Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2017, 20:16   #150
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nie pozostawało nic innego jak przeprosić za zakłócenie spokoju i opuścić celę przełożonego. Venora już sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Spokoju jej to nie dawało i robiła sobie nadzieje, że znalezienie miejsca, o którym pisał sir Morimond ukoi jej skołatane nerwy.
~ Potwierdzi się albo będę miała spokojnego ducha ~ przeszło jej przez myśl, gdy kroczyła korytarzem, zmierzając do swojego pokoju. Energia ją wciąż rozpierała, przez co dodatkowo potęgowało się jej zniecierpliwienie.

Wróciła od swojej celi i pierwsze co zrobiła, do schowała list od mentora do szuflady w której trzymała również te otrzymane od Liam i niziołka. Venora chwilę pokręciła się po swoim pokoju by w końcu zasiąść na łóżku. Znów sięgnęła po książkę otrzymaną od sir Augusta i zaczęła ją czytać.

Rycerka przewracała stronę za stroną czytając szczegółowo rozpisane relacje świadków cudów, które dotyczyły wyznawców Helma. Książka wciągnęła ją błyskawicznie, gdyż już pierwszy przypadek opisujący świadectwo cudu w uznaniu Venory zdawał się być fenomenalny. Było to tuż po Czasie kłopotów, gdy bogowie wrócili do swych domen, a Helm jako strażnik porządku pozostał jako jeden jedyny w swej niebiańskiej twierdzy. Świadek Durro Hammerstriker z Mirabaru klął się na honor swój i całego królewskiego klanu, że prawdę mówi opisując jak lady Amanea z Silverymoon samotnie obroniła strażniczą basztę przed natarciem hordy goblinów, gdy jej kompani polegli co do joty, za wyjątkiem świadka, którego zatruta strzała kompletnie sparaliżowała. Durro mówił o bladej aurze, którą emanowała rycerka, oraz precyzji jej ciosów, gdy mieczem odrąbywała głowy każdego, kolejnego przeciwnika.
Kolejne sytuacje opisywały leczenie śmiertelnych chorób, przywracanie do żywych, oraz kilkanaście innych sytuacji. Gdy Venora zamknęła książkę dotarło do niej, że jej świece prawie dogasły a za oknem robi się szarawo.
-Już świta...- burknęła pod nosem zdziwiona faktem, że przez najkrótszą chwilę nie poczuła zmęczenia.

3 dzień Przypływu Lata. Suzail

Rycerka nie zmrużyła oka nawet na minutę, lecz mimo to czuła się wypoczęta i w pełni sił. Jako, że było jeszcze wcześnie postanowiła tym razem nieco dłuższą chwilę poświęcić na modły i podziękowania Helmowi. W duchowej rozmowie z swym bogiem poprosiła Wiecznie Czujnego o siłę i o jakieś znaki które wskazałby jej dobry kierunek. Helm nie odpowiedział. Nie dosłownie. Lecz odpowiadał na modlitwy za każdym razem gdy zsyłał Venorze łaskę objawioną w postaci wszelkiej maści zaklęć.
Na zewnątrz zaczynało robić się jasno, a ciepły, letni wiatr wpadał do celi przynosząc miły zapach przypływu lata. Venora pozbierała się i udała na śniadanie.
Kasza, chrupiące pieczywo i zbożowa kawa były posiłkiem idealnym na kolejny dzień pełen chodzenia i rozmów. Zaraz po zjedzeniu rycerka udała się do celi po podziurawiony pancerz i skierowała swe kroki do dolnego miasta, w okolice bramy, gdzie znajdowała się zrujnowana rudera krasnoludzkiego zbrojmistrza.


Stając przed domem krasnoluda, paladynka była zadowolona z tego, że postanowiła skorzystać z silnego grzbietu Młota, na którym leżał opakowany w koc elfi pancerz. Butelkę z bimbrem trzymała w plecaku narzuconym na jej własne plecy. Przez całą drogę prowadziła zwierzę uliczkami, trzymając je za uzdę i idąc obok niego.
Venora poklepała rumaka po szyi i zaczęła ściągać z niego bagaż. Jak noszenie zbroi na sobie jej nie przeszkadzało to noszenie jej w kawałkach było zwyczajnie niewygodne. Uporawszy się z ładunkiem panna Oakenfold podeszła do drzwi i ostrożnie w nie zapukała.

- Czego do ciężkiej cholerny?! - usłyszała zza drzwi znajomy głos pijaczyny.

Zawahała się nim odpowiedziała. Znów pojawiły się w jej głowie wątpliwości. Spojrzała na konia, później na zawinięty w koc pancerz. Westchnęła.
- To ja, Venora. Wczoraj rozmawialiśmy o naprawie zbroi - odezwała się, przypominając Krotowi w jakiej sprawie go nachodzi. - Przyniosłam też bimber, zgodnie z umową - dodała.

Venora w odpowiedzi usłyszała tylko ciszę, która w pewnej chwili ciągnęła się tak długo, że Venora zaczynała tracić nadzieje na dogadanie się z brodaczem. Po chwili jednak usłyszała w końcu kroki i drzwi ostatecznie się lekko przed nią uchyliły. Kroto wystawił bladą twarz i mrużąc jedno oko przyjrzał się rycerce.
-Eee…- burknął -To chyba jakaś pomyłka… Ja już od dawna w fachu nie działam…- dodał zdezorientowany. Najwyraźniej poprzedniego dnia był tak pijany, że zwyczajnie nie pamiętał spotkania z panną Oakenfold.

Venora chwyciła się za głowę i pokręciła nią. Albo krasnolud miał demencję albo poprzedniego dnia musiał niemało wlać w siebie alkoholu, że teraz o niczym nie pamiętał.
- Byłam tu wczoraj. Rozmawialiśmy o naprawie elfickiego pancerza. Umówiliśmy się, że dziś przyniosę go i odbiorę jak skończysz...
~ O ile w ogóle będziesz w stanie cokolwiek zacząć
~ pomyślała zaraz sceptycznie paladynka, po czym położyła pakunek na ziemi i nieco go rozwinęła, ukazując część rozoranego na wylot napierśnika.
- Muszę go mieć naprawionego, bo od niego zależy nie tylko moje życie i bezpieczeństwo - dodała poważnym tonem, wpatrując mu się prosto w oczy. - Jeśli uważasz, że nie dasz rady to powiedz mi to teraz.

Krasnolud zdumiał się na zachowanie Venory, lecz gdy ujrzał odkryty skrawek zbroi oniemiał się jeszcze bardziej. Brodacz prędko pochylił się i odsłonił nieco więcej.
-Znam tę zbroję…- warknął zastanawiając się przez chwilę.
-Skąd masz tę zbroję…- dodał patrząc Venorze w oczy.

Panna Oakenfold z pewną dozą zażenowania przyglądała się krasnoludowi.
- Tak, mówiłeś mi to wczoraj, że znasz ten pancerz. Wspomniałeś też, że należał do Sirnah. Ja zbroję otrzymałam niedawno, od kupca z górnego miasta, Bardock się nazywa - cierpliwie przypomniała Krotowi ich rozmowę. - I tak, ja jej używam w walce, a nie jako ozdoby do łapania kurzu w pokoju. I tak, ja ją miałam na sobie jak zrobiła się ta dziura - dodała na koniec uprzedzając możliwe pytania.
Kowal spojrzał na zbroję i znów na Venorę -Będzie cię stać na tę naprawę?- spytał by mieć pewność.

Venora spojrzała w niebo, w myślach pytając bogów czy to jakiś test jej cierpliwości, który na nią zesłali. Opamiętał się jednak i opuścił wzrok na Krota.
- Jeśli mi teraz powiesz, że na darmo chodziłam po sklepach szukając tego twojego bimbru krasnoludzkiego to może się okazać, że się nieco zezłoszczę - stwierdziła nader szczerze, ale zaraz pokręciła głową zdając sobie sprawę, że niepotrzebnie się unosi. Jej spojrzenie zrobiło się cieplejsze. - Wczoraj mówiłeś, że chcesz za to alkohol, który to mam ze sobą. Lecz rozumiem, że wczoraj mogłeś być... Niedysponowany - znalazła całkiem dobry zamiennik dla innego słowa, które się garnęło na język. - Dlatego cenę za naprawę możemy dziś omówić na nowo, skoro będziesz mógł obejrzeć uszkodzenia.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline