Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-05-2017, 12:51   #105
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Niemcy, Rammstein

Zaczął się kolejny tydzień piastowania nowego stanowiska. W tym czasie nie miała za wiele czasu dla siebie. Ten mijał jej niezwykle szybko, naładowany zadaniami i obowiązkami. Kilka dni pierwszego tygodnia po powrocie z urlopu spędziła w Grecji. Poznała tam bardzo zadufanego w sobie Obdarzonego i niezwykle intrygującego profesora zajmującego się historią Obdarzonych. To za sprawą tego drugiego Węgierka spędziła kilka wieczorów, a nawet nocy, czytając opracowania z poszukiwań archeologa. Erika nigdy wcześniej nie zastanawiała się nad genezą powstania Obdarzonych, ale teraz była tym żywo zainteresowana. Dotarły do niej informacje o tym, że płyta, którą wydobyła z jeziora miała raptem 15 lat. I nie byłoby w tym nic intrygującego gdyby nie jedna sprawa. Będąc tam Lorencz zrobiła swoim telefonem zdjęcia sylwetek Obdarzonych, uznanych przez nich za powierników żywiołów. To podobieństwo było zaskakujące. I właśnie w tym miejscu robiło się ciekawie bo płyta powstała zanim część ze znanych jej posiadaczy żywiołów osiągnęło ten konkretny wygląd.

A co było w tym niewiarygodnego? To, że każdy Obdarzony zmieniał wygląd swojej zbroi w miarę uzyskiwania nowych mocy. Sylwetki z płyty przedstawiały formy "Piątek" owych Obdarzonych, bo nawet "jedynka" posiadająca żywioł jako moc bazową, wyglądała zgoła inaczej niż po dobiciu do maksimum. Erika sprawdziła wszystko w dostępnej jej bazie. W archiwum, z jej kodem dostępu, swobodnie mogła przeglądać stare zdjęcia przedstawiające powierników żywiołów od pierwszej mocy, po każdą kolejną.
Węgierka miała wydrukowała sobie zdjęcie zrobione przez profesora, które obejmowało całą płytę. Na niej pokreśliła swoje własne uwagi: Kalipso - zła woda, Susanoo - dobra woda, Ignil - zły ogień, Leigong - dobry wiatr, Smaug - dobry ogień, Biały, Evangelist - zła ziemia, Wowa - dobra ziemia, Izanagi - zły wiatr, Marko - dobry lód. Dopatrzyła się również podobieństwa jednej z sylwetek do zabitego przez Czarnego posiadacza mocy grawitacji, którą to oficjalno uznawano za żywioł. Obecność sylwetki wskazywała, że twórca również zaliczał grawitację w poczet żywioł. Znalazła również “złą”grawitację, która przepadła w wyniku bitwy w Paryżu. To natomiast Erice zasugerowało by poszukać znanej wszystkim w świetle, ostatniej formy jaką posiadał Czarny...
Problemem natomiast był Mazzentrop. Wiadome było, że przejął on żywioły z ciemnych kryształów. Powietrze i lód. A była to potwierdzona informacja, z którą Darkwater przyszedł do Światła razem z innymi ciekawymi informacjami o Mroku. Kilka wieczorów, bo Lorencz nie robiła tego w godzinach pracy nadzorcy, a jedynie w wolnej chwili, zajęło jej dopasowanie Mrocznych do sylwetek z kamienia. Zakreśliła swoje typy, łącząc je kreskami, a przy dopisanych nazwach dodała znaki zapytania.

Na koniec została jej jedna sylwetka, która z nikim jej się nie kojarzyła.
“Czyżby nasza brakująca iskierka?” przeszło zaraz Erice przez myśl. Odkrycia tego jednak nie traktowała na poważnie, a już na pewno nie nadawało się do pokazania w wiadomościach z informacją “szukamy tak wyglądającego Obdarzonego, dla znalazcy nagroda”.

Tak szczerze to nie miała pojęcia co myśleć o tym odkryciu, tym bardziej, że ta tablica przecież przepowiedziała przyszłość. Pewne było, że jeśli uda jej się przyłapać Szefa na drobną chwilę, to porozmawia z nim o tym przy kawie, tak dla odrobiny relaksu.
Ogólnie to całość pracy profesora Massashiego bardzo interesowała Erikę. Podłapała od niego wizję, że Obdarzeni istnieli wcześniej. Było w tej myśli coś ekscytującego. Do tej pory nie wiadoma była geneza powstania takich jak ona. Ogólnie za początek uznawało się działania związane z Zimną Wojną i mnóstwem badań jakie w tamtych czasach były prowadzone. Ale gdyby to o czym pisał profesor okazało się prawdą…

Na tą chwilę jednak temat musiał odejść w odstawkę, bo miała na głowie bardziej naglące sprawy, wielce ważne rozmowy przy których musiała być. Najbardziej z tego wszystkiego nie lubiła cotygodniowych raportów składanych Białemu.

Ale skłamałaby gdyby powiedziała, że tylko pracą żyła. Zaraz po powrocie z Grecji spotkała się ze swoją siostrą Adrią, z którą spędziła bardzo miło czas. Nie widziały się całe wieki, więc zeszło im się do późnej nocy na nadrabianiu zaległości. Oczywiście młodsza siostra, po trzeciej lampce wina, wyciągnęła z Eriki powód dla którego emanowała radością. Obdarzona przyznała się, że się spotyka z pewnym Szkotem, ale to jeszcze nic oficjalnego. Ta informacja zaskakująco bardzo ucieszyła Adrię, która zaraz wyściskała siostrę i wyznała, że sama od dwóch lat jest już w związku z pewnym uroczym Polakiem, którego poznała w bibliotece. Przyznała się też, że nie mówiła Erice tego wcześniej, bo ona wtedy zbierała się po śmierci Vidora. Starsza z sióstr Lorencz rozczuliła się, ale szybko obu poprawił się humor, wraz z wyciągnięciem kolejnej butelki wina. Siostry wkrótce pochwaliły się sobie zdjęciami swoich “obiektów westchnień”, Adria nawet nieśmiało przyznała, że spodziewa się, że Paweł jej się wkrótce oświadczy…

Czas wolny więc Erika spędzała spotykając się z Adrią, rozmawiając przez telefon z Williamem, lub robiąc wideorozmowy z synem. Nie wiedzieć kiedy przyszły Walentynki...

***

Niemcy, Rammstein, gabinet Kalipso, 14 lutego 2017 roku, ranek

Erika z zadowoleniem cyknęła zdjęcie akwarium i wysłała je do Williama, dołączając krótki tekst.
Cytat:
To był genialny pomysł : D
Nie mogła już doczekać się weekendu. Czuła się stęskniona za Willem prawie tak samo bardzo jak za synem. Już miała zaplanowane, że w piątek od razu z biura jedzie na lotnisko, leci do Budapesztu, tam zabiera syna wraz z już spakowaną już walizką i od razu wsiadają w pierwszy samolot do Londynu. Tak po prawdzie to Izsak o niebo lepiej zniósł rozstanie, chyba tylko dlatego, bo dostał obietnicę od niej i Willa, że w lutym Szkot zabierze ich na mecz. Jej samej wizja spotkania się z Rushem sprawiała, że zupełnie nie przeszkadzało jej że nie spędzi z nim Walentynek. Była tak bardzo nastawiona na to, że nawet gdyby Desolator tu i teraz, rozwalił pół jakiegoś miasta to i tak Erika byłaby zdeterminowana, żeby gościa dopaść i zabić tak szybko by zdążyć jeszcze na samolot do Londynu.

Nie długo jednak cieszyła się dobrym nastrojem, gdyż w Polsce ktoś zdecydował się na poważnie spróbować popsuć weekendowe plany Kalipso.

- Pokaż co tam się dzieje - westchnęła Erika Kobiety przeszły wzdłuż akwarium, w głąb biura nadzorcy. Erika usiadła na swoim fotelu i włączyła komputer. Skan linii papilarnych, wpisanie hasła i już mogła używać swojego służbowego sprzętu. Wzięła teczkę od Jane i zajrzała do środka. Akta zawierały informacje o denatach, wraz ze zdjęciami ciał po ich śmierci. Opis obrażeń oraz zdjęcia, w tym zbliżenie na kryształy.
- Pęknięte - mruknęła z niezadowoleniem Węgierka. Nuke tylko pokiwała głową. Oznaczało to, że napastnik przejął moc.
Następne były kopie raportów polskiego oddziału SPdO wraz z tłumaczeniem ich na angielski. Erika od razu zabrała się za czytanie tego. I musiała przyznać, że nie spodziewała się tego co zawierały te zapisy. Lorencz uniosła w zdziwieniu brew i spojrzała na Nuke.
- Czytałaś to? - zapytała Erika.
- Ta… Zastanawiałam się chwilę czy ta wzmianka o rzucaniu belek w śmigłowiec to nie jest jakiś błąd w tłumaczeniu - westchnęła. - Ale nie, ten gość co go w końcu pojmali rzeczywiście rzucał nimi w śmigłowiec.
Węgierka pokręciła głową, ale czytała dalej.

Na obszernym blacie biurka Nadzorcy leżały wszystkie materiały w sprawie. Na naprędce wydrukowanej mapie województwa mazowieckiego, dla ułatwienia sobie zrozumienia tego co zaszło w Polsce, zaczęły rysować trasę wydarzeń. Z raportów wynikało, że wszystko zaczęło się w Wołominie, gdzie tuż przed północą wezwano policję do zawalonego i częściowo spalonego budynku, zgłoszono, że doszło tam do strzałów. Widziano błyski.
Policyjna wtyka zgłosiła udział Obdarzonych, dwójki. Z krótkiej notatki Erika dowiedziała się, że polskie służby były świadome, że w tym miejscu spotykają się tamtejsi gangsterzy, których próbowali rozpracować. To tłumaczyło czemu od razu posłano SPdO. Było wielu rannych i martwych po stronie policji co niezmiernie rozeźliło Węgierkę.
Wroga dwójka uciekła, ale SPdO i dwóch Obdarzonych Światła dopadło ich, pojmało i zapakowało do transportu. Dla wielu wydawać się mogło, że już po robocie. Prawda jednak była taka, że teraz zaczynała się najtrudniejsza część - przetransportowanie. Erika osobiście nienawidziła tego momentu, bo często takie typy były jak tykająca bomba.

[media]http://i.imgur.com/pfKwgCZ.jpg [/media]

Po kwadransie kobiety miały już obraz tego co się wydarzyło.
- Czyli nasi najpierw dali uciec, później pojmali Obdarzonych, kobietę i mężczyznę. Wieźli ich na dołek, a wtedy pojawił się ten trzeci. Z rozmiaru zakładam Dwójka-Trójka. On wdał się w walkę z Eaglem i Boltem, zabił ich, przejął moce i zabrał tamtą dwójkę… - potarła dłonią twarz. Na czystej kartce papieru razem z Nuke rozpisały moce jakie mieli Obdarzeni Światła oraz te jakie spodziewały się, że będą mieli napastnicy, co określiły z opisów jakie dali biorący udział w akcji funkcjonariusze. Nie wyglądało to dobrze. Teraz zamiast obezwładnionych dwóch Jedynek oraz jednej Dwójki-Trójki mieli do czynienia z trójką przeciwników w tym jednego trzeba było traktować jako Piątkę, którzy zaczną się szykować na odpowiedź Światła. W końcu każdy głupi wie, że zabicie od tak dwójki członków i kilku funkcjonariuszy nie pozostanie bez echa.

- Dwójka - Nuke przerwała Lorencz rozmyślania i podała kartkę którą akurat czytała. - Znaleziono zwłoki w lesie. - Jane spojrzała na mapę i wskazała punkt między Nieporętem a Wieliszewem. - Kobieta, Obdarzona, pęknięty kryształ. Z wcześniejszych opisów wynika, że to jedna z tych dwóch jedynek pojmanych przez Eagla i Bolta.
- Hymm - Erika wpatrzyła się w zdjęcia trupa oraz śladów zostawionych przez dwie zbroje, jedne wielkie, drugie małe. - No to mamy do znalezienia Dwójkę i Piątkę - podsumowała, zakreślając na kartce moce jakie przejął “Piątka”, po czym opadła plecami na oparcie fotela.
- Wygląda na to, że zgarnęli ją tylko po to, żeby odczekać aż będzie mogła się przemieniać i wtedy ją zabili - stwierdziła Jane i spojrzała wyczekująco na Erikę.
Węgierka skrzywiła się. Dla Mroku jedynki były niczym karma, z miejsca mieli wyrok śmierci, jeśli tylko ktoś z większą ilością mocy zechciał się wzmocnić. Dwójki miały już większe szanse na zachowanie życia.

- Wołaj śmigłowiec. Pakujemy Kurta ze sobą i lecimy do Polski. Ja idę do Vinca. - po tych słowach Erika zaczęła zbierać papiery. Mimowolnie spojrzała na telefon, przypominając sobie, że była umówiona na wieczór spotkać się z siostrą. Wstała od biurka. - Przypomnij mi też proszę, że muszę zrobić pogadankę o bezpieczeństwie ze wszystkimi odpowiedzialnymi za rejony.
Jane skinęła głową i wyszła z gabinetu.

Węgierce nie zajęło wiele zabranie wszystkiego co potrzebowała. Opuściła swoje biuro i udała się do swojego zastępcy. Zapukała do drzwi i nie czekając na odpowiedź, weszła do środka.
- Cześć Vince - przywitała się ze swoim zastępcą.


Vincent Boyard pełnił swoją funkcję już kilka lat. W czasie kiedy Alex został przeniesiony do Afryki, a Erika jeszcze siedziała na swoim urlopie, to właśnie Francuz sprawował obowiązki Nadzorcy, a później wprowadzał Kalipso w tajniki jej nowego stanowiska. Wciąż to on więcej miał do gadania niż Lorencz, ale nikt nie miał o to pretensji.

- Czytałeś o Polsce? - zapytała Erika przechodząc przez pokój, podchodząc do biurka Francuza.
- Tak - skinął głową. - Mam się tym zająć? - zapytał od razu.
- Nie, nie - odparła mu blondynka. - Lepiej jak zajmiesz się tym co tu mamy. Ja lecę tam z Jane i Kurtem - oznajmiła mu. - Zamierzam spotkać się z polską policją, gośćmi co rozpracowywali tych gangsterów z... - spojrzała w dokumenty, żeby nie pomylić nazwy. - ... Wołomina.
- Jak uważasz, choć sądzę, że jeśli to ma być śledztwo, to nie warto marnować tam ciężkich dział.
- Nie możemy sobie pozwolić na utratę choćby jednego Obdarzonego więcej Vince - Erika pokręciła głową. - Daję czas do piątku na znalezienie czegokolwiek co może doprowadzić do znalezienia tego kto zabił naszych. Zrobię przy okazji wizytację oddziału SPdO, co jest konieczne w przypadku śmierci ludzi odpowiedzialnych za ten rejon.
- Zastanawia mnie, czy się o mnie martwisz, czy po prostu nie doceniasz - stwierdził z przekąsem. - Będzie wedle rozkazu.

- Oczywiście, że się martwię - uśmiechnęła się. Mężczyzna był od niej starszy, ale raptem 4 lata, jednak był dużo bardziej doświadczony od niej w tej pracy. - Wyobraź sobie jakbyś tam sam poleciał zrobić audyt, a ja bym cię atakowała telefonami, bo nadal nie wiem gdzie co jest tu poutykane - rozłożyła bezradnie ręce, ale zaraz do niego mrugnęła okiem.
- Ech… - westchnął. - Już się nie tłumacz. Lecisz tam jeszcze dzisiaj?
- Tak, pewnie za godzinę będzie gotowy śmigłowiec. Lądujemy w Warszawie, a stamtąd zabierze nas policja. Przynajmniej takie jest założenie.
- W porządku. Masz jakieś tematy bieżące do ogarniecia?
- Sam o tym wiesz lepiej ode mnie - odparła uśmiechając się przepraszająco. - Będę informować na bieżąco co u nas się dzieje - zapewniła po czym skinęła mu głową na pożegnanie i ruszyła do drzwi.
- Powodzenia - usłyszała jeszcze za swoimi plecami nim wyszła.

Węgierka wróciła się jeszcze do swojego gabinetu to awaryjną walizkę. Trzymała w niej ubranie, naładowane powerbanki, ładowarki i wszystko to co było konieczne by w jak najkrótszym czasie być gotowym do wyjazdu. Złapała laptop i torbę, do której wpakowała dokumenty. Przygotowana udała się prosto na lądowisko.

“Nawet kawy jeszcze dziś nie wypiłam” westchnęła pod nosem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 08-10-2017 o 12:51. Powód: połyłka z mockami M. wielkie dzięki dla Kolejnego za wyłapanie błędu :)
Mag jest offline