Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2017, 19:44   #25
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
11

Dla mnicha wszystko działo się za szybko. Nie wiedzieli czego orkowie tutaj szukali, ani skąd się wzięli. Była duża szansa na to, by każdy rozszedł się w swoją stronę lub może nawet by połączyć siły, gdyby awanturnicy wykazali się wystarczającym sprytem i siłą. Ale teraz już było za późno, Mawashii mógł tylko pokładać nadzieję w nowo poznanym kompanie z niewyparzoną gębą. Nie dobył broni, miał za to przy sobie cały czas zdobytą parę godzin wcześniej laskę. Gdy chorąży orków podszedł z sztandarem, Mawashii odebrał go ze wszystkimi honorami. Miał go należycie przechować na czas pojedynku. Szanował tę starożytną tradycję, która pojawiała się w wielu kulturach na przestrzeni wieków, choć już obmyślał plan awaryjny na wypadek porażki Hargara.

Rashad ze zgrozą przyjrzał się toczonym upiorną zgnilizną orkom, mając nadzieję, że ich choroby nie są w łatwy sposób zaraźliwe. Zastanawiał sie, jakie szanse ma skandycki barbarzyńca z przypominającym żywego trupa orczym przywódcą. Przysunął się w stronę ożywionego małpiego posągu, lecz tylko po to, żeby zauważyć, iż statua zniknęła, a wraz z nią magiczne przedmioty, w tym amulet Rashada. Po pomniku została tylko kamienna podstawa, na której był umieszczony. Nie była to z pewnością sprawka orków, tylko jakiś demoniczny podstęp Gorklu...

Arystokrata poczuł na plecach nieprzyjemny wzrok i jeszcze gorszy zapach. Gnijący, trupi szaman kiwnął dłonią w rękawiczce z białej, pewnie ludzkiej skóry. Jego dotknięci plagą sługusy zmusiły Rashada do powrotu pod wzniesienie, na którym miała rozegrać się śmiertelna walka.

Amira czujnie obserwowała nadchodzące zdarzenia, przygotowując się na jak najgorsze wyciągnęła magię pod skórę i gotowała się do ich użycia bądź ucieczki. Przezornie ustawiła się więc tak blisko sadzawki jak to możliwe.

Hargar patrzył na gnijących z obrazą. To co jego umysł robił nie było przyjemne. Perspektywa śmierci od jakiś chorób była nie do przyjęcia. Wiedział, że musi szybko poradzić sobie z wodzem orków by uniknąć zarażenia.

- Umiecie leczyć jak będzie trzeba? - Zapytał najbliższego towarzysza na tyle cicho by orkowie nie dosłyszeli.

Barbarzyńca splunął siarczyście w dłonie i po rozsmarowaniu śliny chwycił za miecz. Był gotowy na walkę. Oby Odyn mu sprzyjał.

- Ha! - krzyknął Rotskar, stając naprzeciw z wielkim toporem w dłoniach i żądzą mordu w oczach.

Obyło się bez ponurych podchodów. Płonąc żądzą walki barbarzyńca z pomrukiem skoczył naprzód, gdy wokół niego zajaśniała złocista poświata - niezaprzeczalne błogosławieństwo Odyna. Straszliwe ramiona opadły błyskawicznie i popłynęła pierwsza krew. Krew, która żądała krwi - Rotskar walczył równie zaciekle, jednak zdawało się, że orczy przywódca zmaga się nie z człowiekiem, a z jakimś potężnym, prymitywnym żywiołem. Hargar sprawiał wrażenie odpornego na wszelki ból, jaki wybraniec Yurtrusa mógł mu zadać, a bijąca od niego aura powodowała, że potwór chwiał się i zataczał do tyłu. Jego ryki były nie do zniesienia.


W drugim starciu Hargar zaatakował tak morderczo, że z głębokiej rany chlusnęła ciemna posoka i olbrzym ryknął głosem przypominającym pogrzebowy dźwięk dzwonu. To jednak nie był koniec. Barbarzyńca w wyrównanej wymianie ciosów stracił magiczny miecz i prócz wypróbowanego czekana nie zostało Hargarowi nic, co mogłoby ugodzić napastnika.

Posępne orcze oczy jarzyły się złowrogim blaskiem, a ich wyraz doprowadzał Skandyka do wściekłości, zwielokrotnionej przez sardoniczny uśmiech na gnijących wargach Rotskara. Te oczy i uśmiech zawierały cały cynizm i okrucieństwo kryjące się w umysłach tej zdegenerowanej rasy. Jak pantera atakująca łosia Skandyk skoczył pod opadające ramiona orka i wbił toporek w miejsce, gdzie u człowieka znajduje się serce. Rotskar zatoczył się, ale nie upadł.

- A niech cię diabli porwą! - warknął zirytowany. Pod wpływem przerażającego strachu, z flegmą, krwią i pianą na ustach rzucił się do ucieczki, zbiegając ze wzniesienia. Nie uciekł za daleko - jego skomleniu kres położył oszczep jednego z treserów psów. Rotskar padł jak trafiony gromem i krew puściła mu się z nosa i ust.

Zapadła nerwowa cisza, którą przez kilka bić serca mąciły tylko przyspieszone oddechy. Szaman trząsł się cały z furii i wstydu. Zaś orkowie mruczeli z niedowierzania... Łowczy stanął na pokonanym, tchórzliwym przywódcy jednym buciorem i wydobył pokryty śluzowatą krwią oszczep z truchła Rotskara. Tak zakończył żywot wybraniec Yurtrusa - w hańbie, z rąk własnego brata.

Przytłoczony porażką czarnoksiężnik przez bicie serca wyglądał jak rozzłoszczona żmija, ogniskując wokół siebie zielone płomienie - takie same, jakimi spalił chowańca Katona, gdy czarodziej próbował po kryjomu przywołać swego pupila, aby dopomóc Hargarowi. Szaman opamiętał się w ostatniej chwili, godząc się ze stratą. Ruchem białej dłoni nakazał jednemu z orków zwrócić miecz Hargara i opuścił wzrok.

- To był jego syn - warknął potwór, oddając magiczny oręż.

Czarodziej obrócił wzrok na szamana, który stał wśród swoich gorzko przełykając porażkę. Widząc rezygnację szamana, szybko rzucił zaklęcie poznania, koncentrując je na jego sylwetce.

- Pokonaliśmy stwora zamieszkującego tę… jaskinię. Uspokoiliśmy bożka, który nad nią czuwa. Pokonaliśmy waszego wodza. Jeśli chcesz, możemy was pozabijać... albo możecie odejść, o ile zapłacicie trybut. Od dawna istnieje ten wojenny obyczaj, że pokonany oddaje w ten sposób szacunek zwycięzcy. Mawashi odda wam waszą chorągiew... za ową niewielką opłatą - Katon uśmiechnął się do szamana, zaciskając ręce na swojej lasce.

Amira słysząc te słowa poczuła dreszcze na plecach, nie miała dobrych przeczuć… ale cóż mogła wiedzieć w końcu czarodziej nie raz mówił, że jest tu tym najmądrzejszym głosem rozsądku, który wyprowadzi nas z tej wyspy koszmaru… Siedziała więc cicho ciekawa, co będzie sie działo dalej. Jeśli mu się uda złożę mu pokłon - zdecydowała w duchu.

Shillen uśmiechnęła się pod nosem. “Teraz wiemy do czego ta kupa mięśni jest zdolna”, pomyślała. Zwycięstwo Hargara trochę ją rozluźniło, jednak jej dłonie dalej spoczywały na rękojeściach jej krótkich mieczy, w razie gdyby orkowie nie chcieli pogodzić się z przegraną swego wodza i odejść w pokoju.

Rashad raczej z ulgą przyjął triumf wielkiego barbarzyńcy. Hargar okazał się być straszliwym wojownikiem. Rashad miał wątpliwości czy on, z całym swoim kunsztem szermierczym i osłanianiem sią magią, dałby radę przeciwnikowi. Był zaniepokojony zniknięciem Gorklu, zastanawiał się czy ofiarowanie czaszki pokonanego wodza spowoduje jego powrót. Na razie stanął u boku Katona, gdy ten zbliżył się do szamana.

Trupie oblicze szamana było nieprzeniknione jak oblicze posągu. Ze stoickim spokojem duchowy przywódca klanu słuchał słów wysokiego elfa, jak świat długi i szeroki przedstawiciela rasy nienawidzonej przez orków i... Milczał. Nie ze strachu. Nie ze wstydu. Ani z upokorzenia.

Czy Katon otrzyma pożądany trybut? Otrzyma. Tak sugerowało oblicze czarnoksiężnika. Otrzyma wtedy, kiedy... Biała Dłoń Yurtrusa przemówi.

Szaman jednak wciąż milczał. Milczał, gdyż, tak jak każdy kapłan Pana Śmierci i Zarazy, miał wyrwany język. W duszy czarnoksiężnik i ojciec syna zabitego na jego oczach szalał w gniewie i upokorzeniu, lecz okazał to tylko jednym gestem. Zaciśnięciem białej pięści.

Jaskinia powoli wypełniła się szalonym jazgotem nierównej walki, w której zemsta konkurowała z sadystycznym okrucieństwem.

e. Aktualizacja: Katon zażądał trybutu, jednak test CHA (Zastraszania) mimo przewagi za pokonanie przywódcy poszedł tak słabo (dwie szóstki), że niepotrzebnie sprowokowaliście orków do krwawej zemsty.

Obsidian Portal jest chwilowo offline.

Co robicie, co mówicie?

Deadline:
48h. Bijemy się dalej w komentarzach.

 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 23-01-2017 o 22:14.
Lord Cluttermonkey jest offline