Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-01-2017, 00:59   #416
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Kobieta jak wcześniej była żywo zaciekawiona tym co miał zrobić Kazrak z rogiem, tak po nieudanej próbie zanosła się śmiechem widząc efekt tego działani. Ostatecznie magiczny przedmiot został z nimi zabrany.

Równie bardzo zainteresowana była tym, kto zdecyduje się wziąć broń po nieboszczyku. Sama nie miała najmniejszej ochoty brać inną klingę niż ta którą już posiadała, więc gdyby ktoś chciał to z pewnością wojowniczka nie będzie sobie rościć do chyba-przeklętego-ostrza jakichkolwiek pretensji.
Grigor okazał się być tym, który się skusił. Skoro wedle słów kamiennej istoty ten genasi był wybrańcem to zdaniem Iri, z pewnością poradzi sobie z opanowaniem przeklętej broni. Jak nie, to też dobrze, bo wszędzie tam gdzie była wola walki to kobieta mogła mieć pewność, że nie będzie się nudzić.
Na zdecydowanie mniej zadowoloną od kobiety wyglądała jej klaczka, która prychnęła i położyła uszy, gdy Grigor dobył miecza.

~***~

Cały dzień w podróży, później walka, pozwolenie sobie by szał ją porwał... To wszystko sprawiło, że Irisviel szła do jaskini poleconej im przez druida, ziewając raz po raz.
Na miejscu, gdy ognisko zostało rozpalone, a posłania przygotowane podróżniczka z dalekiej Północy postanowiła podzelić się ze wszystkimi opowieścią o tym jak spotkała dalekiego przodka Grigora. I zrobiła to niezależnie od tego czy byli chętni na słuchanie tego.

- ... I idąc tak przez las bez celu go spotkałam - nareszcie po długim wstępie podczas którego wojowniczka opowiadała jak rozstała się ze swoją poprzednią drużyną, a raczej porzuciła ich bez słowa wyjaśnienia (jak można było się domyślić z opowieści) Irisviel w końcu zaczynała dochodzić do tematu właściwego swojej opowieści.
- Powiedział, że nadchodzi czas wielkich zmian, a jego potomek - Iri wskazała Grigora palcem. - Jest KLUCZEM do zagadki. Tak, Grigorze, jesteś kluczem do do rozwiązania problemu - powtórzyła patrząc na genasiego. - Onkhe'groun mówił, że wraz z innymi takimi jak on był strażnikiem spokoju. Przybyli tu z innego świata. Coś tam jeszcze mówił o życiu w harmonii z naturą... - machnęł ręką. - Ale w końcu nadszedł dzień kiedy ludzka natura obróciła się przeciw siłom, których nie ogarnia. Czyli w sumie sami sobie ten problem zrobiliśmy - skomentowała to na koniec z rozbawieniem. - Kamienny Duch natury powiedział też, że gdzieś tu cię znajdę - powiedziałą do Grigora. - No i z tym nie skłamał! - stwierdziła uradowana, bo skoro ta część opowieści kamiennej istoty się zgadzała to i informacje o zagroźeniu dla świata musiały być prawdziwe. - A teraz jeszcze tamten umrzyk to tak jakby potwierdził, więc... Nie mogę się doczekać tych walk, które na nas czekają! - uśmiechnęła się szeroko.

Po wszystkim dojadła swoją kolację, popiła tym co miała w bukłaku i wkrótce zasnęła na swoim posłaniu bardzo mocnym snem. Dzień był pełen wraźeń więc teraz był czas w końcu odpocząć.

~***~

Rankiem jedyne z czym miała problem wojowniczka to pobudka. Ostatnie dni zupełnie nie tak wyglądała jej rutyna więc przestawienie się teraz nie było takie łatwe. Iri nieco ożywiła się kiedy dowiedziała się dokąd zmierza drużyna genasiego. Nawet wykazała pewną dozę ekscytacji na wieść o lataniu jakimś okrętem...
Lecz przez drogę była milcząca, jakby nie do końca obudziła się po ostatniej nocy. Co też było po części, choć wojowniczka po prostu cały ten czas spoglądała po towarzyszach, starając się zapamiętać ich imiona. Szła więc tuż okob swojego wierzchowca, raz na jakiś czas ziewając.

Napotkanie obozu było czymś czego można było się spodziewać. Poszukiwaczy przygód była cała masa, więc co dziwnego w spotkaniu na swojej drodze odpoczywających podróżników?
Irisviel stojąc troszkę na uboczu od reszty drużyny przyglądała się z zaciekawieniem napotkanym istotom.
- No przecież to oczywiste, że w grupie raźniej obozować! - odezwała się wojowniczka, włączając do rozmowy. - Zawsze to kilka godzin warty mniej, prawda? - stwierdziła tą oczywistą korzyść, jaką by mieli wszyscy, gdyby wspólnie odpoczywali przy ognisku. Iri spojrzała na druida. - No i mamy własny prowiant najwyraźniej... - dodała ucieszona na samą myśl o pieczone nad ogniskiem mięsie jelenim.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline