Dla Grethy było coś intrygującego w uśmiechu kapitana. Z jednej strony wydawał się być mężczyzną pewnie stąpającym po ziemi, a z drugiej powiedział coś dobrego o jej rodzie. Zaśmiała się radośnie.
Może kiedyś jej przodkowie byli tacy jak sobie Reinier wyobrażał - honorowi i walczący w obronie słabszych. Teraz niestety w większości wypadków byli to potomkowie, którzy po prostu spijali śmietankę z dokonań dziadów i pradziadów. Odświeżenie krwi kimś kto faktycznie martwi się o innych byłoby całkiem wskazane. To zastanowiło Grethę na poważnie.
- Tak technicznie podchodząc do tematu to gdyby smok okazał wrogość z zakresu zagrażającego życiu gości restauracji... - panna Aleroth zrobiła zamyśloną miną. - To na miejscu byłoby interweniować, nawet jeśli to miałoby zakończyć się śmiercią napastnika, tudzież smoka - uśmiechnęła się szeroko. Przysunęła się do niego, kierując usta ku jego ucha. - Tyle, że Thomasie, serce trzeba zjeść surowe, wciąż ciepłe i najlepiej jeszcze bijące - szepnęła mu niby go pouczając, niby ciągnąc dalej żartobliwą konwersację.
Pani doktor odsunęła się od kapitana i spojrzała na niego jakby chcąc odkryć o czym w tej chwili myśli. - Dobrze, żebyś miał przy sobie ostry sztylet - mrugnęła do niego po czym odwróciła się i ruszyła na powrót pod pokład. - Chodźmy porozmawiać z Wilczkiem - powtórzyła po nim.
__________________ "Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"
Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn |