Wątek: Rozdarcie
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2016, 22:56   #152
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Jaskinia była tam, gdzie powinna być. Były też i ghule, tudzież cień szansy, że naszyjnik uda się zdobyć bezkrwawo, chociaż z pewnością nie ku zadowoleniu obu stron.
- Dzień dobry - powiedział niezbyt głośno Gonael. - Chcielibyśmy porozmawiać.
Pokojowym w gruncie rzeczy słowom przeczył napięty łuk, znajdujący się w rękach anioła, tudzież strzała, której grot skierowany był skierowany na szykującego śniadanie ghula.
Ghul, nie na żarty się przestraszył nieznajomego głosu i obracając się, przypadł plecami do ściany, zahaczył o garnek i wylał potrawę na ziemię, a brzęk naczynia zbudził następnego. Ten jęknął tylko przeraźliwie i wydał świszczący głos, co było charakterystyczne dla wystraszonych, spanikowanych ghuli.
- Łowcy ghuli? - wydukał ten, który gotował - Proszę, zabierzcie co chcecie, tylko nas nie zabijajcie.
- Naszyjnik, jeśli łaska - powiedział Gonael. - Złoty naszyjnik - sprecyzował.
- Jaki naszyjnik do cholery? - powiedział ten rozbudzony. - Nie widzisz że nie mamy biżuterii? - Faktycznie, jaskinia na pierwszy rzut oka nie wyglądała na bogatą.
Reeva spojrzała na Gonaela z zaskoczeniem, zastanawiając się czy może przypadkiem coś ją ominęło przy rozmowie z Hobbitem, ale nim mogła się wypowiedzieć Saurio odchrząknął zwracając na siebie uwagę.
- Złota rama na obraz oraz srebrna szkatułka - Set poprawił anioła i obnażył zęby w uśmiechu, który tylko jego własna matka mogłaby uznać za uprzejmy. - Nie wiem, może i w szkatule jest naszyjnik, ale nasz zleceniodawca wspominał tylko o tych dwóch przedmiotach, więc jak coś było w niej to sobie zatrzymajcie.
- I bardzo byłoby nam miło gdybyście nam to oddali - dodała wojowniczka i ostentacyjnie położyła dłoń na rękojeści miecza, który miała przywieszony do pasa.

Gonael nie miał pojęcia, jakim cudem przyszedł mu do głowy jakiś naszyjnik, ale nie zamierzał wyjaśniać nieporozumienia. Wyszło tak, jak wyszło i koniec.
- Aaa… - powiedział jeden z ghuli - Nasłał was ten śmierdzący hobbit, co? Spotkał was w Lodogrzbiecie? - tutaj spojrzał na swego towarzysza - Drogi Knelu, ostatni raz mnie namówiłeś do tak głupiego pomysłu jak współpraca z kimkolwiek.
- Zamknij się Taras. Sprzedaliśmy już te rzeczy wędrownemu handlarzowi. - po twarzy trupojada nie widać było czy kłamie czy mówi prawdę.
Gdzieś w głębi dało się słyszeć jakiś trzask. Po chwili przy wylocie z jamy pojawił się jeszcze jeden ghul, trzeci towarzysz. W rękach trzymał napiętą kuszę, a ramię miał brudne od krwi. Z pewnością był na polowaniu, a zdobycz musiał zostawić w pobliżu, słysząc obcych w swoim domu.
- Co tu się dzieje? - głos miał paskudny, tak samo jak i bladą, chropowatą, porytą naturalnymi zbliznowaceniami twarz co typowe dla ghuli - Czego chcecie?
- Opuść broń, Ci Państwo chcą tylko porozmawiać. - rzucił Dziadek. - Nie ma potrzeby tu rozlewać krwi. - bełt wycelował w staruszka, lecz przed nim stanął brat Oles.
- Lepiej bądź pewny że trafisz… - zakomunikował grobowo.
- Handlarzowi? - spytał Gonael, nie zwracając uwagi na nowo przybyłego. - No to zapraszam... porozmawiamy w mniejszym gronie. I się przekonamy, czy to taka całkiem prawdziwa prawda. Wtedy się rozstaniemy w pokoju. I przeprosimy za najście.
Set widząc trzeciego ghula, bez słowa, uniósł własną kuszę celując z niej w niego.
- Więc twierdzisz, że sprzedaliście to wędrownemu handlarzowi - sarknęła wojowniczka. Cała ta gadanina bardzo zirytowała wojowniczkę. W jej opinii ghule były takim samy szkaradziejstwem jak i stwory zza rozdarcia. Reeva, jednym płynnym ruchem wyciągnęła z pochwy swój miecz i korzystając z tego, że cała uwaga skupiona była na bracie Olesie i ghulu z kuszą, przystawiła klingę do szyi paskudnika, który nazywany był Knelem. Bo był bardziej pyskaty i w jej ocenie to właśnie Tarasa łatwiej można było przez to zastraszyć.
- Przyniesiecie to w zębach albo skrócę was wszystkich o głowę i sama przetrząsnę jaskinię! - huknęła okuta stalą kobieta.
- A co wam obiecał ten zapluty karzeł w zamian, co? Możemy wam zapłacić dwa razy więcej. - odparł ten z klingą przy gardle, nazywany Knelem.
- Wyrżnij nas w pień, a gówno dostaniesz. Nie będziemy szukać wędrownych handlarzy! - powiedział ten drugi.
Kusznik zmienił cel z Olesa na Seta. Nadal nie strzelał.
- Uspokójcie się wszyscy! - wrzasnął Dziadek. - Oddajcie to co chcą ci wojownicy, a nic komu się nie stanie. Nie wiem co wam obiecał hobbit, ale może ghule też by wam pomogły, co? Nie ma potrzeby rozlewu krwi.
- Zależy nam na jednym małym drobiazgu - powiedział Gonael. - Na transporcie na Wyspę Rozbitych Marzeń. Przebijecie jego ofertę?

- No, zaczynasz mówić z sensem pięknisiu - mruknęła Reeva do trzymanego ghula. - Nie chcieliście po dobroci to niestety, ale mili ludzie w końcu tracą cierpliwość - nawet na chwilę nie zwolniła chwytu na nim, a chłodna stal wciąż stykała się ze skórą na jego szyi.
Set pokręcił głową patrząc prosto w oczy swojego przeciwnika.
- Ona zrobi wam tu sieczkę jeśli we mnie strzelisz - odezwał się jaszczur w tonie przestrogi.
Kusznik nie odezwał się słowem, tylko mocniej przyciskając kuszę do ramienia.
- W mieście są statki. - odpowiedział ten nie mający przy gardle noża. - Musicie napadać na niewinnych? Mało tam macie łodzi?
- On ma rację. - rzucił ten trzymany przez Reeve. - Łodzie są o wiele większe, niż ta śmieszna żaglówka hobbita.
- Jest to propozycja warta rozpatrzenia. - dorzucił Dziadek. - Możemy ich posłuchać i za kilka dni być na wyspie.
Tiria, która zwyczajowo trzymała się z tyłu i nie wychylała zbytnio, po ostatniej wymianie zdań wysunęła się zza zasłony skrzydeł anioła, spróbowała swych sił w owych negocjacjach.
- Może by tak wszyscy broń opuścili i porozmawiali na spokojnie? - Słowa te okrasiła łagodnym uśmiechem, korzystając aktywnie z bliskości Gonaela i czerpiąc odwagę z dotyku białych piór.
- Nikt tu nikogo zabijać nie chce - a przynajmniej ona nie miała takiego zamiaru. - Usiądźmy - zaproponowała, dzielnie wysuwając się do przodu chociaż nieznacznie. - Może tak przedstawicie swoją wersję wydarzeń tak co byśmy mogli rozstrzygnąć po której stronie racja leży?
Miała nadzieję, że posłuchają. Mimo iż siła była po ich stronie, to Tiria nie chciała niepotrzebnej walki. Niechęć ta wyraziła się w nerwowym ruchu dłoni pocierającej jeden z rogów, skrytych wciąż pod kapturem. Chciała już mieć to za sobą i ruszyć tam, gdzie wyruszyć mieli.
- Opuść broń - tonem rozkazu warknęła Reeva do tego, który celował do jaszczura. - A rozejdziemy się w pokoju - dodała, a Knel poczuł więcej luzu między swoją szyją, a ostrzem jej miecza. Mina kobiety nieco kłóciła się ze słowami demonicy o niechęci do zabijania.
Ghul popatrzył po towarzyszach. Ten pod ścianą skinął mu głową. Chwilę jeszcze mierzył w Seta, ale w końcu uniósł kuszę w powietrze i zdjął z niej bełt.
- Saurio niech też przestanie we mnie mierzyć. - poprosił.
- Możesz już go puścić. Jesteśmy szabrownikami, a nie wojownikami czy złodziejami. Jak widzisz, poza kilkoma kozikami i jednej kuszy nie mamy innej broni. Trudno jest coś ukryć w jaskini z litej skały.
- No to teraz poprosze o prawdę i samą prawdę - powiedział Gonael. - To, że jesteście szabrownikami, w tym momencie niewiele mnie obchodzi. Jak mówiłem, zależy nam na tym, by się dostać na Wyspę Rozbitych Marzeń. Jeden naszyjnik to chyba nie tak dużo za to, że damy wam spokój, na dodatek uwzględniając fakt, że nie jest to rodzinna pamiątka żadnego z was?

Set kątem oka spojrzał na Reevę i skinął do niej głową.
Wojowniczka westchnęła z niezadowoleniem opuszczając ostrze swojego miecza i puściła ghula wolno. Jej jaszczurzy kompan nieśpiesznie opuścił swoją samopowtarzalną kuszę.
- Straciliśmy niepotrzebnie czas - stwierdziła z niezadowoleniem Reeva. Spojrzała zaraz na anioła krzywiąc się. - O co ci z tym naszyjnikiem chodzi? - westchnęła. - To była złota rama na obraz oraz srebrna szkatułka - pokręciła zaraz głową. - Nie ważne zresztą - machnęła ręką.
Wydawać się mogło że jaszczur zaśmiał się pod nosem. W każdym razie wyszczerzył swoje ostre zęby by po chwili spojrzeć ku wyjściu z jaskini.
- Mamy tylko złotą ramkę. - mruknął ten który wcześniej mierzył z kuszy. - Ale pewnie hobbitowi chodzi o obraz, przedstawia jakieś hobbitowe babsko. O szkatule i naszyjniku pierwsze słyszę. - mówił cały czas wpatrując się w Seta.
- Nic ci nie jest? - zapytał Kela inny, ale tamten tylko pokręcił głową. - Możemy was zabrać na wyspę. W mieście są łodzie, te których nie zabrali uciekinierzy. Zmieścimy się na nią wszyscy wraz z wierzchowcami, chyba że wolicie je porzucić na rzecz krypy hobbita. - ghul zarechotał nerwowo.
- Co więc robimy? - zapytał Dziadek Reevy.
- Możecie przyprowadzić łódź tutaj? - zapytał Oles ghuli, ale ci popatrzyli tylko na siebie i wzruszyli ramionami.
- Jeśli będzie taka potrzeba, to przyprowadzimy. Choć lepiej jest na nią wsiąść z portowego mola, a nie płynąć wpław…
- Przynajmniej da się to załatwić bez strat po którejś ze stron - powiedział Gonael. - A znacie się na żeglowaniu?

- Konie łatwiej będzie wprowadzić do łodzi z mola - stwierdziła Reeva. - Ale jak słusznie kolega - wskazała skinieniem głowy na pierzastego członka drużyny - nadal potrzebny jest ktoś kto potrafi żeglować.
Po tych słowach wojowniczka spojrzała po zakonnikach, bo ghuli nie podejrzewała o te zdolności.
- Bracie Olesie, tu byłeś zdaje się żeglarzem nim wstąpiłeś do naszego Zakonu? - rzucił Dziadek.
- Tak, ale to było dawno temu. - odparł tamten nieco zmieszany. - Mała łódka to mały problem, ale im większa tym więcej ludzi potrzeba… Byłem wachtowym na statku kupieckim.
- Z pewnością sobie poradzisz. - Dziadek poklepał młodego rycerza po plecach. - Z resztą spójrz ilu masz ludzi do pomocy. Wystarczy że powiesz nam jak ustawić żagle, a ty sam już obierzesz kurs i posterujesz statkiem na wyspę.
- Mogę… Mogę spróbować. - odpowiedział po chwili wahania.
- W takim razie najlepiej by było nie tracić czasu - zaproponował Gonael. - Panowie przodem - rzucił w stronę 'gospodarzy'. - Pokażecie nam drogę.
Demonica odetchnęła z ulgą. Czyli jednak obejdzie się bez walki. Co prawda to, co teraz robili, było łamaniem umowy z hobbitem, to jednak liczył się tylko i wyłącznie cel, a tym było dostanie się na wyspę i w dalszej przyszłości - zamknięcie portalu. I przecież nie było tak, że tą decyzją zrobią mu jakąś krzywdę, prawda? No i ghul sam powiedział, że ramkę mają.
- A co z ramką? - wtrąciła swoje ciche pytanie, kierując je mniej więcej po równo do swych towarzyszy jak i do szabrowników. - I na czym ta wasza współpraca z hobbitem polegać miała?

Reeva i Set spojrzeli po sobie. Kobieta wzruszyła ramionami w geście, że jej to już wszystko jedno. Jaszczur natomiast warknął pod nosem i syknął coś do siebie w mowie saurio, co rozbawiło wojowniczkę. Kobieta zaraz podeszła do kompana i spojrzała po wszystkich.
- Chrzanić hobbita. W końcu traciliśmy tu czas tylko po to by przeprawić się na wyspę - odezwała się w końcu Reeva. - Wrócimy tylko do chaty po swoje rzeczy.
- I dokonam wymiany z wodniakiem - dodał Set krzyżując przed sobą ramiona. - Czyli tak, już ta ramka nas nie interesuje - powiedział dla zapewnienia, patrząc na Ghule.
- Jasne, jeszcze te twoje chwasty - westchnęła kobieta, ale nie sprzeciwiła się, bo dobrze wiedziała, że te badyle będą im potrzebne.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline