Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-05-2017, 22:43   #22
Lord Cluttermonkey
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Katon przecząco pokiwał głową. - Niewiarygodnie, ale wiele waszych informacji o tym świadczy. Po pierwsze, na naszej naradzie nie padła nigdzie dosyć istotna informacja o naszym przeciwniku. Zarówno drowy, jak i gobliny unikają światła słonecznego. Gobliny lubią raczej atakować nocą, choć czasem i im zdarza się działać w dzień, choć tego nie lubią. Zaś drowy wprost nienawidzą słońca i idę o zakład, że większość ataków była albo w nocy, albo chociażby wieczorem lub rano, kiedy słońce jest jeszcze słabe. Jak wspomniała Shilen, Podmrok jest dosyć głęboko. Ciężarna kapłanka nie mogłaby szybko podróżować na powierzchnię aż z Podmroku, więc muszą mieć gdzieś swoją bazę, lub obozy chociażby. Jaskinia, stare ruiny, jakaś nekropolia… nawet ocieniona dolina górska wydaje się być dobrym miejscem dla takiego obozu. Dlatego kapitanie, jeśli pamiętacie miejsca ataków i mniej więcej orientacyjne daty ataków, to mogłoby pomóc w określeniu ich kryjówki. Chyba, że wciąż siedzą w Trollslore...

Hetalan podrapał się po brodzie.

- Kiedy ostatni raz rozmawiałem z Nebellorem, upierał się przy swojej teorii, że Podmrok łączy wszystkie podziemia na świecie, razem z piwniczkami domostw. Nawet powiedział, że ktoś, kto wpadnie przypadkiem do studni, może po krótkiej wędrówce znaleźć się na drugim końcu świata.

- A to nie mogli nieść tej kapłanki na lektyce, skoro jest dla nich taka ważna? - Tallman z założonymi rękoma odchylił się na krześle. - Zresztą idę o złotą monetę, że kapłanka zdolna rodzić demony nie musi w ogóle stąpać po gruncie jak jakiś chłop.

Grondmoss kiwał przecząco głową w milczeniu.

- Nie mogę odmówić im sprytu i przewagi w walce z zaskoczenia, ale wyglądali raczej na zaszczute zwierzęta niż zdeterminowanych, konsekwentnie działających napastników.


- Po drugie, jeśli łączycie zniknięcie broni z atakiem drowów, lub ich o to obwiniacie to weźmy pod uwagę, że wysłanie dużej partii broni to pewne logistyczne przedsięwzięcie. Trzeba wiedzieć kiedy ów transport jest ładowany, gdzie płynie i gdzie będzie o określonym czasie. Wiedzą o tym co najmniej rzemieślnicy którzy ową broń przygotowywali, przewoźnicy… najpewniej jest to coś o czym się mówi. Nie odrzucałbym sugestii Oscara o szpiegu w osadzie, który musiałby powiadomić drowy. Przecież nie czekają rozbite z biwakiem na granicach władztwa i jakoś o owym transporcie musiały się dowiedzieć. Taka osoba pewnie wie, gdzie ich szukać, lub jak można się z nimi skontaktować. Pojawienie się owych trzech nieznajomych… to mogą być agenci waszego odbiorcy do którego przesyłka nie dotarła. Może wysłał ich by sprawdzili, co tu się w ogóle dzieje? A może to są właśnie ci szpiedzy których szukamy? Sztylet który przy nich znaleźliśmy i ich nędzny wygląd zupełnie nie przystający do nich… wyszkolenia może sugerować przebierańców.

- Czyli spotkaliście kogoś o podobnym stosunku wyglądu do umiejętności... - podsumował Tallman.

- Wasze przypuszczenie może być słuszne, ale z drugiej strony, wielu wybiera awanturniczą ścieżkę - dodał Hetalan.

- Zawsze ciągnie ich do kłopotów jak dziwki do sakiewek. A że sami też przyciągają kłopoty jak magnes, to ich obecność przynosi tylko skutek odwrotny do zamierzonego - czuliście, że oficer mówi nie o bezosobowych poszukiwaczach przygód, tylko ma na myśli was. Był już nieźle podpity, co zaczynało też irytować Hetalana. - Prawdziwy mężczyzna nie podróżuje na drugi koniec świata, nie odcina się od swoich korzeni i lojalnie służy swemu krajowi i swej rodzinie. Parszywi, wszędobylscy najemnicy...

- Kapitanie Tallman - podszedłszy do okna, Hetalan zwrócił się do niego oficjalnym tonem. - Udajcie się przygotować patrole wzdłuż rzeki Stillring, na odcinku między szlakiem Rorystone a Ironload.

- Dobr... Tak, panie - po chwili milczenia kapitan, zrozumiawszy aluzję, udał się wypełniać powierzone obowiązki.


Algrad słysząc słowa kapitana zacisnął pięść. Nie reagował bo nie wypadało a i sam Hetalan interweniował co nieco ostudziło zamiar odburknięcia krasnoluda.

- Jeśli tu nie uzyskaliśmy wszystkich odpowiedzi, trzeba szukać dalej. Miałbym propozycję, aby nasz druid popytał lokalne zwierzęta, szczególnie takie co znają zapach goblinów. Może uda się znaleźć ową igłę w stogu siana nieco szybciej. Gobliny to szkodniki i postrach większości zwierząt. Te powinny wiedzieć których miejsc unikać, więc gdyby potrzebny byłby jakiś goblin, moglibyśmy takiego szybciej znaleźć.

- Brzmi to rozsądnie. W mniejszych osadach mamy kilku druidów, którzy jak to druidzi czczą Gaję, ale także naszych przodków, w tym Byrnego. Gromadzą się w gaju niedaleko Wyższej Misji, gdzie są zachowane szczątki portalu, z którego przyszedł Byrny.

Porucznik Grondmoss zauważył wasze zdziwienie nazwą "Wyższa Misja", co było mu na rękę - pragnął już odpocząć od całej tej narady wojennej. Wyjaśnił:

- Chyba wszystkie nasze wioski nawiązują w jakiś sposób nazwą do czynów Byrnego. W "Wyższej Misji" podobno wygłosił płomienną przemowę, która zmobilizowała naszych przodków do walki z orkami o kopalnie. Raz na miesiąc urządzamy procesję. Zatrzymujemy się w każdej osadzie i upamiętniamy jego czyny.


- Jeśli ktokolwiek z nas może skontaktować się z lokalnym półświatkiem... - kontynuował Katon - złoczyńcy i szumowiny najczęściej pierwsi wiedzą komu ubyło a komu przybyło a wartość broni szacuję na kilka do kilkunastu tysięcy, zależnie od lokalnych cen.

- Stratę w samych mieczach szacujemy na jakieś sześć tysięcy... - Hetalan zmarszczył czoło.

- Skoro ładunek był przewożony drogą wodną, poszukałbym szmuglera albo przemytnika, który najpewniej zna każdy zakręt na tej rzeczce i wie gdzie ów ładunek mógł zniknąć. Dodam, że sześćset kompletów rynsztunku nieco waży. To gdzieś trzeba wyładować, ukryć, przewieźć. Mogły zostać ślady. Ślady prowadzące do złodzieja.

- Upierałbym się dlatego przy teorii - zaczął Hetalan - że to ta posiadłość, której tak zaciekle bronią drowy, należała do złodzieja. Ktoś lub coś zapędziło gobliny do roboty i uwiło sobie przytulne gniazdko tuż pod naszym nosem.

- Albo cały ładunek poszedł na dno za sprawą skragów i nic tu nawet po Czarnym Lotosie - ziewnął Tallman. - Były przecież i takie przypadki.


- Nasi wojownicy mogliby przepytać twoich ludzi, przynajmniej tych, co ocaleli. Wy macie pewien pogląd na sprawę, ale może coś wam umknęło? Mogliby też zacząć rekrutować ludzi. Kompania najemników z trzema zbrojnymi nie wygląda wiarygodnie. Nie jesteśmy najemnikami, ale trzeba na takich wyglądać. Nie ukrywam, że zależy mi też na opinii moich towarzyszy na temat potencjału obronnego Byrny. Może tu również mogliby pomóc?

- Wasz wizerunek byłby wtedy naprawdę kosztowną fasadą... - zauważył lord.

- Możecie ich przepytać. Jeśli nie będą chcieli mówić, powołajcie się na mnie - powiedział porucznik Grondmoss.

- Za pięć lat ta warownia będzie miała czterysta lat. Przetrwała Czas Gnollów, broniona przez regularny garnizon i wojsko ochotnicze, tak mówią księgi z tamtych lat. - Póki co nie widzę potrzeby rekrutowania najemników - Hetalan wyraził swoje zdanie - ale w razie kłopotów potrafiłbym zrekrutować dwustu ludzi na miesiąc.


- A tak dla pełnego obrazu sytuacji, lordzie, ilu ludzi liczy garnizon warowni i w razie trudnej sytuacji, jakie wsparcie mógłby przysłać król Thunderhold? - Zapytał się Rashad.

- Wystarczające - skwitował Hetalan, nie zamierzając zdradzać zbyt wiele na temat obronności Byrny.

- W takim razie zacznijcie rekrutować wojowników, albo chociaż wzmocnijcie się jakąś ochotniczą milicją. Nie wiadomo ile drowów jest. Być może szykują się do ataku na Byrny a wy ponieśliście straty. To ich może ośmielić. Algrad, Amira… dla was mam specjalne zadanie. Podobno jest tu kompania handlowa, czy górnicza. Może zechcecie zasięgnąć tam języka? Nie znam się na kupiectwie, ale może lokalni rzemieślnicy i kupcy będą mieli bardziej szczegółowe informacje jak stracili urobek kilkutygodniowej pracy. Jeśli sprawa ładunku powiązana jest z tarciami na linii gnomy-ludzie… - to zawsze jeden krok bliżej do rozwiązania kolejnego problemu Byrny.

- Zarządcą kopalni jest Bart, ludzie mówią na niego... Śmieszek - uśmiechnął się Hetalan. - Wolałbym jednak żebyście nie wchodzili w paradę Czarnemu Lotosowi. Wiecie, gdzie są drowy, pytanie ilu ich jest i jak ich przepędzić z Troll-Wie. Znajdźcie jakiegoś skorego do gadki gnoma głębinowego. I do tego złapcie goblina.

- Bardzo chętnie porozmawiam z kupcami bo myślę, że tam przydam się najbardziej jednak nie widzi mi się pchać palców między drzwi i narażać się Czarnemu Lotosowi. Popytać nigdy nie zawadzi ale mimo wszystko zaczęłabym od spotkania z gnomami myślę żę wraz z Algradem i Rashadem uda się nam uzyskać jakieś informacje. - Odpowiedziała Amira.

-Jeśli Byrny wpadnie w ręce goblinów lub drowów, żaden kupiec nie zarobi a straci. Wątpię, by zabrakło Ci argumentów, ale w ostateczności przypomnij im co będzie, jak wróg spustoszy władztwo. Ja poszperam w świątyniach. Przecież muszą tu być jakieś źródła pisane. Skoro macie tu bohatera, na pewno są jakieś legendy, podania ludowe czy chociażby wzmianki o owym Trollslore. Mogę też towarzyszyć Ci w spotkaniu z gnomami. Starsze rasy lepiej się rozumieją…..to chyba przez perspektywę. Nieco inaczej postrzegamy świat, choć gnomy są….mało poważne. Choć pewnie głębinowe się od nich różnią...zobaczymy - czarodziej spojrzał na towarzyszy. - Chyba wizytę w zamtuzie trzeba będzie odłożyć….nie wiem, czy wygrzebiemy się z robotą przed końcem zimy - uśmiechnął się ironicznie.

Amira spojrzała na niego z ukosa po jego ostatnim zachowaniu pełnym nadinterpretacji i obwiniania w karczmie wątpiła czy jest on odpowiednią osobą do prowadzenia negocjacji, zresztą jakie porozumienie może zaistnieć pomiędzy elfem, bujającym w obłokach czarodziejem, a pracowitymi rzemieślnikami i kupcami svirfneblin, którzy całe swe życie spędzają pod ziemią.

- Myślę, że wizyta tak wielu mogłaby spłoszyć gnomy albo nawet je zirytować i usposobić niechętnie do dalszej rozmowy myślę, że nawet troje to dużo, ale nie kłopoczmy lorda takimi szczegółami.

- Przecież już wiecie, gdzie są drowy? - odparł porucznik Grondmoss. - I wie to czterdziestu innych ludzi.

- Co prawda drowów może już tam nie być, ale macie racje poruczniku. W pierwszej kolejności powinniśmy raczej obejrzeć Trollslore - czarodziej kiwnął głową. Być może rozwiązanie istotnie znajdowało się na wyciągnięcie ręki.

- Interesujące konkluzje, Katonie, sprawa ma wiele aspektów, oczywiście w pierwszej kolejności zrobimy to, o co bezpośrednio poprosił nas lord, czyli zwiad połączony ze znalezieniem jeńca i kontakt z gnomami… - odparł Rashad, z jednej strony będący pod wrażeniem niektórych spostrzeżeń elfa, z drugiej wiedzący, że lord oczekuje działania i nie chce spędzić całego dnia na spekulacjach.

- Ufam, że nasi wojownicy zaproponują jakiś sensowny plan owego zwiadu, jeśli jest to priorytet. Moje moce są do ich dyspozycji - czarodziej zmarszczył brew machinalnie próbując odpalić fajkę. “Przecież nie palę” pomyślał wstrząsając głową.

- Myślę Katonie, że wiemy jaka jest sytuacja i co robić, nie marnujmy więcej czasu grododzierżcy, musimy odebrać teraz kolejną część ekwipunku, więc po drodze ustalimy szczegóły naszych planów. - Podsumował Rashad, chcąc uniknąć wewnętrznych sporów grupy przy Hetalanie.

Algrad skrzywioną miał minę słuchając. Jednak porucznik dał po raz kolejny znak co mają robić.

- Katonie. Najpierw ruszamy sprawdzić Trollslore. Jeśli pochwycimy języka i ubijemy trochę drowów inaczej też będziemy postrzegani przez miejscowych. Będą widzieć, że nie jesteśmy cwaniaczkami i potrafimy wykonywać swoją robotę. - Podsumował krasnolud.

Shillen prychnęła cicho pod nosem. - Phi… Na kogo będą patrzeć inaczej, na tego będą…

Oscar wstał, odsuwając masywne krzesło, które trąc o podłogę wydało przeraźliwy pisk. Lord nie skomentował, ale na jego twarzy dało się przez jedno bicie serca zauważyć nieprzyjemny grymas.

- Dziękujemy wam gospodarzu i twoim oficerom za zaufanie oraz gościnę. Od razu zabierzemy się do roboty - Skandyk spojrzał po elfce i krasnoludzie. - Szczegóły ustalimy po drodze, jak proponował Rashad - dodał sucho. Domyślił się, co próbował osiągnąć arystokrata, ukazywanie wewnętrznych konfliktów w grupie było co najmniej nieprofesjonalne. Próbował więc zdławić niepotrzebną dyskusję, zanim się rozwinie na dobre.

- To ja dziękuję - Hetalan bezgłośnie odsunął krzesło i wstał. - Strach przed nieznanym z podziemi rani moich ludzi mocniej niż orcze topory, a każda mijająca chwila to szansa, by to zmienić - mówiąc to Hetalan patrzył w stronę drzwi. Stała w nich Margery, żona lorda, dama o łagodnym spojrzeniu. Chciała porozmawiać z dygnitarzem w cztery oczy.
 
__________________
[D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: Lord Melkor, Dust Mephit, Panicz, psionik
[Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: Gladin, WOLOLOKIWOLO, Stalowy, Lord Melkor
Lord Cluttermonkey jest offline