaczu prowadzonym przez Vlada.
Twileczka prawie gotowała się widząc rozmawiających ze sobą ciągle zabraczkę i mandalorianina.
Rin miała ochotę złośliwie to skomentować, ale ostatecznie uznała, że jej to wisi i jest zbyt zmęczona by tracić siły na takie pierdoły. Mroczna rozsiadła się wygodnie na siedzeniu śmigacza, założyła ręce za głową i wbiła spojrzenie w niebo. Całkiem nie podobało jej się to wszystko co tu się wyrabiało. Marzyła teraz, żeby znaleźć się z powrotem u siebie. W swojej kajucie, którą przez te kilka lat beztroski nazywała domem.

Niecałe pół godziny później zaczęli zwalniać. Mayroa pokierowała Tyraxem i ten poprowadził konwój pod sterczący spod piasku fragment poszycia statku, który musiał być co najmniej rozmiarów dwukrotnie większych niż typowy, republikański Hammerhead.
Zatrzymali się w jego cieniu i Carrox zarządził desant. Mocą odsunął zwały piasku, ujawniając działającą śluzę.
- Zapraszam - uśmiechnął i ruszył przodem.

Chodź widać było, że statek był bardzo stary i długo nieużywany, to korytarze którymi się przemieszczali były dobrze wyczyszczone, co zdradzało, że wrak wcale taki zapomniany nie był na jakiego wyglądał. Zapewne wymiatanie piasku było zajęciem na wolną chwilę dla zabraczki, która warknęła na Mullet, gdy ta wniosła na butach nieco więcej piasku.

Vlad i Graice dostali polecenie pilnowania wejścia. Ton Lar wraz z swoimi ludźmi i Mayroą udali się do maszynowni, by uruchomić reaktor. Tyrax otrzymał zadanie kontroli przepływu mocy silników na jednym ze stanowisk kontrolnych, natomiast Rin jako dowódca ich grupy została poproszona by udać się z Morranem na mostek, co wraz z nią uczynił Cathan. Mroczna chcąc mieć już to za sobą współpracowała i po wymienieniu porozumiewawczych spojrzeń z padawanami ruszyła przed siebie.
Winda była wyłączona i musieli przedostać się tam szybem awaryjnym, który na szczęście był dosyć szeroki a co nie szczególnie przeszkadzało drobnej w swej sylwetce Mrocznej Jedi. Lecz tak naprawdę trudno było spodziewać się czegokolwiek po tym statku. Leżał tu od dobrych kilkuset lat, ale co było widać, część elektroniki dalej była sprawna. Mężczyzna, który ich tu przywiódł na pewno poświęcił sporo czasu na odrestaurowanie części systemów. Z jego wcześniejszych słów wynikało, że dadzą radę go uruchomić, choć nie jest zdolny do startu z powierzchni planety. Schodząc coraz niżej, Rin zaczynała domyślać się rozmiaru statku. Był niczym góra lodowa. Hammerhead mógłby zapewne schować się w ładowni tego tutaj. To nie był krążownik, tylko olbrzymi niszczyciel. To co wystawało ponad piasek to nie był fragment poszycia, ale zwykła wieża radarowa.
Jeśli Carrox nie ściemniał, to start tego okrętu będzie odczuwalny w promieniu kilkuset kilometrów.

Rin z ukrywanym zainteresowaniem przyglądała się każdemu pokonywanemu metrowi. Chyba jeszcze nie miała okazji przebywać na statku o takim rozmiarze i na tą chwilę to, że leżał on zasypany w wydmie, nie robiło jej dużej różnicy w tym by widzieć potęgę jaką kiedyś musiał mieć.
“I potężny pancerz skoro, przetrwał lądowanie na planecie w jednym kawałku” stwierdziła w myślach.
Nie miała pojęcia po co Morran jej potrzebował, ale tak naprawdę to Rin zawsze była przygotowana na najgorsze. Po cichu liczyła, że skończy się to w jednej wielkiej walce, ale przecież nie można mieć zawsze tego czego się chciało.
Po trochu też ciekawiło ją ile prawdy było w tym, że Carrox znał Revana. Jednak mimo wszystko wierzyła w zdolności Meetry, że nie dała się ona wyprowadzić mu w pole i uzyskała wiarygodne wiadomości, z których będą mogli zrobić użytek.

“Oczywiście najpierw musimy opuścić tą piaskownicę” prychnęła Rin. Podeszła do konsoli, przed którą stał Morran. Nie miała pojęcia czy coś z tego wyjdzie, ale uśmiechnęła się drapieżnie na myśl ile uwagi zwrócą w to miejsce jeśli rzeczywiście uda się zastartować ten zabytek.

- To jak pewnie Szefowa mówiła... Śpieszy nam się - ponagliła Sitha, wysilając się przy tym na uprzejmy ton głosu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline