Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2017, 12:49   #146
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Kapłan skinął jej głową i oboje zajęli się dokończeniem posiłku, a kiedy ich talerze były już puste mężczyzna wytarł usta i wstał od stołu.
-Chodźmy kleryk ruszył w kierunku komnat, Venora zaś podążyła za nim krok w krok. Gdy dotarli na miejsce, kapłan otworzył okiennicę i jednym ruchem ręki zrobił sobie miejsce na wielkim biurku.
-Pokaż mi ten twój list- rozwinął pergamin i z skonsternowaną miną przeczytał jego zawartość.
-To nie klasyczny niebiański, który znam, ale część rozumiem…- oznajmił nie odrywając oczu od jego treści -To opis jakiegoś miejsca…- burknął po chwili gładząc się dłonią po skroni -Napisano tu jak dotrzeć do… Do Hełmu Wiecznie Czujnego... - kapłan spojrzał na Venorę i wydął usta -Musiałbym nad nim trochę posiedzieć, ale myślę, że dam radę-
- Hełmu Wiecznie Czujnego? - powtórzyła paladynka po mężczyźnie. Zastanowiło ją czy była to nazwa miejsca, a może jakiegoś magicznego przedmiotu, natchnionego boską mocą. W normalnych okolicznościach takie założenia byłyby przejawem pychy, że jej mentor akurat jej o tym mówi. Ale ostatnimi czasy Venora nie miewała zwyczajnych wydarzeń w repertuarze.
- Jeśli tylko mogłabym jakoś ci w tym pomóc? - dodała prędko. - Choćby miało to oznaczać odciążenie cię jakoś w twoich obowiązkach - zaproponowała chcąc w podzięce dać coś z siebie.

Kapłan tylko wzruszył ramionami -Nie mam nic ważnego na dzisiaj do roboty, poza tym jestem tu by pomagać nie tylko słowem ale i czynem- wyjaśnił -Jeśli jednak chcesz się odwdzięczyć, to możesz mi obiecać, że kiedyś wybierzemy się na spacer na wybrzeżę. Czasami chodzę tam samotnie ale z towarzystwem będzie przyjemniej zaproponował niespodziewanie.
To o co poprosił w zamian, w ocenie Venory, miało zdecydowanie mniejszą wartość niż wkład jego pracy jakiego wymagało przetłumaczenie jej listu.
- Jak najbardziej. Chętnie będę ci towarzyszyć. Powiedz tylko kiedy - uśmiechnęła się do Albrechta miło.
-Gdy przyjdzie na to czas- skinął jej głową -Teraz niestety musisz mnie zostawić, bym skupił się na tłumaczeniu- dodał.
- Ach tak... - żachnęła się. - To jakbyś skończył... To - chwilę się zastanowiła co ma dalej w planach na ten dzień. - To pewnie będę się gdzieś kręcić w okolicy - dodała naprędce i nie czekając na jego odpowiedź wyszła z pomieszczenia.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/a2/2d/1a/a22d1ae3e2a05adbb91b7add05cf80e0.jpg [/media]

Tego dnia dużo czasu spędzała stojąc na korytarzu i zastanawiając się co ze sobą zrobić. Ciężko było samemu znajdować sobie zajęcie w wolny dzień. W końcu zdecydowała wrócić do swojej celi i przyszykować pancerz, a jutro. No i jeszcze pozostawała sprawa alkoholu dla krasnoluda.
- Też sobie wymyślił walutę - mruknęła pod nosem. Uznała, że zapłatę dla niego znajdzie po prostu w jednym z licznych sklepów na rynku. Na wieczór zostawiła sobie wizytę w łaźni, by po niej zająć się lekturą książki od Augusta.

Czyszczenie zbroi było dla Venory rutynowym działaniem. Dokładnie przetarła ślady krwi, zaschniętego błota i Helm wie czego jeszcze. Rycerka naoliwiła metal i wszystko złożyła w elegancką całość , a jedynym mankamentem była olbrzymia dziura w napierśniku. Gdy już skończyła i wyjrzała za okno, ujrzała piękne bezchmurne niebo, oraz grzejące coraz mocniej, po południowe słońce. Pierwsze dni oficjalnej wiosny miała już za sobą i na myśl o kwitnących łąkach za ojcowym tartakiem aż się uśmiechała sama do siebie. Godzina była jeszcze młoda, to też Venora nie miała zamiaru tracić czasu i wartko udała się na rynek po krasnoludzki trunek. Suzail było dużym miastem, lecz podejrzewała, że prawdziwy bimber produkcji brodatego ludu nie będzie łatwo znaleźć. Opuszczając koszary mijała wieżę wielkiej świątyni Wiecznie Czujnego, skracając sobie drogę przez ogród pod mieszkalnym gmachem kapłanów i przeora.


Poszukiwania krasnoludzkiego bimbru zaczęła w samym centrum rynku. Podobnie jak tuż po świcie ruch teraz był ogromny i musiała twardo stawiać kroki by nie zostać przepchniętą, lub trąconą. W pierwszym kramie Venora nie znalazła bimbru krasnoludów, lecz dowiedziała się, gdzie może go szukać. Zgodnie z wskazówkami udała się w to miejsce. Sklepikarzem był nikt inny jak krasnolud. Ten jednak pochodził z Wielkiej Rozpadliny, czego świadectwem był ciemniejszy kolor skóry, oraz nieco wyższy wzrost od przeciętnego brodacza z Srebrnych Marchii. Sklepikarz z przykrością stwierdził, że nie posiada zapasów na sprzedaż tak zacnych alkoholi, lecz wyznał rycerce sekret prawdziwości.
-Widzisz, my krasnoludy cenimy sobie swój honor bardziej niż cokolwiek innego. Jednak wielu którzy opuścili swoje twierdze i liznęli życia najemnika, oraz gorączki łatwego zarobku pozapominali o zasadach- mówił -Na szczęście od setek lat panuje między nami niepisana zasada prawdziwości bimbru. Możesz się domagać takowego testu od sprzedawcy, bez obaw że go urazisz. Wygląda to tak, że na twoich oczach zostaje otwarta butelka i parę kropel wlewa się do naczynia, a następnie podpala. Jeśli bimber płonie na niebieskawo, to znaczy, że jest najprawdziwszym krasnoludzkim wyrobem- wyznał -A jeśli spotkasz krasnoluda, który nie będzie chciał wykonać żądanego testu… To znaczy, że może próbuje wcisnąć ci podróbkę-


Venora z uwagą przysłuchiwała się słowom krasnoluda. Lubiła dowiadywać się takich ciekawostek. Zawsze mając taką wiedzę łatwiej przychodziło nie urażenie swojego rozmówcy na przyszłość.
- Dziękuję, to bardzo cenna informacja - stwierdziła paladynka. - A czy mógłbyś mi poradzić kto w mieście może mieć odpowiedni alkohol? Ma to być podarek dla krasnoluda więc wolałabym żeby był z niego zadowolony - dodała.
-Przy północnej bramie znajduje się kaplica Illmatera, na przeciwko niej znajduje się sklep “Towary wszelakie”. Prowadzi go człowiek, lecz z tego co pamiętam kiedyś handlował z krasnoludami z Północy i powinien mieć taki alkohol na stanie-
Rycerka chwilę zastanawiała się czy kojarzy miejsce. Uśmiechnęła się w końcu.
- Tak, pewnie bym sama na to nie wpadła, żeby szukać w sklepie prowadzonym przez człowieka - odparła z rozbawieniem. - Dziękuję jeszcze raz i życzę miłego dnia.
Venora wyszła na ulicę, rozejrzała się wkoło i obrała kierunek na północ.

Czasu miała aż nadto, więc nawet się ucieszyła, że miała kolejny punkt do odwiedzenia. W każdym razie wiedza, że tam może to znaleźć była lepsza niż próba szukania na własną rękę, mozolnie przeglądając każdy kram i sklepik.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline