Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2017, 21:11   #29
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Dostrzegła w dole lądowisko, z którego nie tak dawno wystartowała. Miała mieszane uczucia wiedząc, że już lada chwila dotrze na miejsce. Niby z jednej strony cieszyła się, bo zmęczenie dopadło ją ogromne, a ból uprzykrzał egzystencję, ale wiedziała, że wylądowanie i przemiana nie skończy jej problemów. Co więcej, to dopiero będzie początek wszystkiego. A musiała choćby dowiedzieć się co wskazują radary.

Biała sylwetka Obdarzonej opadła na płytę lądowiska. Zbroja była pokiereszowana i zniekształcona, nie trzeba było eksperta by stwierdzić, że Kalipso przeszła nie małe lanie. Co prawda nie krwawiła, ale sama Obdarzona wiedziała, że to tylko i wyłącznie zasługa żywiołu, który pozwalał jej na utrzymanie płynów w sobie. Po przemianie nie będzie już tak lekko.
Kalipso ciężko osiadła na podłożu, przyklękając na jednej nodze. Prawą ręką wciąż obejmowała lewe ramię. Dopiero gdy wylądowała puściła i na prawej pięści podparła się, by utrzymać w pionie.

- Medyków potrzebuje! - wydobył z siebie głos z Obdarzonej, który brzmiał jak echo.

Jej przybycie nie mogło przejść bez echa, to oczywiste. Jednak widok tego, jak bardzo była pokiereszowana mógł szokować. I fakt, że dopiero co wystartowała, wcale tego nie polepszał. Opieka medyczna, choć powinna w takim wypadku już biec w jej kierunku to zamarła. Dopiero jej okrzyk wybudził ich z odrętwienia.
Po chwili wyczekiwali z środkami przeciwbólowymi, kocami i noszami. Erika mogła wrócić do postaci zbroi.
Nagle stało się jej bardzo zimno, a twarz, lewy bok i biodro eksplodowały bólem. Krzyknęła, ale to tylko pogorszyło sytuację. Ledwo mogła oddychać, żebra były bardzo mocno obite, nie mówiąc w ogóle o poruszaniu się. Pozostało jej ciche postękiwanie. Łzy pociekły po jej policzkach.
Otrzymała szybki zastrzyk w bark i okryto ją kocami. Była w stanie otworzyć jedynie prawe oko i widziała przerażenie na twarzy opatrującego ją na szybko lekarza.
Ostrożnie przerzucili ją na nosze, co mimo wszystko sprawiło jej kolejne cierpienia. Kiedy jednak nieśli ją, to ból powoli robił się coraz lżejszy. Ledwo się zorientowała, kiedy byli już pod dachem i układali ją na łóżku. Nadal ją kłuło w boku, ale nie na tyle by z tego powodu płakać.
- Erika? - dopiero po chwili zorientowała się, że Jack pochyla się nad jej łóżkiem. Jak zwykle czuć od niego było ten przyjemny powiew ciepła.

Odruchowo chciała spojrzeć w kierunku z którego dobiegał głos. Wywołało to w niej nową falę bólu, co prawda słabszego niż do tej pory, ale wciąż miała ochotę umrzeć. Syknęła przymykając oczy.
Na jej szczęście gdzieś w oddali zaczynała wyczuwać zbliżający się ciepły błogostan silnych leków przeciwbólowych, które niespiesznie zaczynały na nią działać. Erika oddychała bardzo płytko, by ból mięśni żeber nie zwiększał jej cierpienia.
- Sprawdźcie radary - odezwała się szeptem, gdyż nie mogła wydobyć z siebie więcej. - To był Desolator - mówiła powoli, ostrożnie, między oddechami. - Chyba chciał znów uderzyć, ale uciekł. Sprawdźcie. Radary - jęknęła, a na jej twarzy pojawił się grymas olbrzymiego bólu. Aż zacisnęła pięści tak mocno, że zbielały jej kłykcie.
- Wykonać - Vellanhauer przekazał dalej, a sam został przy niej. - Wiem, że to trudne, ale powiedz jaśniej, co tam się stało?

- Ok - wydukała z trudem, w ostatniej chwili powstrzymując się przed skinieniem głową. Erika cicho przeklęła w swoim rodzimym języku. Całą siłą woli starała się nie poddać wpływowi leków na jasność jej myśli. Aż pot wstąpił jej na czoło.
- W anomalii. Był nad nią Desolator. On zniszczył i czekał. Niestety to wina Obdarzonych... - jęknęła przeciągle, bo wzięła za głęboki oddech. - Nie byłam w stanie nic mu zrobić. Ale uciekł. Sprawdź radar. Usunęłam chmury. On patrzył na miasto. Chyba chciał uderzyć. Znowu.
- Rozumiem - odparł krótko. - Odpocznij - wstał i wyszedł z pokoju.

Erika nie wiedziała czy została sama czy nie. Leki już mocno weszły i czuła jak powoli zaczyna odpływać. Jakąś chwilę wzbraniała się przez sennością, która przyatakowała ją razem z tym olbrzymim zmęczeniem wchodzącym w miejsce bólu. Kobieta otworzyła lekko oczy. Widok jej się zamazywał, ledwo rozpoznawała kształty, a głosy zdawały się docierać do niej jakby z olbrzymiego dystansu.
W głowie zaczęło jej się kołatać pytanie, jak by skończyła gdyby nie miała wzmocnionego pancerza i pola ochronnego. Z pewnością gdyby jednego i drugiego nie miała, to by nie zaryzykowała tak jak teraz. Już nawet nie była pewna czy jest na siebie zła. W sumie to za co miałaby być?

Zaczęło jej się robić tak błogo i przyjemnie. W końcu przestała się bronić. Oddech Eriki, zaczął robić się coraz głębszy, zwalniał, aż w końcu kobieta odpłynęła na dobre i zasnęła z westchnieniem ulgi.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline